Księżycowa Jaskinia - prawda czy oszustwo?

Gdzieś w Karpatach, na polsko-słowackim pograniczu, ma być ukryta tajemnicza jaskinia, której ściany zbudowane zostały z niezwykłego, metalicznego materiału. Przed 20 tys. lat miały ją stworzyć istoty należące do nieznanej cywilizacji.

Źródłem tej niezwykłej historii są wspomnienia zmarłego w 1976 roku Antonina Horaka - byłego uczestnika słowackiego powstania w roku 1944, który po wojnie wyemigrował do USA i osiadł w miejscowości Pueblo w stanie Kolorado. Horak był inżynierem górnictwa, lingwistą i właścicielem restauracji. W swoim pamiętniku szczegółowo opisał niezwykłą przygodę, jaka miała go spotkać podczas walk z Niemcami w październiku 1944. Opowieść ta została nawet opublikowana na łamach biuletynu amerykańskiego towarzystwa speleologicznego w roku 1965.  

Reklama

Niezwykła przygoda partyzanta

Horak twierdził, że w ostatnich dniach powstania na Słowacji ukrywał się wraz z dwoma rannymi kompanami w jaskini położonej gdzieś w Niżnych Tatrach. Miejsce to miał im wskazać miejscowy góral, którego Horak nazywał Slawkiem. Ten ostatni przynosił do kryjówki partyzantów żywność  i inne niezbędne materiały, ale kategorycznie zabronił przebywającym w niej mężczyznom zapuszczania się w głąb jaskini. Jak twierdził, w jej korytarzach kryć miały się złe siły. Horak zlekceważył jednak ostrzeżenia Slawka i zaczął badać zakamarki jaskini. Po przeciśnięciu się przez jedną ze szczelin, znalazł się ponoć w niezwykłym tunelu, którego ściany absolutnie nie przypominały naturalnego wnętrza jaskini. Wykonane były z materiału będącego – według Horaka – połączeniem stali i szkła (lub porcelany), a także kauczuku. Miały one kolor niebiesko-czarny i były idealnie gładkie. Niezwykły tunel prowadził do jeszcze bardziej tajemniczego szybu w kształcie półksiężyca. Poruszanie się w jego wnętrzu wywoływało ogłuszający, dudniący dźwięk, a niektóre z fragmentów podłoża były w tym miejscu wyraźnie cieplejsze od otoczenia. Oszołomiony swoim odkryciem Horak jeszcze kilka razy wracał do tajemniczego pomieszczenia, a nim na dobre opuścił jaskinię, pozostawił w nim butelkę, wewnątrz której umieścił rzemyk ze swoim nazwiskiem.  

Jaskinia, której nikt inny nie widział 

Rewelacje Antonina Horaka wywołały niemałe poruszenie w światku miłośników zjawisk paranormalnych. Opisana przez byłego partyzanta jaskinia szybko została nazwana mianem „Księżycowej” i stała się celem wielu poszukiwaczy. Jedną z najbardziej rzetelnych wypraw zorganizowali w latach 80-tych ubiegłego wieku dwaj czechosłowaccy badacze – Ivan Mackerle i Michał Brumlik. Usiłowali oni zlokalizować Księżycową Jaskinię, a także zweryfikować inne informacje zawarte w pamiętnikach Horaka. Początkowo udało się ustalić, że tajemnicza jaskinia musi się znajdować nie w Niżnych Tatrach, lecz gdzieś w Górach Lewockich. Szybko okazało się jednak, że w październiku 1944 roku w rejonie tym nie było żadnych oddziałów partyzanckich. Nikt z okolicznych mieszkańców nie przypominał sobie też gospodarza o imieniu Slawek. Udało się też odnaleźć byłego pułkownika z oddziału, do którego miał należeć autor niezwykłych wspomnień. Niestety, nie kojarzył on zupełnie nikogo o nazwisku Horak.  

Mieliście kontakt z niewyjaśnionymi zdarzeniami? Czy kosmici odwiedzili kiedykolwiek Polskę? Chcemy poznać wasze zdanie

Czy zatem historia Księżycowej Jaskini to wielkie oszustwo? Wiele wskazuje, że tak. Kolejne badania dowiodły, że wydarzenia o których pisał Horak nie mogły mieć miejsca w październiku, lecz na początku listopada. Co najważniejsze, okazało się też, że Horak nie spisywał swoich wspomnień na bieżąco, lecz opracował je wiele lat później, prawdopodobnie już w USA. W najlepszym wypadku mógł więc pomylić niektóre fakty. W najgorszym – wymyślił wszystko, aby zapewnić sobie rozgłos.

Wiele jaskiń, wiele torii

Podważenie wiarygodności wspomnień Antonina Horaka wcale nie zakończyło jednak spekulacji na temat Księżycowej Jaskini. Wciąż nie brakuje osób, które twierdzą, że odnalazły wejście do tajemniczego tunelu i poznały jego naturę. Większość teorii twierdzi, że wnętrze jaskini zostało wydrążone przez tajemniczą cywilizację, która przed 20 tys. lat zamieszkiwała na obszarze dzisiejszej Europy Środkowej. Miały to być istoty, które zbudowały swoje miasta we wnętrzu Ziemi, istnieją też wersje wspominające o uciekinierach z legendarnej Atlantydy lub o przybyszach z kosmosu. Podobno metaliczny szyb stanowi również fragment sieci tuneli, łączących ze sobą wszystkie kontynenty.  

Różne źródła podają też różne lokalizacje Księżycowej Jaskini. Ma się ona rzekomo znajdować w Tatrach Bielskich, na zboczach Babiej Góry, w Wielkiej Fatrze oraz w Beskidzie Sądeckim lub po jego słowackiej stronie - w Górach Lubowelskich. W przypadku tego ostatniego miejsca, głośno było nawet swego czasu o pewnym amerykańskim badaczu, który twierdził, że odnalazł jaskinię, lecz nie wszedł do jej wnętrza, bo ta… pilnowana była przez przedstawicieli rosyjskich służb specjalnych.  

Wszystko wskazuje więc na to, że historia Księżycowej Jaskini to tylko kolejna fantastyczna legenda rodem z filmów science fiction. Jeżeli jest inaczej, to tajemniczy tunel wciąż oczekuje na swojego odkrywcę.      

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: UFO
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy