​Miecze, flary, węże i tasaki: Top 10 znalezisk kontroli lotniskowej

Pracownicy lotnisk w USA znajdują tak wiele osobliwości w bagażach podręcznych, że postanowili opublikować najlepsze z nich /123RF/PICSEL
Reklama

Restrykcyjne, surowe, czasem niezrozumiałe czy przesadzone - jakiekolwiek nie byłyby przepisy dotyczące przewozu bagażu na pokładzie samolotu, lepiej się do nich zastosować. Próba ich obejścia w najlepszym wypadku skończy się konfiskatą przedmiotu niezgodnego z regulaminem. Amerykańscy pracownicy lotnisk rekwirują tak wiele rzeczy, które nie powinny znaleźć się na w samolotach, że postanowili zrobić ranking najlepszych znalezisk.

Zagadka: Co wyjdzie z połączenia jednego z najbardziej przeczulonych na punkcie kontroli bezpieczeństwa krajów ze środkiem lokomocji, który wiąże się z rygorystycznymi przepisami odnośnie przewozu niebezpiecznych obiektów? Lotniska w USA.

Jednak to, że bagaże podróżnych w Stanach sprawdzane są z dużą starannością, a pracownicy nie mają litości w tym temacie, nie przeszkadza niektórym w podejmowaniu prób przewożenia broni, chemikaliów czy nawet żywych stworzeń.

Transportation Security Administration, w skrócie TSA, czyli amerykański urząd zajmujący się właśnie kontrolą na lotniskach zgromadził najciekawsze rzeczy znalezione w bagażach podręcznych w roku 2019 i umieścił swoisty ranking osobliwości na swoich kanałach social media.

Reklama

Co znalazło się w zestawieniu? Króluje na pewno broń biała - od egzotycznego oręża samurajów (znawców prosimy o wybaczenie w kwestii nazewnictwa, ale pracowników kontroli też chyba średnio obchodzi to, czy rekwirują właśnie katanę, wakizashi, całe daishō, dōgai, choku-tō czy ninja-tō), przez nożo-pistolety, po stare, dobre rzeźnickie tasaki. Do pierwszej dziesiątki załapały się także flary sygnalizacyjne, prawidłowo żywy wąż oraz... a z resztą, zobaczcie sami.

Wraz z rankingiem na profilu TSA opublikowano specjalne podziękowania dla pracowników lotnisk w USA za "poświęcenie, oddanie i ciężką pracę w punktach kontrolnych w całym kraju". 

Dodano także, że "gdyby nie ich niezwykłe zdolności wychwytywania różnych, dziwnych przedmiotów, to zestawienie nigdy by nie powstało". Na koniec prowadzący kanały TSA w mediach społecznościowych podsumował: "byli już właściciele tych rzeczy najwyraźniej nie śledzą naszych stron".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy