Chciał powiększyć penisa. Jego serce tego nie wytrzymało!
Ehud Arye Laniado, 65-letni szef firmy zajmującej się handlem diamentami, marzył o większej męskości. Prosta operacja skończyła się tragedią...
Miliarder belgijsko-izraelskiego pochodzenia miał prawie wszystko. To do niego należał najdroższy penthouse w Monako o wartości aż 30 milionów funtów. Zarządzana przez niego spółka była też w posiadaniu najdroższego diamentu świata - "Blue Moon Josephine". Ten ostatni upłynniła za blisko 50 milionów dolarów!
Mimo to Laniado cierpiał na kompleksy. Współpracownicy podkreślają, że bardzo dbał o swój wygląd i był na jego punkcie wręcz przeczulony. Funkcjonowania nie utrudniał jego wzrost. "Argentyńczyk", taki pseudonim nadali mu najbliżsi, mierzył 176 cm.
- Zawsze wyglądał na kogoś, kto zaraz zacznie tańczyć tango - powiedział chcący zachować anonimowość współpracownik miliardera.
Bliscy wspominali również, że Laniado prosił swojego księgowego, i to kilka razy w ciągu dnia, o to, aby na głos odczytywał stan jego konta bankowego. Podobno pomagało mu to zapomnieć o wspomnianych kompleksach. Jak się okazuje - nie wszystkich.
2 marca Ehud poddał się operacji powiększenia penisa w paryskiej prywatnej klinice. Kiedy tylko substancja została wstrzyknięta w przyrodzenie pacjenta, nastąpił atak serca. Laniado nie udało się uratować.
- Żegnamy wizjonera biznesu. Z wielkim żalem informujemy, że założyciel naszej firmy, Ehud Arye Laniado, zmarł - napisali oficjele Omega Diamonds.
- Ciało [Ehuda] zostanie sprowadzone do Izraela. Będzie nam go bardzo brakowało - czytamy na stronie internetowej samego Laniado.
Czy śmierć będzie końcem problemów Laniado i jego współpracowników? Warto w tym miejscu przypomnieć, że 14 marca miał on stanąć przed sądem. Powód? Uchylanie się od płacenia podatków. Belgijski urząd podatkowy domaga się zapłaty ponad 6 miliardów euro!