Ile naprawdę kosztują “domy za jedno euro” we Włoszech?
Zamieszkaj w słonecznej Italii, kup nieruchomość za kilka złotych - internet lubi tego typu nagłówki. Ile w nich prawdy? Okazuje się, że całkiem sporo, o ile doliczymy koszty remontu oferowanej przez lokalne włoskie władze nieruchomości.
O ofertach domów za jedno euro, rynku tego typu nieruchomości i skali zjawiska rozmawiamy z Małgorzatą Ciukszą, prawniczką mieszkającą we Włoszech, zajmującą się pomocą prawną osobom zainteresowanym kupnem domu w ojczyźnie Gianluigiego Buffona, mozzarelli i limoncello.
Dariusz Jaroń: “Domy za euro" to chwyt marketingowy czy okazja do kupienia nieruchomości we Włoszech za grosze?
Małgorzata Ciuksza: - Jedno i drugie.
Czyli co? Mogę kupić dom za jedno euro?
- Tak, faktycznie jest to możliwe, ale z samym zakupem wiążą się koszty.
Proszę je wymienić.
- Główny to koszt remontu. Trzeba go przeprowadzić obligatoryjnie w terminie określonym przez konkretną gminę. Zwykle jest to okres do trzech lat od zakupu.
Ile taki remont może pochłonąć pieniędzy?
- Koszt remontu zależy przede wszystkim od stanu danej nieruchomości oraz od potrzeb kupującego. Za minimum przyjęłabym 20 tysięcy euro, zdarzają się też sumy przekraczające pięciokrotność tej kwoty.
O czymś jeszcze powinniśmy pamiętać?
- Na pewno o kosztach dojazdów na miejsce, opłacie za notariusza, o stworzeniu planu remontów, ustanowieniu ewentualnych pełnomocników na miejscu. Jak widać w sumie przekroczymy marketingowe “jedno euro", ale i tak mówimy o całkiem niezłej okazji na rynku nieruchomości.
Jak wygląda rynek tego typu ofert w chwili obecnej?
- Nasza kancelaria dostaje kilka maili dziennie z pytaniami o dostępność ofert. Zakładam, że burmistrzowie gmin, które w danej chwili oferują domy, dostają ich jeszcze więcej. Ale oferty pojawiają się dość rzadko. Dosłownie kilka lub kilkanaście gmin w roku się na nie decyduje.
W sieci wydaje się, że jest tego więcej...
- To dlatego, że w internecie można znaleźć mnóstwo nieaktualnych już ofert. My je weryfikujemy, dzwoniąc do gmin, czyli otrzymując informacje bezpośrednio u źródła.
Jaki jest odzew klientów z Polski?
- Spory. Są zaciekawieni ofertą, dostajemy dużo zapytań z Polski. Jednak jak już ma dojść do zakupu, to rzadko decydują się na ten krok. Zakup domu za granicą, nawet “za jedno euro", to inwestycja, która wymaga nie tylko pieniędzy, ale też świadomej decyzji.
O jakich domach właściwie rozmawiamy?
- To są nieruchomości do kompletnego remontu. Znajdziemy je w małych, wyludnionych miasteczkach, zwykle położonych na południu Włoch, choć nie tylko.
Tytułem podsumowania - z czym musimy się liczyć, chcąc zakupić “dom za euro"?
- Warunki stawia konkretna włoska gmina. Zwykle jest to wypełnienie wniosku, przedstawienie planu remontu nieruchomości, wygranie konkursu oraz gotowość wpłaty 5000 euro kaucji, zwracanej po dokonaniu remontu.
- Łączny budżet, jak już mówiłam, zależy od wielu czynników. Na przykładzie minionych przetargów w gminie Sambuca na Sycylii, mogę podać, że nieruchomości kupiono za kwotę od 1 euro do 25 tys. euro.
Potrzebne są jakieś dodatkowe zezwolenia?
- Zwykle nie ma żadnych dodatkowych warunków. Najważniejszy jest remont.
Załóżmy, że chciałbym kupić taki dom. Jak wygląda procedura? Zwracam się do kancelarii, taka jak wasza, i?
- Najpierw trzeba samemu pojechać na miejsce, zdalnie to nie wychodzi, proszę mi uwierzyć. Potem, w bardzo dużym skrócie, jak już się pan zdecyduje na daną nieruchomość, wystarczy skorzystać z pomocy prawnika, który w pańskim imieniu przejdzie całą procedurę, informując oczywiście o podjętych czynnościach.
Można wystartować w przetargu na własną rękę?
- Tak, oczywiście.
Gdzie jest haczyk?
- Nie zawsze wszystkie informacje są dostępne na stronach gmin. Zazwyczaj są wybrakowane, nie ma zdjęć. Działając na własną rękę, warto znać język włoski, czasem nawet dialekt sycylijski, oraz specyfikę kulturową miejsca. Trzeba również wiedzieć, jak sprawdzić księgę wieczystą we Włoszech i plany zagospodarowania terenu. Najlepiej mieć na miejscu osobę, która pomoże w wydobyciu informacji, zna stawki notarialne, wysokość podatków, koszt usług tłumaczeniowych. Im więcej poznamy szczegółów operacji, tym lepiej. Nie będziemy musieli wydawać niepotrzebnie pieniędzy.
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***