Nieznane twarze Marilyn Monroe
Normie Jeane wystarczał ułamek sekundy, żeby stać się kimś zupełnie innym. Tak stworzyła Marilyn Monroe, zapewniając sobie przepustkę do nieśmiertelności. Zobacz, jak najsłynniejszą aktorkę wspominaja gwiazdy.
ELIZABETH TAYLOR:
Wydawało się, że otacza ją jakaś niewidoczna aura, która przydaje jej dziecięcej niewinności. Kiedy pozowała nago, było tak, jakby chciała powiedzieć: "O jejku, ja chyba jestem całkiem ładna!". Cieszyła się pozowaniem, ale nie była przy tym egoistyczna.
EMMELINE SNIVELY, dyrektorka Blue Book Modeling Agency:
Była typową, zdrową, amerykańską dziewczyną - zbyt pulchną, ale na swój sposób piękną. Staraliśmy się nauczyć ją pozowania, panowania nad swoim ciałem. Zawsze próbowała kontrolować swój uśmiech. Uśmiechała się zbyt szeroko, co sprawiało, że jej nos wydawał się trochę za długi.
Na początku nie wiedziała absolutnie nic o właściwej postawie, chodzeniu, siedzeniu czy pozowaniu. Gdy zaczynała, umiała mniej niż jakakolwiek dziewczyna, którą znałam, ale pracowała najciężej. (...) Pragnęła się uczyć, chciała być kimś i to bardziej niż wszyscy, których do tej pory widziałam w życiu.
BRIGITTE BARDOT:
Tuż przed spotkaniem z królową popędziłam do damskiej garderoby, by sprawdzić, czy mój makijaż jest w porządku. I kogo tam widzę? Marilyn. Pudrujemy noski, spoglądamy na siebie i mówimy sobie "cześć". Naprawdę ją widziałam, i to z bliska. Olśniewała! To był jedyny raz, kiedy ją spotkałam, i zapamiętam go na zawsze. Była cudowna jak... dziecko. Świeża, piękna i czysta, a przy tym bardzo poruszająca swoją delikatnością. (...) Zawsze była dla mnie wzorem tego, czym pragnie być każda kobieta. (...) Mam wielką słabość do Marilyn Monroe.
JACK LEMMON, aktor na planie "Pół żartem, pół serio", 1959:
Była cudowną aktorką komediową i miała charyzmę, jakiej nie miał nikt przedtem ani potem. (...) Marilyn miała w głowie dzwonek alarmowy. Włączał się w samym środku ujęcia, gdy tylko poczuła, że scena jej nie idzie. Wówczas przestawała pracować. Zamykała oczy, przygryzała wargę i kręciła splecionymi dłońmi, dopóki nie odnalazła się w danym ujęciu. To może brzmi tak, jakby była samolubna, (...) ale ona po prostu nie potrafiła pracować inaczej. Nie twierdzę, że to metoda godna pochwały, bo nie pracowało się z nią łatwo, ale była fascynująca.
BETTE DAVIS:
Marilyn Monroe była prawdziwym symbolem seksu, podobnie jak wielka Garbo. One nie musiały nic mówić, po prostu były. A jak wychodziły na zdjęciach! Pokażcie mi jakiś autentyczny symbol seksu w dzisiejszym kinie. Nie ma nikogo takiego.
TRUMAN CAPOTE:
Marilyn miała w sobie coś wyjątkowego. Czasem była eteryczna, a czasem przypominała kelnerkę z przydrożnego baru.
SUSAN BERNARD, córka Bruno Bernarda / Bernard of Hollywood:
W czasie swojej kariery zawodowej mój ojciec zrobił Marilyn wiele zdjęć, lecz najbardziej lubię jej pierwszą sesję z nim. Odbyła się w jego studiu przy Sunset Strip w 1946 roku, zapisał po niej w pamiętniku: "Nigdy nie spotkałem modelki, początkującej czy zawodowej, która tak swobodnie zachowuje się przed obiektywem. Norma Jeane ma chyba jakiś szósty zmysł i wyczuwa optyczną grę między przedmiotem i aparatem. Koncentracja, projekcja i synchronizacja to jej druga natura".
Po sfotografowaniu świeżej twarzy Normy Jeane mój ojciec był pod takim wrażeniem, że pokazał kolorowe zdjęcia z tej sesji Harry'emu Brandowi, łowcy talentów w 20th Century Fox, namawiając go, by zaprosił ją na casting na kolorowym filmie, co zaowocowało jej pierwszym kontraktem z tym studiem. Mój tato poznał ją tak dobrze jak nikt inny, był dla niej bliskim przyjacielem, powiernikiem a często po prostu był dla niej jak ojciec. Później świat poznał ją jako Marilyn Monroe, ale dla niego na zawsze pozostała Normą Jeane.
LAUREN BACALL:
Ona naprawdę świetnie prezentowała się na ekranie. Gdy tylko włączano kamerę, stawała się niezwykłą, absolutnie olśniewającą istotą. Wypełniała kadr - nie ma co do tego żadnych wątpliwości. (...) Kiedy kręciłyśmy wspólne sceny, patrzyła mi na czoło zamiast w oczy. Po ujęciu spoglądała na swoją instruktorkę, żeby się dowiedzieć, czy dobrze wypadła. Jeśli instruktorka kręciła głową, Marilyn upierała się, by powtórzyć scenę. Czasem robiliśmy piętnaście albo więcej powtórek. Mimo to nie mogłam jej nie lubić. Nie robiła tego złośliwie, nie była suką. Musiała się po prostu koncentrować na sobie i ludziach, którzy byli tam tylko dla niej. (...) Minęło pięćdziesiąt lat, a my wciąż oglądamy jej filmy i o niej rozmawiamy. Wierzcie mi, to nie była głupia kobieta.
MARLON BRANDO:
Pamiętacie ten dzień, gdy Marilyn Monroe zmarła? Ludzie przestali pracować i każdy miał na twarzy ten sam wyraz, to samo pytanie: jak to możliwe, że dziewczyna sukcesu, sławna, młoda, bogata, piękna... jak mogła się zabić? Nikt tego nie rozumiał, bo miała rzeczy, których każdy pragnie. Nie wierzyli, że życie nie było ważne dla Marilyn Monroe albo że było gdzie indziej.
Zdjęcia i cytaty pochodzą z książki "Metamorfozy. Marilyn Monroe", Wydawnictwo: "Znak"