Po co potrzebny nam gej?
Przez media przetoczyła się fala dyskusji o związkach partnerskich. Jak się okazało największą grupą zainteresowanych nie byli wcale geje, a pary heteroseksualne, które nie chcą wiązać się małżeństwem. W takim razie o co chodzi z gejami i po co są potrzebni społeczeństwu? Czy faktycznie są bezproduktywni?
W trakcie debaty dotyczącej dalszych prac nad ustawą o związkach partnerskich posłanka PiS, Krystyna Pawłowicz, stwierdziła że związki homoseksualne są jałowe i nic nie wnoszą do społeczeństwa.
Jako, że homoseksualiści się nie rozmnażają, to zgodnie z tezą postawioną przez panią poseł gejów nie powinno na świecie być już bardzo dawno. Do czego zatem są oni potrzebni społeczeństwu i co sprawia, że nadal się rodzą?
Postanowili to zbadać naukowcy z kilku kanadyjskich uniwersytetów. Wyniki ich badań zostały opublikowane 3 lata temu w magazynie "ScienceDailly". Wyniki te są zaskakujące z wielu powodów. Najważniejszym jest mechanizm, jaki działa w czasie kontaktów z najbliższą rodziną. Działa on tutaj podobnie, jak w przypadku dziadków.
U znakomitej większości zwierząt po ustaniu możliwości prokreacyjnych organizm umiera. Jedynie w przypadku ludzi dziadkowie pomagają później jeszcze w wychowaniu wnucząt. Podobnie sprawa ma się z gejami.
Z darwinowskiego punku widzenia homoseksualizm nie ma sensu, skoro nie zapewniają oni przetrwania gatunku, ani nie przyczyniają się do jego rozwoju.
Mimo, że geje nie mogą się rozmnażać, niektórzy zakładają, że homoseksualizm jest dziedziczny. Zatem jakim sposobem utrzymuje się w puli genów skoro osoby homoseksualne się nie rozmnażają?
Naukowcy zaczęli się zastanawiać, jaką wartość przedstawia sobą orientacja seksualna, skoro nie wiążą się z nią dostrzegalne korzyści w postaci potomstwa, a mimo to istnieje.
Gej pomaga innym?
Psychologowie ewolucyjni wyjaśniają, że jest to oparte na tzw. koncepcji doboru krewniaczego. Koncepcja ta wyjaśnia istnienie różnego rodzaju zachowań altruistycznych. Zakłada, że jeden organizm zmniejsza swoje szanse przetrwania, aby zwiększyć ewolucyjne szanse przetrwania genów swoich bliskich.
Zgodnie z nią, homoseksualni mężczyźni mogą polepszać perspektywy przekazania genów własnej rodziny kolejnym pokoleniom. Tym samym wykazując altruistyczne zachowanie wobec swego stada zwiększa szansę na przetrwanie innych członków rodziny.
Teoria z wysp Pacyfiku
Tę teorię dwóch kanadyjskich psychologów sprawdzało przez kilka lat na wyspach Samoa, gdzie geje stanowią sporą i ogólnie tolerowaną grupę. Są traktowani jak przedstawiciele trzeciej płci. Nie są określani ani jako mężczyźni, ani jako kobiety. Nazywa się ich fa’adafine. Są oni wyraźnie zniewieściali i partnerów dobierają sobie wyłącznie spośród swej grupy.
Wieloletnie badania Paul Vasey i Doug Van der Laan opublikowali w magazynie "ScienceDailly".
Udowodniły one, że geje z wysp Samoa przejmują rolę podobną do roli, jaką znamy wśród naszych dziadków. Są nastawieni bardzo altruistycznie w stosunku do swoich siostrzeńców i bratanków niż inni heteroseksualni mężczyźni do swoich krewniaków. Chętniej też zajmują się małymi dziećmi i pomagają im w nauce, a także wspierają finansowo. łatwiej przychodzi im wybaczenie występków młodzieży, a także mają większą cierpliwość.
Kolejne badania wykazały, że samoańscy geje są bardziej skłonni pomóc dzieciom najbliższych im członków rodziny, niż dalszych. Naukowcy udowadniają, że takie nastawienie pozwala lepiej lokować zasoby czasowe i finansowe we własnych krewnych, czym zwiększają szansę na przetrwanie puli genów rodziny.
A co z Europą?
Naukowcy twierdzą, że te badania mogą, ale nie muszą się przełożyć na grunt europejski. Samoańczycy żyją w wielkich klanach rodzinnych, natomiast społeczeństwa w Europie są bardzo rozbite i trudniej o bliższy kontakt. Europejczycy są bardziej zindywidualizowani i nie postrzegają roli gejów w taki sposób, jak mieszkańcy wysp Pacyfiku. Stąd też, według naukowców, wynika marginalizowanie roli homoseksualistów w europejskim społeczeństwie.
SZ