Ryba ślimakowata - koszmar z czeluści oceanu
Naukowcy nie sądzili, że dno Rowu Atakamskiego będzie tętniło życiem. Opuszczona na głębokość blisko 8000 metrów (p.p.m.) kamera uwieczniła aż trzy nieznane wcześniej gatunki ryb.
W panujących na dnie oceanicznej czeluści warunkach nie przetrwałby żaden człowiek. Temperatura bliska zeru i sięgające setek atmosfer ciśnienie sprawiają, że funkcjonowanie w takim środowisku jest właściwie niemożliwe.
Jakież było zdziwienie uczonych z Newcastle University na widok ruchliwych i dobrze odżywionych ryb, które ze skąpanego w absolutnych ciemnościach rowu uczyniły swój dom.
Przedstawicieli nowo odkrytych gatunków ochrzczono rybami ślimakowatymi. Nazwę tę zawdzięczają budowom swoich ciał.
- Jedynymi twardymi elementami są ich zęby i kosteczki w uchu wewnętrznym pozwalające im na orientację w przestrzeni - mówi Thomas Linley, jeden z badaczy zajmujących się tym odkryciem.
Resztę stanowi przezroczysta, galaretowata substancja spajająca resztę narządów i odporna na działanie wysokiego ciśnienia. Naukowcy podkreślają, że gdyby rybę ślimakowatą wyniesiono na ląd, to ta dosłownie by się "roztopiła".
Dla jednego ze złapanych osobników zabójcza okazała się już sama podróż na powierzchnię. Na szczęście uszkodzeniu nie uległo dziwaczne ciało ryby, które teraz poddawane jest badaniom.
Ślimakowate są w swoim naturalnym otoczeniu jedynymi drapieżnikami. Nie muszą też martwić się o konkurencję, bo oceaniczne dno dzielą jedynie z bezkręgowcami. Odkrycie to jest najlepszym przypomnieniem, że o tym, co naprawdę kryje się w pod powierzchnią wód wciąż wiemy bardzo niewiele.
Rów Atakamski to drugie, po Rowie Sundajskim, z najdłuższych obniżeń dna oceanicznego. Licząca blisko 6000 kilometrów forma rozciąga się niedaleko brzegu Ameryki Południowej. Najgłębszy jego punkt, który udało się zbadać, to tak zwana Głębia Richardsa znajdująca się aż 8095 metrów pod poziomem morza.