Spalanie paliw kopalnych topi lodowce. Miliard ludzi zagrożonych
Naukowcy odkryli, że spalenie wszystkich pozostałych na Ziemi paliw kopalnych doprowadziłoby do roztopienia lodowców Antarktyki i podniesienia globalnego poziomu oceanów o 30 metrów.
Wiele ważnych metropolii na świecie znajduje się na terenach nisko położonych, więc w przypadku spalenia pozostałych w Ziemi paliw kopalnych, ponad miliard osób znalazłoby się pod wodą.
- Jeżeli nie chcemy stopnienia lodowców Antarktyki, nie możemy stale wydobywać paliw kopalnych z ziemi i tłoczyć do atmosfery dwutlenku węgla. Dotychczasowe badania Antarktyki skupiały się na topnieniu lodowca Antarktydy Zachodniej. Według naszych szacunków, spalanie węgla, ropy i gazu niesie ze sobą ryzyko stopnienia także Antarktydy Wschodniej - powiedział Ken Caldeira z Carnegie Institution for Science.
Wykorzystując superkomputery, naukowcy przeanalizowali potencjalne zmiany pokrywy lodowej Antarktydy w ciągu najbliższych 10 000 lat. Tak długi przedział czasu jest niezbędny, gdyż uwolniony do atmosfery węgiel, utrzymuje się w niej bardzo długo.
Naukowcy ostrzegają - jeżeli emisja węgla do atmosfery na obecnym poziomie utrzyma się przez 60-80 lat, lodowiec Antarktydy Zachodniej straci stabilność. Oznacza to, że procesy topnienia będą przeważać nad procesami jego powstawania.
- Lodowiec pokrywy Antarktydy Zachodniej mógł już osiągnąć punkt, w którym topnienie przeważa nad odbudową. Jeżeli chcemy, by miasta takie jak Tokio, Hong Kong, Szanghaj, Kalkuta, Hamburg czy Nowy Jork były dostępne dla przyszłych pokoleń, powinniśmy uniknąć podobnego schematu w Antarktydzie Wschodniej - powiedział Ander Levermann, także zaangażowany w badania.
Naukowcy przewidują, że do końca XXI temperatury na świecie nie wzrosną więcej niż o 2 st. Celsjusza, a topnienie lodowców nie podniesie poziomu mórz o więcej niż kilka metrów.