Zarośnięta plaża? Rekompensata! Biuro podróży ukarane za fatalne warunki

W obecnym, trudnym czasie wakacyjny wyjazd i chwila wypoczynku są na wagę złota. Kryzys czy nie, niektóre biura turystyczne nie zmarnują okazji do tego, aby nabić klientów w butelkę. Czasem mogą się jednak zdziwić…

article cover
Newsflash/EuroPicsEast News

Zarośnięta plaża? Rekompensata! Biuro podróży ukarane za fatalne warunki

Turystyka w Hiszpanii to poważna sprawa. Nie tylko dlatego, że stanowi bardzo ważną gałąź gospodarki, ale przez surowe przepisy chroniące podróżujących za granicę. Sąd rozpoczął więc postępowanie, w trakcie którego wyszło na jaw, iż faktycznie w agencji wiedziano o złogach wodorostów na plaży w la Riviera Maya. Przed sądem przedstawiciel biura stwierdził, że... "było to dzieło Boga i nikt nie mógł tego przewidzieć”.

Nawet jeśli Hiszpania byłaby państwem religijnym, rządzonym przez fundamentalistów, taka argumentacja mogłaby nie pomóc. Ale nie jest, więc tym bardziej nie przekonało to wymiaru sprawiedliwości.
Sąd w Bilbao, ze wspólnoty autonomicznej Basków na północy Hiszpanii, nakazał tamtejszej agencji turystycznej wypłacić 5373 euro klientom, którzy pozwali firmę za fatalne warunki w miejscu wypoczynku.

Hiszpańska rodzina, młoda para z synem, zachęcona pięknymi, idyllicznymi zdjęciami na broszurach reklamowych, wykupiła wycieczkę do nadmorskiej destynacji la Riviera Maya, na wschodnim wybrzeżu Meksyku. 

Po przybyciu na miejsce okazało się, że to, co miało być rajską, złotą plażą, jest kompletnie zarośnięte wodorostami. Całe tony obrzydliwych alg, zalegających na piasku i w wodzie uniemożliwiały jakikolwiek wypoczynek.
Rodzina wnosiła o rekompensatę w wysokości całego kosztu wycieczki - 11 tys. euro. Początkowo sąd nakazał agencji wypłacić 2613 euro ze względu na to, że klienci nadal mogli korzystać z hotelowego basenu i restauracji, a problemem była tylko plaża. Później przyznano jednak, że oprócz braku możliwości kąpieli w oceanie, cała trójka narażona była na "stres, nerwy i straty moralne, które także powinny być zrekompensowane”. Biuro zapłaci więc 5373 euro kary.
Kiedy tylko Hiszpanie wrócili do Europy, pozwali agencję turystyczną, która wsadziła ich na urlopową minę. Według nich pracownicy biura podróży doskonale wiedzieli, jak wygląda sytuacja i nie powiedzieli ani słowa. Ponadto, kiedy już w Meksyku, zadzwonili do firmy i poskarżyli się na fatalne warunki, nie otrzymali żadnej propozycji zmiany miejsca. Nikt także nie pofatygował się nawet, żeby zrobić cokolwiek w celu uprzątnięcia plaży.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas