Brother Nut: Człowiek, który ze smogu ulepił... cegłę

Czy kiedykolwiek widziałeś smog tak gęsty, że cząstki pyłu można nie tyle zobaczyć, co pogryźć zębami? Być może tak. A czy wiedziałeś, że z zanieczyszczonego powietrza można zrobić... cegłę? No właśnie, my też nie.

Nie ujawnia swojego prawdziwego imienia i nazwiska. Przedstawia się jako Brother Nut. Jest Chińczykiem i mieszka w Pekinie - mieście upośledzonym przez smog.

Przez całe dnie niebo jest tutaj siwe. Słońce z rzadka przebija się przez gęstą mgłę pyłu, sprawiając że dni niepostrzeżenie przechodzą  w wieczory. Co gorsza jednak, zanieczyszczone powietrze odbija się na stanie zdrowia mieszkańców, co widać w lokalnych przychodniach i szpitalach.

Taki stan rzeczy, a także bierna postawa włodarzy miasta zniecierpliwiły naszego bohatera. Uzbrojony w przemysłowy odkurzacz i maskę antysmogową ruszył on na ulice. Spacerował tak przez sto dni, zasysając smog do pojemnika swojego 1000-watowego urządzenia.

Podczas swojej krucjaty zwracał uwagę mieszkańców i turystów. Niektórzy myśleli, że jest pracownikiem zakładów miejskich, wysłanych niczym Don Kichot do walki ze smogiem. Inni brali go za sprzedawcę odkurzaczy.

Reklama


Akcja nie była tylko na pokaz. "Odkurzony" w ten sposób pył skrzętnie gromadził. Gdy zebrał sto gramów sproszkowanego smogu, ruszył do Tangshan w prowincji Hebei. W tamtejszej cegielni zmiksował go z czerwoną gliną i wypalił cegłę.

Cegła, jak sam twierdzi waży "parę kilogramów", ale najważniejsze jest jej symboliczne znaczenie. Symbolizuje bowiem katastrofę ekologiczną, do której doprowadził człowiek. Teraz Brother Nut planuje wmurować cegłę w jeden z budynków w Pekinie, aby na zawsze przypominała o konieczności racjonalnego podejścia do środowiska naturalnego.

"Nasze miasta stały się przepełnionymi chemicznymi twierdzami. Im bardziej zatracamy się w pościgu za surowcami, tym więcej pyłu produkujemy. Gdyby pewnego dnia okazało się, że wszystkie złoża zostały już wykorzystane, sami obrócilibyśmy się w pył (bezradni i żyjący po nic)" - napisał w swojej odezwie 34-letni Chińczyk.


Brother Nut liczył, że jego happening uzyska rozgłos w mediach społecznościowych i się nie przeliczył. Jego zmaterializowany smog krąży teraz po sieci, zwracając uwagę na ważny problem, z jakim mierzą się każdego dnia mieszkańcy Pekinu.

"Prawie każdy w Pekinie ma dziś w żołądku cegłę. Starsi ludzie mają ich więcej. Może pięć" - popiera go w komentarzu jeden z internautów, dostrzegając skalę problemu i doceniając symbolikę akcji artysty.

Sam Brother Nut nie zamierza jednak stawać się rzecznikiem prasowym walki ze smogiem w Pekinie. Podkreśla, że jego akcja miała wymiar duchowy i filozoficzny. Gdy sam przybył do stolicy Chin, był zszokowany zanieczyszczeniem. Z początku nosił maskę, lecz wkrótce zrozumiał, że to nie ma sensu. Postanowił działać w inny sposób.

"Nie robię naukowych badań. Chcę tylko podkreślić problem zanieczyszczenia powietrza tak, żeby ludzie nie mogli dłużej go ignorować. Najwyższy czas coś z tym w końcu zrobić" - apeluje Brother Nut, samotny rycerz walki ze smogiem.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy