BattleBots: Gdy roboty walczą na śmierć i życie

Ostre rżnięcie piłą do metalu, ćwiartowanie, podpalanie, miażdżenie, rażenie prądem i dążenie do totalnej anihilacji rywala. Walki robotów Battlebots, to najlepsze co możesz dziś zobaczyć w internecie.

Amerykanie mają specyficzne podejście do rozrywki i nie zawsze jest ono rozumiane poza resztę świata, ale tym razem musimy przyznać, że przeszli samych siebie. Telewizyjna seria walk robotów BattleBots to spektakularny show od którego nie sposób oderwać wzroku.

Małe, zdalnie sterowane potwory wpuszczone na arenę toczą pasjonującą bitwę na (techniczną) śmierć i życie. Domowi konstruktorzy wyposażają swoje jeżdżące drony w zmyślne narzędzia tortur i przyrządy, mające jak najszybciej unicestwić rywala. Piły tarczowe, miotacze ognia, szpikulce, tarany i młoty - w tej lidze nie ma miękkiej gry. Jest ostra rąbanka na całego.

Reklama

Imponować może rozmach, z jakim zorganizowane jest całe przedsięwzięcie. Arena przygotowana jest niezwykle profesjonalnie, specjalnie dla walk robotów. Wyposażona jest w szereg pułapek, jak miażdżące śruby umieszczone w bandach, spadające znienacka młoty, czy też piły tarczowe wystające z podłoża. Sterujący robotami muszą być cały czas skoncentrowani, bo chwila nieuwagi grozi tu poważnym uszkodzeniem skomplikowanej maszyny.

O oprawę show dbają podkręcający atmosferę komentatorzy, a nad przebiegiem potyczek czuwają sędziowie. Ligowe zmagania robotów z trybun oglądają kibice, którzy momentami reagują naprawdę żywiołowo, niczym fani wrestlingu, czy hokeja. Oczywiście jest też transmisja telewizyjna - przeprowadza ją ABC Television network.


Sam pomysł walk robotów nie jest nowy. BattleBots to właściwie wznowienie serii Robot Wars wyświetlanej w USA w latach 2000-2002. Przez czternaście lat technologia poszła jednak do przodu i nie da się ukryć, że obecnie zmagania zdalnie sterowanych zabójczych dronów są o wiele bardziej ekscytujące.

Zasady rywalizacji są mało skomplikowane. W drodze do zmagań finałowych trwają walki kwalifikacyjne, mające na celu wyłonić najlepszą szesnastkę. Następnie walki toczą się systemem pucharowym, podobnym do tego znanego chociażby z turniejów piłkarskich.

W pierwszym po wznowieniu serii sezonie 2015 do rywalizacji zgłoszono 28 robotów, a w finale oglądaliśmy derby stanu Kalifornia pomiędzy Bite Force, a Tombstone. Wygrał ten pierwszy, a jako ciekawostkę warto dodać, że jego konstruktor Paul Ventimiglia nie jest zwykłym majsterkowiczem - to zdolny inżynier, który przed laty otrzymał od NASA pół miliona dolarów nagrody za projekt księżycowej koparki.

Kolejny sezon zapowiada się jeszcze bardziej emocjonująco - w szranki staje bowiem aż 48 załóg! Producenci zapowiadają, że roboty będą jeszcze większe, szybsze i silniejsze. Nie będzie podziału na kategorie wagowe, więc nie zabraknie nierównych pojedynków, płomieni, iskier, awarii i ogólnej demolki. Zobaczcie najlepsze momenty mistrza pierwszego sezonu i zajawkę nowej serii BattleBots, a jeśli spodobała wam się idea amerykańskiego programu - zajrzyjcie też na kolejne strony. Tam wybraliśmy dla was najlepsze walki z poprzedniej edycji. Ostrzegamy - to destrukcja, która wciąga!

Complete Control vs Bombshell

Niezwykle dynamiczny pojedynek podgrzewany przez płomienie miotane z ziemi i powietrza. Bombshell starał się posiekać rywala, ale w momencie, gdy sam dostał się w żelazny uścisk, trochę mu się upiekło. Ale w najgorszym tego słowa znaczeniu. Na koniec Complete Control uzyskał pełną kontrolę nad nadpalonym przeciwnikiem, rzucając go na pastwę ciężkiego młota. Fatality!

Blacksmith vs Minotaur

Nawalanka na całego i chyba najlepsza dotychczas reklama serii BattleBots. Potężny Blacksmith i niepozorny Minotaur stworzyły widowisko, o którym kibice pamiętać będą jeszcze długo. Początkowo przewagę zyskał "młotkowy" dron, ale pojedynek zakończył się bezdyskusyjną wygraną robota z Rio de Janeiro, który przerobił agresywnego przeciwnika w płonącą kupę złomu.

Chomp vs Disk O'Inferno

Starcie robotów z dwóch różnych bajek. Siekający i miotający ogniem, potężny Chomp, kontra kompaktowy i dynamiczny Disk O'Inferno. Walka nie wyłoniła zwycięzcy, nokautu nie było, więc o werdykcie zadecydować musieli sędziowie.

Chrome Fly vs Bronco

Teatr jednego aktora i jednocześnie przestroga dla tych, którzy chcą startować w lidze BattleBots niedopracowanymi robotami. Bronco nie tyle zwyciężył, co po prostu sprofanował "zwłoki" swojego mechanicznego przeciwnika. Sadyści będą zachwyceni!

Son of Whyachi vs Ghost Raptor

Spotkanie dwóch robotów o podobnych założeniach konstrukcyjnych, oba bowiem wyposażono w wirujące ostrza. Początkowo problemy miał Son of Whyachi, który najechał na własnego minidrona, lecz w końcu wyszedł na prostą i rozniósł na strzępy nieco awaryjnego tego dnia rywala.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy