Porzucone kontrukcje: Mroczne miejsca zapomniane przez czas

Tajne, posowieckie koszary w Podborsku, szpital psychiatryczny w Wirginii czy jeden z najbardziej brutalnych swego czasu zakładów karnych w USA - to tylko niektóre z opustoszałych obiektów, których historie jeżą włos na głowie. Mimo wszystko co roku przyciągają kolejnych poszukiwaczy mocnych wrażeń. Zobacz pięć opuszczonych miejsc, których omszałe mury skrywają mroczne tajemnice sprzed lat.

article cover

Porzucone kontrukcje: Mroczne miejsca zapomniane przez czas

Za gotyckimi fasadami zakładu karnego w Moundsville kryją się mroczne historie, o których uczestnicy woleli zapomnieć. Owiany złą sławą kompleks więzienny powstał w 1876 r. i podczas, gdy jeszcze funkcjonował, został uznany przez Departament Sprawiedliwości za jeden z najbardziej brutalnych zakładów karnych w USA. Jego 120-letnią historię przepełniają zamieszki, pożary, tortury i egzekucje, nie zawsze wykonywane z orzeczenia sądu. Ci, którzy odważyli się odwiedzić to miejsce po zamknięciu w 1995 r. uważają, że dzieją się tu rzeczy trudne do wytłumaczenia nawet dla największego sceptyka sił paranormalnych. 

W czwartym sezonie „Opuszczonych konstrukcji” od 25 czerwca co czwartek o godz. 21:00 na National Geographic odkryjemy kolejne karty historii budowli, które pod pyłem, rdzą i pęknięciami kryją historie idei, przedsięwzięć, a przede wszystkim związanych z tymi miejscami ludzi.
Każdy, kto odważył się przekroczyć próg opuszczonego szpitala psychiatrycznego Trans-Allegheny w Wirginii potwierdzi, że choć budynek stoi pusty od lat, odwiedzający wcale nie czują się sami przechodząc jego korytarzami. Wybudowany z rozmachem w drugiej połowie XIX w. szpital miał zapewnić pacjentom najlepsze możliwe warunki do powrotu do zdrowia poprzez udostępnienie jasnej, swobodnej przestrzeni do życia. Jednak z czasem ponad dziesięciokrotne przepełnienie szpitala sprawiło, że podopieczni zakładu byli grupowo zamykani w małych pokojach, a najbardziej rozchwiani psychicznie pacjenci trafiali do klatek na korytarzach. W salach operacyjnych, w których przeprowadzano ponad 100 lobotomii tygodniowo, do dzisiaj zobaczyć można części specjalistycznego sprzętu. Gdzieniegdzie na ścianach zachowały się resztki tapety - tam, gdzie nie wyniszczała z czasem, została zdarta przez odchodzących od zmysłów pacjentów. Obecnie szpital jest otwarty dla zwiedzających.
Mało kto wie, że w Polsce odnaleźć możemy – i to niemal w kompletnym stanie - opuszczoną sowiecką bazę, która służyła ukrywaniu i składowaniu broni atomowej! Ukryta w gęstwinie podborskich lasów pozostawała tajemnicą przez wiele lat. Od powstania w końcówce lat 60. XX wieku, nosiła kryptonim „Obiekt 3001”, a jej ponad 300 ha obszar był wyłączony z terytorium Polski i ochraniany przez siły specjalne Specnaz. Do dziś nie wiemy, ile głowic nuklearnych tam przechowywano, choć przygotowano specjalne magazyny na 160 bomb. W razie wybuchu wojny jądrowej, pociski miały być przetransportowane do nieodległego lotniska wojskowego w Bagiczu. Pod koniec Zimnej Wojny w bazie wybudowano także silos dla rakiet z głowicami nuklearnymi, więc skład amunicji mógł zostać przekształcony w stanowisko bojowe. Po wycofaniu wojsk radzieckich bazę przejęła polska Marynarka Wojenna, a potem stworzono tu oddział Zakładu Karnego w Koszalinie. Dziś Podborsko to Muzeum Zimnej Wojny.
Już na pierwszy rzut oka wiadomo, że tej wyspie daleko do rajskiej, wakacyjnej destynacji. Od 1852 przez ponad sto lat na tym skrawku lądu niedaleko Gujany znajdowała się francuska kolonia karna, dedykowana najgroźniejszym przestępcom. Choć trafiali tu skazańcy z długoletnimi wyrokami, dla większości odsiadka kończyła się po roku – plagi nietoperzy „wampirów”, choroby tropikalne, brutalne praktyki służb więziennych, głód i wycieńczające prace to tylko niektóre z powodów wysokiej śmiertelności wśród więźniów. Z ponad 60 000 osadzonych na wyspie mężczyzn, przeżyło… mniej niż 2000. Część zginęła podczas próby ucieczki, która z góry skazana była na niepowodzenie. Nawet jeśli komuś udało się umknąć uwadze strażników, do pokonania pozostawały kilkunastometrowe klify u wybrzeża wyspy, szalejące fale oceanu oraz stada krążących wokół wyspy rekinów. To zapomniane przez Boga miejsce funkcjonowało do 1953 r., obecnie jest ukrytą w gęstwinie dżungli atrakcją turystyczną dla prawdziwych śmiałków.
+1
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas