"Bocian" wygrał z "zabójcą Leopardów". Ukraińcy dopadli unikatowy rosyjski system
Takie straty bolą najbardziej, bo tym razem Ukraińcy spektakularnie rozprawili się nie z liczącym dekady starociem "utylizowanym" przez Rosję na froncie, ale nowiutkim systemem minowania narzutowego.
Chociaż w sieci nie brakuje doniesień o tym, że ukraińska kontrofensywa nie idzie zgodnie z zachodnimi założeniami i zdecydowanie wolniej odzyskuje zajęte przez Rosję tereny, to wszyscy chyba zdają sobie sprawę z faktu, że wojna to nie hollywoodzki film. Co więcej, Siły Zbrojne Ukrainy regularnie dostarczają nam materiałów, które idealnie pasowałyby do najbardziej kasowych produkcji - wystarczy tylko spojrzeć na ostatnią akcję, podczas której Rosja straciła nowiutki i niezwykle cenny systemem minowania narzutowego ISDM Ziemiedielie.
Zabójca Leopardów leży w piachu
Tak, ten sam, który błyszczał ostatnio w rosyjskiej prasie - Moskowskij Komsomolec nadał mu przydomek "zabójcy Leopardów", a Niezawisimaja Gazieta utrzymywała, że dosłownie "wysadził kontrofensywę Kijowa". Jak dowiadujemy się z komunikatu prasowego Fundacji Come Back Alive, cenną zdobycz upolować mieli żołnierze 128. Górskiej Brygady Szturmowej Sił Zbrojnych Ukrainy, a pomógł w tym... "bocian", a mówiąc precyzyjniej wielozadaniowy ukraiński bezzałogowy statek powietrzny Bocian-100.
ISDM Ziemiedielie. Kreml z pewnością po nim płacze
Widoczny na nagraniu ISDM Ziemiedielie to najpewniej dopiero drugi zniszczony przez Ukrainę egzemplarz (o pierwszym dowiedzieliśmy się na początku marca), co dobrze pokazuje skalę tego sukcesu. Rosja za wszelką cenę stara się chronić swój cenny sprzęt, który został zaprezentowany dopiero w 2020 roku i jest naprawdę śmiercionośną bronią. Dlaczego?
To system zdalnego minowania terenu, składający się z osadzonych na ciężarówce Kamaz 6560 pojazdu transportowo-załadowczego i wieloprowadnicowej wyrzutni rakietowej do szybkiego rozstawienia min przeciwpancernych i przeciwpiechotnych na dużym obszarze.
Miny wydostają się z pocisków ze spadochronami i dzięki nim opadają na wybrany cel - jeśli trafią na twardy teren, osiadają na sześciu nóżkach, a w przypadku miękkiego podłoża po prostu się w nie wbijają. Jak wynika z ujawnionych danych, wyrzutnia może je dostarczać na odległość do 15 km, a załoga ma do dyspozycji nawigację satelitarną, komputer i stację pogodową, które pozwalają operatorom na korektę lotu rakiety w zależności od warunków atmosferycznych.
Ukraina też dysponuje podobnym systemem
Warto tu dodać, że Ukraińcy mają do dyspozycji podobny system, a mianowicie amerykański Remote Anti-Armor Mine (RAAM), czyli zdalne miny przeciwpancerne w postaci zestawu dziewięciu min ułożonych w pustym 155-milimetrowym pocisku artyleryjskim. Miny te mogą być dostarczane na odległość od 4 do 17,6 km przy użyciu haubic serii M109, M198 lub M777.
Według danych z początku tego roku Stany Zjednoczone dostarczyły Ukrainie ponad 10 tys. tego typu pocisków, które przy kilku dobrze wycelowanych salwach pokrywają bardzo duży obszar działania wroga. Co więcej, ostatnio w sieci pojawiają się nagrania pokazujące, że Kijów sięga też po małe zdalne roboty rozkładającego miny przeciwpancerne.