Trzymaj się z dala od nawiedzonych miejsc!

Dwóch nastolatków rozbiło obóz na leśnej polanie, która okazała się nawiedzonym miejscem. Chłopcy uciekli, jednak tajemniczy niewidzialny prześladowca podążył za nimi.

Lokalne czasopismo County Times ukazujące się w brytyjskim hrabstwie Sussex opisało iście upiorną przygodę, jakiej doświadczył 18-letni Stephen Foster z miejscowości Coolhurst.

Pod koniec wakacji Stephen wybrał się ze swoim kolegą, 16-letnim Toddem Bevisem, na wycieczkę do lasu. Chłopcy rozbili obozowisko na polanie wśród drzew starego St Leonard's Forest w okolicach Coolhurst. Było to blisko kościoła pod wezwaniem Świętego Jana Ewangelisty, gdzie znajdują się

stare groby, równie leciwe jak ta świątynia.

Stephen i Todd spędzili noc pod namiotem - noc, którą zapewne zapamiętają do końca życia.

Reklama

Gdy zapadł zmrok wśród starych drzew lasu nazwanego imieniem świętego Leonarda pojawiły się jakieś światła. Może były to ognie Świętego Elma, albo chmary świetlików, chłopcy mieli jednak pewność, że światełka były nietypowe i w nietypowy sposób się poruszały. Niestety, na błędnych ognikach sprawa się nie skończyła. Wkrótce Stephen i Todd usłyszeli dźwięki, które nie były typowymi odgłosami nocnego życia lasu. Z gęstwiny zaczęły dobiegać złowieszcze chichoty, a później wrzaski wydawane wysokim głosem, jakby w oddali krzyczała z bólu jakaś dziewczyna lub młoda kobieta. Po tym wszystkim Stephen i Todd

poczuli złowrogą obecność

i coś niewidzialnego podjęło próby wdarcia się do ich namiotu. Te paranormalne ekscesy trwały aż do świtu. Gdy tylko pojaśniało, chłopcy zwinęli obozowisko i wrócili do domu.

Można by skwitować tę przygodę nastolatków wzruszeniem ramion - ot, dwóch mieszczuchów po raz pierwszy w życiu spędziło noc w lesie i wystraszyły ich zwierzęta. Pewnie widzieli świetliki, słyszeli lelki i puchacze, a płachtę namiotu poruszył wędrujący borsuk. Jednak upiorna historia miała ciąg dalszy. Dwa tygodnie po wyprawie do St Leonard's Forest w domu Stephena Fostera dała o sobie znać tajemnicza i niewidzialna siła, która sterroryzowała całą rodzinę.

Drzwi pomieszczeń zaczęły samoczynnie się otwierać, filiżanki przechowywane w kredensie tłukły się, choć nikt ich nie dotykał. A najgorszym miejscem domu Fosterów stała się sypialnia Stephena. Nocami było tam słychać mrożące krew w żyłach chichoty i jakieś kształty, ciemniejsze od nocnych ciemności, krążyły po pomieszczeniu. Stephen nabrał pewności, że to

upiorny byt z lasu podążył za nim

do rodzinnego domu. Nastolatek zdecydowanie odmówił wchodzenia po zmroku do swojej sypialni i zamiast sypiać we własnym łóżku, spędzał noce na kanapie w salonie.

- Nie mam pojęcia co będzie dalej - stwierdziła w wypowiedzi dla County Timesa matka Stephena, Caroline Foster. - Starałam się być sceptyczna w stosunku do makabrycznej opowieści syna na temat nocy w lesie, ale nie potrafię znaleźć wyjaśnienia ostatnich wydarzeń w naszym domu.

Pani Foster jest zatrudniona w miejscowej opiece społecznej i niejedno już w życiu widziała, jednak niewidzialna siła demolująca jej własny dom, to dla niej nowość.

Na początku października tego roku ekscesy z udziałem nadnaturalnych sił stały się tak uciążliwe, że rodzina Fosterów zdecydowała się poprosić o

pomoc lokalnych ekspertów

od tego rodzaju anomalii. Przypadkiem Stephena zajęli się więc badacze z Sussex Paranormal Research Group. Przesłuchano obydwu chłopców, przeprowadzono wizję lokalną w St Leonard's Forest. W domu państwa Foster zainstalowano specjalistyczny sprzęt: kamery na podczerwień, cyfrowe magnetofony i termometry. Poza tym eksperci zaczęli wystawiać nocną straż w domniemanym nawiedzonym domu, aby ustalić z czym właściwie mają do czynienia. Czy to, co zamieszkało w domu Fosterów to tak zwany poltergeist?

Słowo poltergeist pochodzi z języka niemieckiego i oznacza ducha (Geist) hałaśliwego, czyli "stukającego" (poltern). Zjawiska łączone z poltergeistem zachodzą najczęściej tam, gdzie przebywa młoda osoba - dziewczyna, rzadziej chłopiec.

Brak jednoznacznego wyjaśnienia,

czy do paranormalnych zajść dochodzi, bo jakiś byt sięga po energię młodego człowieka, czy też ten ostatni zjawiska te wywołuje. Poltergeisty uchodzą za anomalie, które nie zagrażają bezpośrednio zdrowiu i życiu człowieka, ale od tej reguły są wyjątki.

Pozostaje mieć nadzieję, że eksperci od spraw paranormalnych znajdą rozwiązanie, które przywróci normalność w życiu osiemnastolatka. Być może uda się wyjaśnić, co nęka Stephena i dlaczego wybrało właśnie jego. Przecież w rodzinnym domu Todda Bevisa panuje spokój. Niewidzialny prześladowca z St Leonard's Forest upatrzył sobie tylko młodego Fostera. Chyba, że sprawa wygląda jeszcze inaczej - że to właśnie ten chłopiec stał się "emiterem" paranormalnych zjawisk.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Dowiedz się więcej na temat: chłopcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy