Przechodnie pewnie przecierali oczy ze zdumienia. Czy to iluzja lub żart? Bo jak to możliwe, że w centrum Kijowa spogląda na nich owinięty wokół mocowania latarni… pyton?
Okazało się, że gad jest prawdziwy. Uciekł swojemu właścicielowi i znalazł sobie spokojne i bezpieczne miejsce z dala od ludzi i innych miejskich zagrożeń.
Lampa, którą obrał za tymczasowe schronienie, przylegała do pięciopiętrowego budynku mieszkalnego. Gada mijało więc sporo osób, w końcu zareagował mężczyzna o imieniu Denis i wezwał pomoc.
"Z początku nikt nie chciał uwierzyć w prawdziwość mojego zgłoszenia, poproszono mnie o wysłanie zdjęcia węża" - relacjonował w rozmowie z lokalnymi mediami.
Wkrótce na miejsce przybyli specjaliści od tego typu zwierząt. Jeden z nich bez trudu złapał gada i schował go w specjalnej torbie, przeznaczonej do przewożenia węży.
"Pyton był przyjaźnie nastawiony. Nie syczał na mnie, nie przywierał również kurczowo do rury, na której się znajdował. Ważył około dziewięciu kilogramów, miał niespełna dwa metry długości" - opowiadał później ekspert.
Po umieszczeniu filmiku z akcji ratunkowej, szybko odezwał się właściciel węża. Tłumaczył, że pyton o imieniu Shelby musiał uciec mu z mieszkania przez okno.
"Myślałem, że schowała się pod łóżko, okazało się, że uciekła. Mam ją od dwóch lat, to wyjątkowo łagodny okaz" - stwierdził mężczyzna, który odzyskał swoją ulubienicę.