Kim jest twórca Bitcoina? Ta sprawa sądowa może rozwiązać zagadkę
Satoshi Nakamoto - dla jednych geniusz, dla innych twórca jednej z największych baniek finansowych ostatnich lat i chociaż większość osób związanych z kryptowalutami zna to nazwisko, w rzeczywistości tożsamość twórcy Bitcoina wciąż pozostaje wielką zagadką.
Z najnowszych informacji pojawiających się w sieci wynika, że słynne nazwisko może być tak naprawdę pseudonimem, za którym stoi więcej niż jedna osoba. A przynajmniej tak sugerują doniesienia Wall Street Journal, które opisuje dziś pewną trwającą sprawę sądową - rodzina zmarłego Davida Kleimana pozywa jego byłego partnera handlowego, Craiga Wrighta, w związku z ich wspólnymi środkami finansowymi.
Co to ma wspólnego z Bitcoinem? Chodzi o ponad milion Bitcoinów należących do twórcy tej kryptowaluty, Satoshi Nakamoto. Co bardzo ważne, Craig Wright to 51-letni australijski programista żyjący w Londynie, który od 2016 roku twierdzi, że jest twórcą Bitcoina. I chociaż większość społeczności związanej z kryptowalutami nie wierzy w jego słowa, to rodzina wspomnianego Davida Kleimana potwierdza jego teorię.
Tyle że jej zdaniem Wright i Kleiman byli partnerami biznesowymi, którzy wspólnie stworzyli Bitcoina, ukrywając się pod pseudonimem Satoshi Nakamoto, co oznacza, że należy im się połowa majątku wspomnianej postaci, szacowanego na 64 mld USD (po obecnym kursie Bitcoina, który w tym miesiącu osiągnął swój absolutny rekord wynoszący 69 tysięcy dolarów).
Wierzymy, że dowody wykażą to partnerstwo w tworzeniu i wydobyciu ponad miliona Bitcoinów
Jak się jednak okazuje, Craig Wright nie jest wcale zadowolony z takiego obrotu spraw i ma zamiar udowodnić, że jest jedynym twórcą Bitcoina - zdaniem jego prawnika nie ma żadnych dowodów na to, że mężczyźni byli partnerami biznesowymi.
Nie da się ukryć, że rozprawa zapowiada się więc naprawdę interesująco i ma szansę ujawnić prawdziwą tożsamość twórcy Bitcoina. Tyle że Craig Wright już raz wycofywał się ze swojego autorstwa Bitcoina, w 2016 roku, kiedy spadła na niego fala krytyki, więc trudno ocenić, kiedy mówił prawdę. Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko czekać - sprawa zaczęła się 1 listopada, a panel składający się z 10 ławników dostał 3 tygodnie na przeanalizowanie dokumentów i zdecydowanie o losie tej fortuny.