Owcza statystyka
Czy można napisać coś ciekawego o miejscu, gdzie żyje więcej owiec niż ludzi? Dwaj młodzi, zafascynowani archipelagiem Polacy poznawanie Wysp Owczych połączyli z rozmowami z Fareram i przyglądaniem się ich codziennemu życiu.
O istnieniu Wysp Owczych przypominamy sobie zwykle wtedy, kiedy piłkarze reprezentujący ten niewielki archipelag wulkanicznych wysp wystających ponad fale północnego Atlantyku stają naprzeciwko polskiej drużyny narodowej. W trakcie trzech spotkań obu reprezentacji padło 13 goli, z czego 12 strzelili Polacy.
Chociażby dlatego, że Farerowie (jak nazywają się mieszkańcy tych wysp, popularnie nazywanych "Owcami") dali nam trzykrotnie wygrać, powinniśmy im się bliżej przyjrzeć. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do naszych futbolistów, żaden z reprezentantów Wysp Owczych nie jest zawodowym piłkarzem. W składzie drużyny są za to policjanci, nauczyciele czy pracownicy przetwórni ryb. Co więcej, Farerowie są także jednymi z nielicznych ludzi, którzy piją alkohol... z dobrobytu.
Niepowtarzalny klimat "Owiec"
Prawdziwej wiwisekcji Wysp Owczych i ich mieszkańców dokonało dwóch młodych polskich reportażystów: Marcin Michalski i Maciej Wasilewski. W swojej, wydanej niedawno nakładem wydawnictwa Czarne, książce "81:1. Opowieści z Wysp Owczych" spisali wszystko, co cieszy, co napawa dumą, co smuci i co boli Farerów.
Choć obaj młodzi panowie (rocznik 1982) są humanistami z krwi i kości, to do badań nad farerską duszą podeszli ze skrupulatnością poborcy podatkowego i wnikliwością urzędnika z ZUS-u. Bo książka pasjonatów "owiec" jest nie tylko zbiorem "Opowieści z Wysp Owczych", czyli opisów zapierających dech w piersiach scenerii surowych wysp, rozmów z (prawie) wszystkimi mieszkańcami archipelagu czy relacji z szalonych pomysłów Polaków (wspomnieć chociażby przejazd pięciokilometrowego tunelu ciągnącego się pod dnem morza na... hulajnodze). Jest także enumeracją wielu danych statystycznych (choćby tytułowych "81:1"), tworzących niepowtarzalny klimat tego miejsca.
I tak, jak podają dwaj młodzi reportażyści, na Wyspach Owczych jest:
• 78563 owiec;
• 47787 Farerów;
• 37500 regularnych użytkowników internetu, większe nasycenie internautów (w przeliczeni na liczbę mieszkańców) jest tylko na sąsiedniej wyspie - Islandii;
• 30453 pojazdów;
• 4000 książek w języku farerskim wydanych od 2000 r.;
• 2114 Farerów na emigracji, najwięcej, co zrozumiałe, wyjechało do Danii - dokładnie 1702;
• 600, jeśli nie więcej, przysłowiowych "końców świata";
• 463 km dróg publicznych;
• 350 słów w języku farerskim na określenie wiatru;
• 300 mężczyzn niewstydzących się obnażać - właśnie tylu przebiegło nago po plaży podczas muzycznego festiwalu G! Festival w 2009 r. (jeden z nich dodatkowo miał rozebraną kobietę na plecach);
• 156 imigrantów (dane na rok 2009), 15 z nich przyjechało z Polski;
• 270 śmiertelnych wypadków wydarzyło się od 1928 r.;
• 190 miejscowości, do 44 z nich prowadzi jedna droga, a do niektórych dróg nie ma w ogóle;
• 44 biblioteki;
• 35 owiec przypada średnio na jednego barana;
• 32,9 m mierzy najwyższy budynek na Wyspach - kościół Vesturkirkjan w Torshavn;
• 25 słów w języku farerskim na określenie deszczu;
• 24 godziny pływał w basenie pewien Farer, by potem zjeść masę czekoladowych ciastek i trafić do Księgi Rekordów Guinnessa;
• 23 pełnowymiarowych boisk do piłki nożnej;
• 22 cm długości mierzył największy wykopany na Wyspach ziemniak, ważył przy tym 1025 gramów. To ważne wydarzenie miało miejsce w 2009 r.
• 19 tuneli;
• 18 wysp tworzących archipelag Wysp Owczych. Z polskiej perspektywy wyspy te są co najwyżej małymi kropkami na północnym Atlantyku, znajdującymi się gdzieś w trójkącie między Norwegią, Szkocją i Islandią;
• 18 koron (Wysp Owczych) kosztuje bochenek chleba;
• 10 drewnianych kościołów
• 8 kwiaciarni;
• 8 koron wynosi wynagrodzenie za godzinę pracy w przetwórni, 8 godzin dziennie pracy wystarcza, by wieść spokojne życie z mnóstwem czasu na rozrywki. A zarobek pracownika przetwórni ryb jest nieznacznie niższy od wynagrodzenia nauczyciela czy parlamentarzysty;
• co 7 Farer nazywa się Joensen, Hansen lub Jacobsen;
• 7 sklepów monopolowych;
• 3 stacje radiowe;
• 2 młodych, zafascynowanych archipelagiem Polaków, którzy poznawanie uroków Wysp Owczych połączyli z rozmowami z Farerami, przyglądaniem się ich codziennemu życiu, pracą w przetwórni ryb i realizacją szalonych pomysłów (jak chociażby objazd kilku wysp na wspomnianych wcześniej hulajnogach). Marcin Michalski i Maciej Wasilewski nie tylko widzieli na własne oczy coś, czego 99 proc. Polaków pewnie nigdy nie zobaczy, ale jeszcze doskonale się w tym rozeznali. A na dodatek wszystko to przystępnie przekazali czytelnikowi "81:1. Opowieści z Wysp Owczych".
• 1 książka o Wyspach Owczych napisana przez Polaków - genialny debiut dwóch fascynatów wspominanych powyżej. Książka, która dowodzi, że możemy być spokojni o przyszłość polskiego reportażu. I nawet jeśli nie słyszeliście, ani o książce, ani o jej autorach to... też dobrze, jeśli oczywiście przyjąć farerską mentalność. Bo na "Owcach" ludzie nie przesadzają z komplementami. Tam, jeśli robi się coś dobrze, to po prostu przechodzi się nad tym do porządku dziennego.
A co znaczą tytułowe "81:1"? Odpowiedź znajdziecie w książce Michalskiego i Wasilewskiego. Naprawdę warto przeczytać.
P.S. Opis, czego nie ma na Wyspach Owczych zajmuje prawie dwie strony.
Marcin Michalski, Maciej Wasilewski: "81:1. Opowieści z Wysp Owczych", wydawnictwo Czarne
Marcin Wójcik