Bruce Lee to jego idol. Ośmiolatek idzie w ślady mistrza kung-fu

Fot. Barcroft.tv /YouTube
Reklama

Choć Bruce Lee nie żyje od 45 lat, jego legenda wciąż jest żywa i nadal na całym świecie wielu jest tych, którzy pragną iść w jego ślady. Ryusei Imai z Japonii to jeden z największych fanów mistrza karate w całej Japonii.

Ma zaledwie osiem lat, ale za sobą już cztery lata treningów sztuk walki, a siedem (!) podbudowy teoretycznej, czyli oglądania Bruce'a Lee na ekranie. Ryusei Imai nie ukrywa, że na całym świecie ma tylko jednego idola...

Gdy miał cztery lata potrafił godzinami wywijać zabawkowymi atrapami nunczako, naśladując ruchy wykonywane na filmie. Dla jego rodziców szybko stało się jasne, że taką pasję należy odpowiednio ukierunkować. Tym bardziej, że syn nie garnął się tak do niczego innego.

"Chcę być jak Bruce Lee. Chcę poruszać się tak szybko, jak on. Oglądam jego filmy odkąd skończyłem roczek i zawsze próbowałem go naśladować. Popełniałem błędy, brakowało mi synchronizacji i koordynacji. Czasem byłem za szybki, czasem zbyt wolny, ale powoli stawałem się lepszy i lepszy. Teraz potrafię imitować jego ruchy dokładnie tak, jak na filmach" - opowiada dzieciak.

Oczywiście taka pasja nie wzięła się znikąd. Ogromnym fanem mistrza kung-fu jest ojciec chłopca - Ryuji. To on zaszczepił swojemu potomkowi pasję, którą teraz wspólnie dzielą.

Reklama

Jak na ośmiolatka, program treningowy jest niezwykle napięty. Ryusei ćwiczy głównie w domu. Potrafi podciągać się na drążku, zrobić szpagat, czy pompki na jednej ręce. Jak przystało na prawdziwego wojownika, "pompuje" nie na otwartych dłoniach, lecz na kciukach, bądź na zaciśniętych pięściach. Stąd widoczne na jego skórze odciski.

W treningach towarzyszy mu nie tylko ojciec. Mama - Miromi - gdy trzeba, wsiada na rower i podąża za smykiem, gdy ten rusza na przebieżkę.

"Pomysły na zajęcia bierzemy z filmów akcji z lat 90. Są też takie z Jackie Chanem, ale fundamentem jest Bruce Lee. Najważniejsze w tym wszystkim, jest to, że Ryusei rozumie wielkość swojego idola i ma wizję tego, kim chce być" - opowiada tata, Ryuji.

Chłopiec rzecz jasna wyróżnia się na tle swoich rówieśników. Gdy w szkole przebiera się przed lekcjami WF-u, koledzy zazdroszczą mu... muskulatury. Tak, to nie przejęzyczenie. Ryusei jest już bowiem całkiem umięśniony jak na ośmioletnie dziecko.

"Chcę, aby syn poświęcił się temu, czego pragnie z całego serca i nigdy się nie poddał. Tak długo, jak tylko będzie mu to sprawiało radość" - mówi Ryuji Imai.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy