Zabili JFK, bo chciał ujawnić prawdę o UFO

Sprawa zamachu i śmierci prezydenta USA Johna F. Kennedy'ego ciągle budzi kontrowersje. Powstały dziesiątki teorii próbujących wytłumaczyć, co tak naprawdę stało się w Dallas w 1963 r. Jedna z nich sugeruje, że 35. prezydent Stanów Zjednoczonych musiał zginąć, bo chciał ujawnić prawdę o UFO.

Zamachu na prezydenta Kennedy'ego dokonano 22 listopada 1963 r.
Zamachu na prezydenta Kennedy'ego dokonano 22 listopada 1963 r.AFP

Czytelnicy, którzy oczekują, że powyższe zdania są wprowadzeniem do fabuły nowego sezonu serialu "Z Archiwum X", lekturę mogą zakończyć właśnie w tym miejscu. Obecnie bowiem nikt tak naprawdę nie wie, jaka była motywacja zabójcy powszechnie uwielbianego JFK i kto tak właściwie go najął.

W eliminację prezydenta próbowano już włączyć amerykańską mafię, kubańskich emigrantów, wojennych kombatantów, a nawet Ku-Klux-Klan. Czy to jednak możliwe, by zabójstwo zostało zlecone przez CIA, gdyż JFK za bardzo interesował się tematyką o UFO? Najnowsze dowody właśnie na to wskazują.

Świat na krawędzi

W listopadzie 1963 r. świat znajdował się na krawędzi wojny. Wystarczyła iskra, by rozpętać międzynarodowy konflikt zbrojny, a właściwie wojnę atomową, która dla ludzkości mogłaby zakończyć się tragicznie. Wyjątkowo napięte stosunki panowały na linii Stany Zjednoczone - Związek Radziecki. Do wybuchu konfliktu wystarczyłby tylko odpowiedni pretekst...

Amerykański prezydent John F. Kennedy był świadomy powagi sytuacji i szukał dyplomatycznych rozwiązań na załagodzenie atmosfery. Lancer (obowiązujący w CIA kryptonim JFK) nie był jednak świadomy, że tuż za jego plecami CIA prowadziła tajne operacje szpiegowskie wymierzone w ZSRR.

Na potrzeby działań wywiadowczych stworzono specjalne samoloty, które wielokrotnie startowały ze słynnej bazy wojskowej w Nevadzie, określanej mianem Strefy 51.

Niewidzialne dla radarów obiekty, często o nietypowych kształtach, przedostawały się w radziecką przestrzeń powietrzną. Liczni postronni świadkowie startów maszyn nie potrafili wytłumaczyć zjawisk zachodzących na niebie, zaczęto zatem mówić o nich jako o niezidentyfikowanych obiektach latających. Tak zaczęła się rodzić legenda UFO.

35. prezydent USA chciał ujawnić prawdę o UFO
35. prezydent USA chciał ujawnić prawdę o UFOAFP

W najbardziej napiętym okresie zimnej wojny - właśnie w 1963 r. - liczba zaobserwowanych nad Związkiem Radzieckim UFO potroiła się w porównaniu z latami wcześniejszymi. JFK podejrzewał, co się dzieje, dlatego 12 listopada 1963 r. wystosował list do CIA, w którym zażądał wydania pełnych akt UFO ze Strefy 51. Według niego, prawda musiała zostać ujawniona, a szpiegowskie techniki zaprzestane.

Dziesięć dni później amerykański prezydent już nie żył.

Władcy marionetek

Do zamachu doszło podczas zwyczajnego, niczym nie wyróżniającego się na tle innych dnia. Kennedy postanowił rozpocząć swoją kampanię wyborczą od odwiedzenia Dallas w stanie Teksas. 22 listopada 1963 r. udał się wraz z żoną Jackie na przejazd otwartą limuzyną marki Lincoln.

Wcześniej zaplanowana trasa wiodła przez zakręt Houston Street z Elm Street, obok budynku składnicy podręczników. O 12:30 do prezydenta oddano kilka strzałów. Kennedy został trafiony w szyję i głowę, a poważnie ranny został także gubernator Teksasu, John Connally. Rannego przywódcę USA odwieziono do Parkland Hospital Dallas. Na ratunek było za późno i o 13:00 lekarz pogotowia Robert McClelland stwierdził zgon prezydenta.

Już kilka godzin po zdarzeniu w jednym z kin ujęto i zidentyfikowano jako zamachowca Lee Harveya Oswalda, byłego żołnierza US Marines, znanego ze swoich marksistowskich sympatii. Oswald pracował w budynku składnicy podręczników, z którego padły śmiertelne strzały.
Na piątym piętrze budynku znaleziono karabin Carcano M91/38, który należał do Oswalda, a także 3 łuski. Zaprzeczył on swojemu udziałowi w zabójstwie prezydenta i twierdził, że padł ofiarą spisku. Zanim jednak Oswald stanął przed sądem, 2 dni po zamachu, gdy wyprowadzano go z budynku policji w Dallas, został śmiertelnie postrzelony przez Jacka Ruby'ego.

Za zabójcę Kennedy'ego został uznany Lee Harvey Oswald
Za zabójcę Kennedy'ego został uznany Lee Harvey OswaldAFP

Ruby, właściciel klubu nocnego w Dallas, był powiązany z lokalną mafią. Ten na pozór przypadkowy zabójca swój czyn uzasadniał troską o zdrowie psychiczne wdowy po prezydencie, która w trakcie procesu miałaby doznać wielkiego bólu. Kto sterował Rubym? Kim był tak naprawdę Oswald? I, co najważniejsze, kto zlecił zamach na prezydenta Stanów Zjednoczonych?

