Drastyczny spadek wartości Twittera. Tak źle nie było od dawna
Każda twitterowa afera ma swoje drugie dno. Gdy internetowa społeczność wyśmiewa dziwaczne decyzje Elona Muska szydząc z jego sposobu zarządzania platformą, ta traci na wartości, stając się obiektem żartów, mniej zaś celem inwestycji. Nic dziwnego, że najnowsza wycena Twittera tak znacząco odbiega od poziomu, który został osiągnięty jeszcze w ubiegłym roku.
Krytyczna wycena dziełem prezesa
Zachodnie redakcje The New York Times i The Information dotarły do wewnętrznych maili, które mieli ostatnio otrzymać pracownicy Twittera. Za treść odpowiadał sam Elon Musk, a wiadomości dotyczyły nadchodzących wynagrodzeń przekazywanych pracownikom w akcjach firmy. Prezes wytłumaczył, że wycena platformy dość mocno zmalała.
Miliarder, który kupił platformę w ubiegłym roku przyznał, że obecnie wycenia ją na 20 miliardów dolarów. Kwota ta znacząco odbiega od wyceny sprzed pół roku - Musk kupił Twittera za około 44 miliardy. Jak łatwo obliczyć, popularny błękitny ptaszek stracił w jego mniemaniu ponad połowę swojej wartości.
Problemy finansowe serwisu społecznościowego nie dziwią, nie tak dawno Musk przyznał, że firma ma spore kłopoty z gotówką - chodziło o jej zupełny brak. Co ciekawe, w rzeczonym mailu popularny miliarder zapowiedział znaczący wzrost wartości planowany na nadchodzące lata. Ten ma w rezultacie osiągnąć 250 miliardów, dlatego przekazane akcje mogą zyskać na wartości aż dziesięciokrotnie.
Ciężko ocenić, czy taki ruch z akcjami dla pracowników nie jest zaledwie mydleniem oczu w i tak niekorzystnej sytuacji. Nikt nie może im przecież dać gwarancji, że wzrost wartości faktycznie nastąpi. Tym bardziej że ostatnie miesiące były dla platformy tragiczne. Co stoi za aż takim spadkiem wartości firmy?
Braki w reklamach i współpracach
Kondycja finansowa Twittera nie wzięła się z przypadku. Kilka czynników w szczególności wpłynęło na to, że platforma społecznościowa Elona Muska obniżyła loty. Jednym z nich był odpływ części użytkowników, których irytacja spowodowała usunięcie konta, a nawet przesiadkę np. na konkurencyjny Mastodon.
To jednak nie koniec. Sporą burzę wywołały fałszywe weryfikacje kont podających się za różne osoby i instytucje. W efekcie niektórych działań akcje poszkodowanych firm drastycznie spadały. Nie dziwią zatem decyzje pewnych przedsiębiorstw o wycofaniu się z platformy. Podobnie postąpiła część reklamodawców.
Jak na serwis społecznościowy przystało, Twitter dużo zarabiał na reklamach i dopasowywaniu ich do poszczególnych użytkowników. Gdy część funduszy reklamowych zostało wycofanych, przychody automatycznie spadły. Jak widać nawet próba ratowania stanu rzeczy poprzez płatną weryfikację nie przyniosła oczekiwanych rezultatów.
Czego można się spodziewać po Twitterze i jego obecnych prezesie? W zasadzie wszystkiego. Gdyby udało się okiełznać dziwaczne algorytmy i tym samym uspokoić sytuację pośród społeczności, to rosnące wskaźniki byłyby możliwe do osiągnięcia. W równaniu tym pozostaje jednak jedna wielka niewiadoma.
Jest nią sam Elon Musk, który regularnie wypala z dziwacznymi wypowiedziami i decyzjami. Pamiętacie akcję z wyrzuceniem pracownika poprzez wpis na Twitterze? Albo niedawną aferę z kupą, w ramach której każdy mail do działu kontaktu z prasą kończył się jednakową odpowiedzią? To wszystko składa się na toksyczne i nieakceptowalne środowisko, które wyrosło wokół Twittera.
Wielkim korporacjom z tej branży można wiele zarzucać, przecież nie tak dawno na świeczniku znalazł się Mark Zuckerberg zwalniający masowo pracowników Mety. To jednak nie jest aż tak kontrowersyjne, ponieważ autor Facebooka przynajmniej stara się zachować pozory. Musk natomiast preferuje jazdę po bandzie, która w ostatnim półroczu mocno odsłoniła jego prawdziwe oblicze.