​Owadzie tornado! Na wschodzie Rosji dzieje się coś przedziwnego

Lato nieodłącznie kojarzy się z wysokimi temperaturami i chmarą uprzykrzających życie insektów. Jednak to, czego doświadczają aktualnie mieszkańcy Kamczatki na dalekim wschodzie Rosji, można śmiało nazwać wręcz biblijną plagą.

Filmiki nakręcone w ostatnich dniach przez mieszkańców kamczackich miejscowości wydostały się poza rosyjski internet i wprawiają w niedowierzanie widzów na wszystkich kontynentach. Na amatorskich nagraniach widzimy ogromne owadzie tornada "zawieszone" nad wsiami i małymi miasteczkami. 

Krążące nad głowami owady - w przeważającej mierze są to komary - co prawda nie zerwą dachów, ale skutecznie uniemożliwiają opuszczenie domów nawet na chwilę.

Tysiące insektów co roku "terroryzuje" półwysep kamczacki. Jednak ze względu na rekordowo ciepłe lato liczba skrzydlatych oprawców przeszła wszelkie oczekiwania.

"Jest ich za dużo. Włażą w każdą szczelinę, na nic się zdają nawet siatki w oknach" - mówi Maria Zubkowa, mieszkanka pięciotysięcznego Ust´-Kamczatsk w rozmowie z lokalnymi mediami.

Jedynym, choć marnym, pocieszeniem jest to, że większość z tych owadów nie gryzie. Eksperci przekonują, że ich koliste ruchy w powietrzu, to rodzaj zalotów, a tworzące się tornada to nie symbol niebezpieczeństwa, ale... miłości.

Reklama

Zwykle podobne "atrakcje" trwały w tamtejszych rejonach nie więcej, niż trzy doby. W chwili kiedy piszemy te słowa nieciekawa sytuacja ma miejsce już od dziesięciu dni. Co najgorsze, według prognoz uniemożliwiające normalne funkcjonowanie "tornada" mogą utrzymywać się w powietrzu - i nie tylko - aż do końca sierpnia. 

Tym samym rosyjskie zjawisko rodem z tanich filmów katastroficznych dopisujemy do listy najgorszych rzeczy, które przyniósł światu rok 2020. Mieszkańcy Kamczatki z pewnością chcieliby, aby wakacje, a zarazem ich latający problem, skończyły się jak najwcześniej. W poprzednich latach byłoby to nie do pomyślenia...

***

#POMAGAMINTERIA

Pięć rodzin, pięć dni i piętnaście wymagających treningów. Obóz Muay Thai, którego pierwsza edycja odbyła się w zeszłym roku, jest szansą dla młodzieży w spektrum autyzmu na poznanie smaku zdrowej rywalizacji, wygranej, a czasem także porażki. Jak mówią organizatorzy: "To, że nasi podopieczni nie utrzymują kontaktu wzrokowego z rozmówcą, nie znaczy, że nie mają nic do powiedzenia. Sport uczy nas szacunku do siebie i każdego rywala. Jeśli tego nie zrozumiesz, oddalasz się od mety". Organizacja tegorocznej edycji wciąż stoi pod znakiem zapytania, jednak dzięki ludziom dobrej woli szanse na wyjazd z każdym dniem rosną. I ty możesz pomóc! Sprawdź szczegóły! 

***Zobacz także***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | kamczatka | komary
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy