Kto i dlaczego wierzy w spisek?

Naukowcy przeanalizowali, w jaki sposób pracują mózgi osób wierzących w teorie spiskowe. Przebadano też procesy psychologiczne i socjologiczne sprawiające, że idee spiskowe, nawet skrajnie absurdalne, wciąż mają się dobrze.

Wrak prezydenckiego tupolewa leżący na płycie lotniska w Smoleńsku
Wrak prezydenckiego tupolewa leżący na płycie lotniska w SmoleńskuEast News

Mgła, hel, impuls elektromagnetyczny

Według spiskowej teorii, katastrofa samolotu Tu-154M z 96 osobami na pokładzie nie była wypadkiem, tylko skutkiem zamachu. Ta teoria zakłada, że celem zamachu był prezydent RP, a akcje przeprowadziła Rosja za wiedzą polskiego rządu. Brak jednak w tej teorii zgodności, w jaki sposób zamachu dokonano. Mówi się o wytworzeniu sztucznej mgły, o rozpyleniu helu, o wysłaniu impulsu elektromagnetycznego, wreszcie o bliżej niesprecyzowanym technicznie obezwładnieniu samolotu. Jednym słowem, teorie spiskowe wciąż i wszędzie znajdują zwolenników.

Spiskowe teorie dziejów obejmują wszystko i wszystkich. Mówią, że światem rządzą - zależnie od koncepcji - albo iluminaci, albo masoni, albo Żydzi.

Kto wierzy w teorie spiskowe?

Wedle wyników badań brytyjskich naukowców, opublikowanych w maju 2011 r. na łamach "British Journal of Social Psychology", na taki sposób myślenia wpływa psychologiczny proces zwany projekcją. Konkretnie - osoby uważające, że mając na celu jakąś słuszną sprawę mogłyby postąpić tak, jak domniemani spiskowcy, zakładają, że hipotetyczni "oni" (iluminaci, Żydzi, masoni, "Ruscy") spisek zawiązali i coś konkretnego zrobili. Zwykle zrobili coś złego.

Dr Karen Douglas i dr Robbie Sutton z School University of Psychology na uniwersytecie w Kent przebadali osoby sceptycznie nastawione do teorii spiskowych oraz wierzące w którąś z 17 najpopularniejszych teorii spiskowych ("zabójstwo" księżnej Diany uknute przez rodzinę królewską, mord na prezydencie Kennedy'm, który wiedział zbyt wiele o związkach CIA z lądowaniami UFO, sfingowanie przez NASA lądowania na Księżycu i całej misji kosmicznej Apollo, spisek amerykańskich służb stojący za atakiem na USA 11 września i tym podobne).

Okazało się, że ta część badanych osób, które sygnalizowały, że osobiście mają chęć spiskować, jednocześnie uznawała teorie spiskowe za wiarygodne, ciekawe i warte rozważenia. Osoby te miały "osobowość makiaweliczną" - chętnie wykorzystywały innych ludzi dla własnej korzyści.

Punkt krytyczny

- Szukaliśmy wyjaśnienia, dlaczego teorie spiskowe są nadal popularne w dobie internetu, kiedy ludzie mają dostęp do sprzecznych informacji płynących z różnych źródeł - wyjaśnia dr Karen Douglas. - Okazuje się, że ludzie poszukując wyjaśnień w warunkach niepewności i zamieszania informacyjnego opierają się często na założeniu, że inni zachowują się tak, jak oni by się zachowali. Reasumując, niektórzy ludzie popierają teorie spiskowe, bo mają moralną tendencję do udziału w spisku w ramach osiągnięcia jakiegoś celu.

Inny zespół badawczy wykazał z kolei, dlaczego teorie spiskowe w pewnych sytuacjach mogą się poważnie rozprzestrzenić. Pod koniec lipca 2011 r. międzynarodowy zespół uczonych z Rensselaer Polytechnic Institute opublikował wyniki analiz dowodzące, że wystarczy, by 10 proc. populacji miało silne przekonanie do jakiejś idei, aby ta idea rozpowszechniła się w całej społeczności. Ta ilość to punkt krytyczny, po którego przekroczeniu opinia mniejszości zostaje przejęta przez większość. Dotyczy to wszelkich idei, nawet niemądrych i destrukcyjnych. Tym procesem można też tłumaczyć tak skrajne przypadki, jak przejęcie władzy w Niemczech przez hitlerowców w latach 30. ubiegłego wieku oraz upadek PRL-u w 1989 r. Uczeni ustalili również, że nie jest istotne w jakiego rodzaju grupie tworzy się dana idea oraz w jaki sposób się ona rozprzestrzenia.

- Ludzie nie chcą wierzyć w coś, co jest niepopularne i zawsze próbują dojść do konsensusu ze swym otoczeniem - wyjaśnia współautor badań dr Sameet Sreenivasan. - Symulacje wykazały, że osoby odpowiednio często spotykając kogoś propagującego opinię inną niż jego, z czasem zmieniały własną opinię, a potem same zaczynały rozprzestrzeniać nową ideę.

Jeśli osoby w coś wierzące miały wpływ tylko na sąsiadów, to w dużym systemie nie zachodziły żadne zmiany, bo odsetek przekonanych utrzymywał się poniżej 10 proc. Jednak gdy idea była rozprzestrzeniana poza taką enklawę, jej wpływ rósł, a z czasem zaczynał dominować w dużej populacji.

Naukowcy z Rensselaer Polytechnic Institute podjęli swe badania, by ustalić, jakie metody będą skuteczne w razie konieczności namówienia do szybkiej ewakuacji dużych grup ludzkich zagrożonych katastrofą lub epidemią. Przy tej okazji odkryli, w jaki sposób idee, nawet najgłupsze, mogą zdominować społeczeństwo. Pamiętać więc trzeba, że każda teoria spiskowa może zmienić postrzeganie świata w każdym narodzie. Tym bardziej dziś, w dobie rozwoju mediów elektronicznych, kiedy przeciętny obywatel jest zalewany wszelkiego rodzaju informacjami.

Punkt graniczny, to 10 procent. Jeśli tylu obywateli uwierzy, że "Ruscy" sztuczną mgłą strącili Tu-154M, lub kosmici kazali zabić prezydenta Kennedy'ego, to takie poglądy staną się prawdą obowiązującą.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas