Choć nie uciekł z Aleppo, wojna zniszczyła jego skarby
70-letni Abu Omar postanowił nie opuszczać targanego wojną Aleppo, by strzec swojego dobytku życiowego - domu i kolekcji zabytkowych samochodów. Niewiele wskórał. Bombardowania i walki obróciły w ruinę mieszkanie i większość jego skarbów.
Sytuacja w Aleppo z dnia na dzień poprawia się. Ustały bombardowania, niektóre dzielnice mają już prąd, być może w wodociągach niebawem popłynie woda, ale każdy rzut oka na ulice miasta nie pozostawia złudzeń - to miejsce spotkała ogromna tragedia.
Rok temu pisaliśmy o losach jednego z Syryjczyków, który postanowił nie opuszczać Aleppo nawet w najtrudniejszych chwilach. - Mohamed Mohideen Enis, emerytowany lekarz został w mieście, aby pilnować tego, co mu zostało - starego mieszkania i bogatej kolekcji zabytkowych samochodów.
Abu Omar: Syryjczyk, który nie chce zostać uchodźcą
Długo nie wiedzieliśmy, co dzieje się z 70-latkiem, gdyż z oblężonego i bombardowanego miasta nie docierały do nas żadne wieści o jego losach. Dopiero kilka dni temu korespondenci agencji AFP odwiedzili go ponownie, aby porozmawiać o stratach, jakie poniósł przez ostatnie miesiące.
Mohammed, znany szerzej jako Abu Omar, przetrwał wojenną zawieruchę bez szwanku, ale nie można tego powiedzieć o jego kolekcji samochodów. Z trzydziestu sztuk skurczyła się ona do dwudziestu. Dziesięć zostało zniszczonych podczas walk ulicznych, czy też skradzionych.
Z pozostałej dwudziestki, trzynaście wozów stoi w ogrodzie Mohammeda i na ulicy. Siedem skonfiskowała policja, ponieważ blokowały ulice i chodniki. Niektóre wykorzystywane były jako osłony przed świszczącymi wokół kulami, bądź ucierpiały podczas bombardowań i stały przywalone gruzami.
"Kocham samochody, bo są jak kobiety. Piękne i silne" - mówi nie tracąc hartu ducha Abu Omar, który o samochodach mógłby opowiadać godzinami.
"Mam trzy Cadillaki, bo to najbardziej luksusowe wozy. Każda kolekcja powinna mieć choć jednego Cadillaka, bez niego jest niekompletna" - zaznacza.
Cadillac z 1947 roku to najcenniejszy wóz w jego zbiorach. To limuzyna, która woziła sześciu prezydentów Syrii. Abu Omar kupił ją 12 lat temu za 620 syryjskich funtów. Sto razy więcej kosztował go podatek, ponieważ samochód nigdy wcześniej nie trafił na odprawę celną.
70-latek strzeże swej perełki jak oka w głowie. Aby utrudnić zadanie złodziejom, wymontował z samochodu fotele i kierownicę, które ukrył w bezpiecznym miejscu. Czasem pomaga też przypadek i pomoc sąsiadów - 30-letni Nihad Sultan przekonał rebeliantów, aby nie montowali działa przeciwlotniczego na dachu Chevroleta z 1958 roku.
Nie da się jednak ukryć, że ekscentryczny kolekcjoner poniósł ogromne straty. "Wszystkie moje wozy są ranne. Ale zamierzam kupić ich jeszcze więcej" - nie poddaje się. Konsekwentnie odrzuca też oferty wyprzedaży kolekcji.
Niestety nie tylko jego samochody są w ruinie. Także rodzinny dom, wielka kamienica z 1930 roku, którą splądrowali rebelianci nie nadaje się dziś do zamieszkania.
"Gdy tam wróciłem i zobaczyłem, co zostało z mojego domu, byłem w szoku. Miałem tam bardzo szczęśliwą przeszłość, ale czasy się zmieniły. Życie jest bardzo ciężkie, ale nie wolno nam tracić nadziei" - podkreśla. Bo wie dobrze, że wojna mogła odebrać mu znacznie więcej, niż dobra materialne i rodzinne pamiątki.
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***