Kulisy zamachu

W ciągu minionych 49 lat wielokrotnie odtwarzano przebieg zamachu. Specjaliści z dziedziny balistyki niejednokrotnie dokonywali rekonstrukcji strzałów i za każdym razem dochodzili do identycznych wniosków: Lee Harvey Oswald nie mógł dokonać zabójstwa w pojedynkę.

Analiza pozycji, w jakich siedzieli Kennedy oraz gubernator Connally, ran wlotowych i wylotowych w ciałach mężczyzn oraz przypuszczalnego kąta strzału Oswalda, wykazała, że kule z jego karabinu musiałyby mieć właściwości magiczne, by trafić w oba cele.

"Zakładając, że był tylko jeden strzelec, pierwsza kula wystrzelona do Kennedy'ego musiała być zaczarowana. Nadleciała z tyłu i pod kątem 45 stopni z góry przeszyła szyję prezydenta, skręciła w prawo, w lewo, przebiła tułów gubernatora Connally'ego, a po kolejnym skręcie utkwiła w jego udzie. Jest to jedyny udokumentowany przypadek, w którym jedna kula spowodowała aż 7 ran w różnych miejscach" - napisał ironicznie w oświadczeniu jeden ze śledczych.

W zamachu na prezydenta Kennedy'ego jest mnóstwo nieścisłości
W zamachu na prezydenta Kennedy'ego jest mnóstwo nieścisłościAFP

Wielu zwolenników teorii spiskowych jest przekonanych, że Lee Harvey Oswald nie działał sam. Również uwagi lekarza McClellanda nie pozostawiają wątpliwości co do udziału w zamachu drugiego strzelca. W notce z sekcji zwłok napisał on, że rana w potylicy JFK, powstała na skutek drugiego strzału, była znacznie większa (5 cm średnicy) od tej na czole (2 cm średnicy). W większości przypadków rana wyjściowa jest większa niż wejściowa. To z kolei sugeruje, że strzał w głowę musiał paść od przodu, czyli z pozycji przeciwnej do tej, w której znajdował się Oswald.

Emocje dodatkowo podgrzewa fakt, że akta CIA dotyczące zabójstwa JFK zostały utajnione na 70 lat. Gdyby się bowiem okazało, że organizacja ta jest zamieszana w zamach na prezydenta USA, oznaczałoby to jej natychmiastowe rozwiązanie. A na taki ruch Stany Zjednoczone nie mogły sobie pozwolić.

Prawda o UFO dla obywateli

Strefa 51 do dziś skrywa wiele tajemnic
Strefa 51 do dziś skrywa wiele tajemnicWikipedia

Być może zamach na JFK nigdy nie zostałby powiązany z opatrzonym datą 12 listopada 1963 r. listem prezydenta z żądaniem o ujawnieniu wszystkich faktów o UFO, gdyby nie William Lester. Podczas prac nad publikacją "Celebration of Freedom: JFK and the New Frontier", powołując się na ustawę o wolności informacji, pisarz wymusił na CIA ujawnienie bardzo ciekawych dokumentów. Wynikało z nich jednoznacznie, że jedną z potencjalnych przyczyn zabójstwa na Lancera była chęć ukrycia przed nim prawdy na temat UFO. A ta była doprawdy niewygodna.

"Jedna z obaw Kennedy'ego dotyczyła tego, że wiele obserwacji UFO odnotowano na terytorium ZSRR. Prezydent obawiał się, że Sowieci dokonają błędnej interpretacji i uznają niezidentyfikowane obiekty latające za przejaw amerykańskiej agresji" - wyjawił Lester.

Zaraz po tym, jak JFK zażądał ujawnienia prawdy o UFO, w CIA doszło do prawdziwej paniki. Ówczesny dyrektor placówki - John A. McCone - sporządził notatkę, która zawierała liczne obawy przed żądaniem prezydenta. Można przeczytać w niej, że "(...)Lancer wystosował pewne zapytanie dotyczące naszej działalności, której nie możemy ujawnić. Proszę o zaprezentowanie swojego punktu widzenia w ciągu najbliższych kilku tygodniu (...)".

JFK musiał zginąć

John F. Kennedy był świadomy praktyk stosowanych przez amerykańskich szpiegów, ale niewiele mógł z tym zrobić. Nawet pomimo zakrojonej na szeroką skalę dezinformacji, dotyczącej wykorzystania supernowoczesnych technologii w konstrukcji samolotów zwiadowczych, moralnym obowiązkiem prezydenta najpotężniejszego kraju na świecie było ujawnienie prawdy. A przynajmniej wytłumaczenie Sowietom, że nie mają do czynienia z prawdziwymi kosmitami, a tajnymi amerykańskimi pojazdami kosmicznymi.

JFK chciał, by te informacje ujrzały światło dziennie, ale bez wątpienia nie zjednało mu to przyjaciół wśród wysoko postawionych urzędników państwowych. Wiązałoby się to bowiem z ujawnieniem istnienia pozaziemskich artefaktów, będących w posiadaniu Amerykanów, na podstawie których zbudowano nowoczesne samoloty.

Strach przed przedostaniem się pozaziemskich technologii w ręce innych krajów znacząco wpłynął na decyzję o zamachu na prezydenta USA. Większość informacji, które chciał ujawnić JFK, do dziś jest utrzymywana w tajemnicy.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas