Bezpieczeństwo dzieci zagrożone - aplikacje dla przedszkoli i żłobków mogą udostępniać dane

Aplikacje ułatwiające kontakt między przedszkolem i żłobkiem a rodzicami mogą nie być tak bezpieczne, jakie się wydają. Naukowcy przeanalizowali 42 apki z Google Play, które do tego służą, a wyniki okazały się zaskakujące.

Niepokojące wyniki badań. Przyjrzyjcie się używanym apkom
Niepokojące wyniki badań. Przyjrzyjcie się używanym apkom Pixabay.com

Aplikacje dla żłobków czy przedszkoli ułatwiają codzienność w takich placówkach. Służą do dokumentowania określonych wydarzeń w życiu dziecka, np. poprzez zdjęcia czy wideo, komunikacji pomiędzy rodzicami i przedszkolem czy żłobkiem przez zamieszczanie ogłoszeń, udostępnianie lokalizacji, a także spraw administracyjnych, takich jak rozliczenia itp. Są one używane również w Polsce. Jest to zarówno wsparcie dla rodziców, jak i dla pracowników przedszkoli czy żłobków - pedagogów i kierowników.

Naukowcy z Uniwersytetu Ruhry w Bochnum, Uniwersytetu Westfalskiego i Instytutu Bezpieczeństwa i Prywatności Maxa Plancka we współpracy z partnerem branżowym (AWARE7 GmbH) przeanalizowali 42 popularne aplikacje tego typu, funkcjonujące w Europie oraz USA, pod kątem bezpieczeństwa i prywatności.

Wyniki są niepokojące

W niektórych aplikacjach naukowcom udało się dotrzeć do prywatnych zdjęć dzieci. Kilka aplikacji bez zgody uzyskało dostęp do danych osobowych użytkowników, a następnie udostępniło je osobom trzecim. Jest to o tyle niepokojące, że przecież zarówno według europejskiego rozporządzenia o ochronie danych osobowych (RODO), jak i amerykańskiej ustawy o ochronie prywatności dzieci w internecie, takie dane podlegają szczególnej ochronie. Jak się jednak okazało, wiele aplikacji nie gwarantuje tego typu zabezpieczenia.

Wśród zbadanych aż 5 miało spory problem z bezpieczeństwem. Oznacza to, że pozwoliłyby na dotarcie do zdjęć dzieci. W przypadku 40 aplikacji potwierdzono, że te zbierają dane, takie jak numery telefonów czy adresy mailowe, ale i inne, dotyczące korzystania z aplikacji i urządzenia. Informacje tego typu są często sprzedawane wielkim firmom (np. Amazonowi czy Facebookowi) w celu dostosowania wyświetlanych treści reklamowych. Kolejnym problemem okazało się poinformowanie o polityce prywatności dostawców - wielu z nich nie powiedziało wprost, że przetwarzają dane najmłodszych oraz że je zbierają i sprzedają, a są do tego zobowiązani przez odpowiednie ustawy działające w Europie i USA.

Rozwiązanie problemu

Naukowcy podejrzewają, że powodem może być po prostu niedbałość producentów aplikacji. Ci zostali poinformowani o przeprowadzanym badaniu, a jego autorzy mają nadzieję, że w związku z publikacją wyników sytuacja się poprawi. Aplikacje należałoby zaktualizować, odpowiednio zabezpieczyć, umieścić wymagane informacje, by dopilnować przejrzystości w przypadku zbierania czy udostępniania danych itp. Tego typu programy są potrzebne i mogą być naprawdę użyteczne, ale trzeba oczekiwać i egzekwować to, aby były do tego odpowiednio przygotowane. Naukowcy słusznie sugerują, aby rodzice używający tego rodzaju apek przyjrzeli się ich polityce prywatności i temu, na co wyrazili zgodę. Bezpieczeństwo dzieci jest sprawą kluczową.

Wojenny klucznik. Dba o pokój pod nieobecność gospodarzy AFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas