Brytyjskie szkoły będą używać systemów rozpoznawania twarzy... przy płatnościach za obiady

Systemy rozpoznawania twarzy budzą na całym świecie coraz więcej kontrowersji, bo wiele osób uważa, że to poważne pogwałcenie naszej prywatności, a do tego technologia wciąż jest daleka od idealnej, więc powinniśmy podchodzić do niej bardziej zachowawczo.

Systemy rozpoznawania twarzy budzą na całym świecie coraz więcej kontrowersji, bo wiele osób uważa, że to poważne pogwałcenie naszej prywatności, a do tego technologia wciąż jest daleka od idealnej, więc powinniśmy podchodzić do niej bardziej zachowawczo.
Szkoły w Wielkiej Brytanii zaczynają korzystać z systemów rozpoznawania twarzy /123RF/PICSEL

Tym bardziej zaskakująca wydaje się informacja o tym, że w części brytyjskich szkół będzie ona stosowana do identyfikacji uczniów przy tak prozaicznej czynności, jak płatność za obiad. Systemy rozpoznawania twarzy miały niedawno swoje 5 minut, bo w ciągu ostatnich kilku lat regularnie słyszeliśmy o ich kolejnych zastosowaniach - pojawiały się na posterunkach policji czy lotniskach na całym świecie, gdzie za sprawą dostępu do kamer monitoringu miały pomagać identyfikować przestępców, co argumentowano oczywiście poprawą bezpieczeństwa.

Reklama

Niemal jednocześnie pojawiły się również głosy, że nie powinniśmy tak bardzo ufać temu rozwiązaniu, bo choć w odpowiednich rękach to potężne narzędzie, to jednocześnie jest ono dość zawodne (szczególnie jeśli w grę wchodzą osoby innego koloru skóry niż biały, bo systemy zdają się wyraźnie "uprzedzone"), a do tego jego stosowanie poważnie narusza naszą prywatność. Coraz więcej osób obawia się, że mogą one być też stosowane przez władze do identyfikacji swoich przeciwników politycznych, np. poprzez analizę osób biorących udział w protestach. 

Podobnego zdania zdaje się także Komisja Europejska, która w kwietniu tego roku złożyła wniosek ustawodawczy, dotyczący częściowego zakazu wykorzystywania technologii sztucznej inteligencji i identyfikacji biometrycznej. Jeśli więc wszystko pójdzie zgodnie z planem, to za jakiś czas organy ścigania i inne podmioty nie będą mogły korzystać z systemów rozpoznawania twarzy do identyfikowania przechodniów, ale... 

Wielka Brytania nie jest już w Unii Europejskiej, więc nowe regulacje jej nie dotyczą i właśnie mamy tego idealny przykład. Jak informuje bowiem The Financial Times, w 9 szkołach w brytyjskim North Ayrshire od dziś zaczyna działać system płatności w stołówce za pomocą systemu identyfikacji twarzy uczniów. Jego zadaniem jest przyspieszenie obsługi w czasie wydawania posiłków i tym samym ograniczenie kolejek oraz kontaktu między uczniami w związku z pandemią koronawirusa.

Warto tu zaznaczyć, że do tej pory wiele brytyjskich szkół korzystało z innych systemów biometrycznych, głównie czytników linii papilarnych, ale te w dobie Covid-19 zaczęły budzić poważne wątpliwości, więc konieczne było znalezienie bezpieczniejszego, przynajmniej w zakresie pandemii rozwiązania. Zdaniem CRB Cunninghams rozpoznawanie twarzy sprawdza się tu idealnie, a do tego nie powinno budzić żadnych kontrowersji, bo nie wygląda tak samo jak skanowanie policyjne czy na lotniskach - nie ma mowy o skanowaniu w czasie rzeczywistym, a jedynie korzystaniu z wcześniej przygotowanych wzorów twarzy, które są przechowywane na serwerach szkoły. 

Co więcej, firma zapewnia, że aż 97 proc. uczniów z wspomnianych szkół i ich rodziców wyraziło zgodę na nowy system: - Uczniowie często zapominają swoich PINów, a część z nich padła ofiarą oszustw z nimi związanych, więc okazują wsparcie dla planowanej inicjatywy i doceniają jej zalety - komentuje rada miejska North Ayrshire, podkreślając przy okazji, że zainteresowanie tym rozwiązaniem jest ogromne i w kolejce jest już 65 placówek. 

Nie wszyscy są jednak tak optymistycznie nastawieni i część rodziców uważa, że ich dzieci nie dostały wystarczających informacji na temat rozwiązania, by dobrze przemyśleć decyzję, a do tego presja społeczna miała odgrywać tu ogromną rolę. Podobnego zdania jest też Fraser Sampson, Komisarz Biometryczny na Anglię i Walię, który podkreśla, że chociaż szkoły faktycznie mogą używać takich systemów, to nie oznacza to, że powinny, bo jeśli tylko istnieją mniej "inwazyjne" sposoby, to powinno się po nie sięgnąć. Pytanie tylko, czy mleko się już nie rozlało...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy