Na pohybel sztucznej inteligencji! Canon, Nikon i Sony mówią "dość"
Wygrywające konkursy zdjęcia podrasowane za pomocą sztucznej inteligencji, deepfake'i siejące zamęt w sieci, przerabianie cudzych fotografii dla własnych korzyści - te wszystkie składowe sprawiły, że wiodący producenci aparatów fotograficznych postanowili wprowadzić nową technologię. Canon, Nikon oraz Sony pracują nad specjalnym podpisem cyfrowym, w który zostaną wyposażone wybrane aparaty producentów. Ma to wspomóc odróżnianie prawdziwych fotografii od tych, w które ingerowano za pomocą sztucznej inteligencji.
Choć niekiedy deepfake'i i fotomanipulacje bywają zabawne i pojawiają się wyłącznie w celach rozrywkowych na przeznaczonych do tego platformach, to niekiedy sztuczna inteligencja wykorzystywana jest także w bardziej niecny sposób.
Na wojnę z deepfake'ami
Odpowiednio zmanipulowane obrazy mogą być stosowane do wprowadzania dezinformacji, siania paniki i po prostu naruszania wizerunku. W dodatku szybki rozwój sztucznej inteligencji sprawia, że coraz trudniej odróżnić prawdziwe zdjęcia od tych, w które ingerowano.
To spowodowało, że rozmaite organizacje postanowiły podjąć stanowcze kroki i walczyć z deepfake'ami oraz innym rodzajem manipulowania zdjęć za pomocą sztucznej inteligencji.
Jak rozpoznać, czy w zdjęcie ingerowała sztuczna inteligencja?
Nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi, jednak podejmowane są pewne próby, aby jakoś temu zaradzić. Z raportu Nikkei Asia wynika, że firmy Canon, Nikon oraz Sony zawiązały swego rodzaju sojusz - każda z tych firm pracuje nad technologią uwierzytelniania, która ma pomóc w weryfikacji, czy dana fotografia została poddana manipulacjom.
Wszystko po to, aby w jakiś sposób poradzić sobie z zalewającymi sieć zdjęciami podrasowanymi AI.
Jeszcze w tym roku ma pojawić się kilka nowych aparatów wyposażonych w cyfrowy podpis. Ponadto do niektórych obecnych na rynku modeli mają trafić stosowne aktualizacje, które także umożliwią autoryzację fotografii. Aby każdy mógł sprawdzić, czy zdjęcie posiada taki podpis, przygotowano ponadto specjalny program o nazwie "Verify".
Weryfikacja autentyczności fotografii
Sony, Nikon i Canon pracują nad technologiami certyfikacji, które mają działać w oparciu o wspólny standard, informuje Nikkei Asia. Na fotografiach wykonanych aparatami z systemem certyfikacji zakodowane mają być wybrane dane - nazwisko autora, data, lokalizacja i inne.
Przy pomocy aplikacji webowej, którą nazwano "Verify", każdy będzie mógł sprawdzić, czy zdjęcie posiada te informacje uwierzytelniające. Program ma być bezpłatny, a korzystanie z niego wymaga jedynie dostępu do internetu.
W przypadku, gdy obraz nie będzie miał podpisu cyfrowego, a więc na przykład wówczas, gdy ingerowano w niego za pomocą AI, wyświetli się komunikat "No Content Credentials". Techradar.com zwraca jednak uwagę na fakt, że wszelkie przesłanki wskazują na to, iż system certyfikacji będzie przeznaczony głównie dla profesjonalnych aparatów, którymi zwykle posługują się fotoreporterzy i agencje.
Bat na fake newsy?
O skuteczności takich działań decydować będzie kilka czynników - jednym z nich jest skala, na jaką uda się wprowadzić system weryfikacji i ogólna dostępność rozwiązania. Pierwszy krok w postaci skierowania rozwiązania głównie do dziennikarzy może ograniczyć rozpowszechnianie fake newsów, jednak z pewnością ich nie wygasi, ponieważ siłę mają tutaj także media społecznościowe i udostępnianie zmanipulowanych obrazów przez setki odbiorców.
Inna sprawa to zdjęcia robione smartfonami, których aparaty nie są objęte certyfikacją, na co zwraca uwagę Techradar.com. Poza tym dochodzą kwestie bezawaryjności takiego systemu, oraz dalszego rozwoju AI, który być może doprowadzi do opracowania obchodzenia takich podpisów. Koniec końców certyfikacje nie powstrzymają twórców deepfake'ów od tworzenia kolejnych dezinformacyjnych grafik, jednak ułatwią sprawdzanie, czy wykorzystanie do szerzenia sensacyjnych informacji zdjęcia są autentyczne. Wciąż wymagać to jednak będzie analizy dokonywanej przez dziennikarzy oraz odbiorców treści.