Memiarze w natarciu! OnePlus kpi z Samsunga i zasypuje internet śmiesznymi obrazkami.
Gdy uwaga smartfonowej społeczność w internecie skupiona jest wokół najnowszego Samsunga Galaxy S23, swoje trzy grosze do dyskusji dorzuca firma OnePlus. Może niekoniecznie grosze, ale na pewno garść przezabawnych memów. Chiński producent wytyka Koreańczykom odtwórczość, niewiele zmian względem poprzedniej edycji, wysokie ceny, a nawet… wywoływanie problemów u osób z trypofobią.
Okazja czyni memiarza
Przepychanki pomiędzy gigantami branży to nic dziwnego, chociaż niecodziennie mamy okazję obserwować zmasowane ataki memiczne. Okazuje się, że całkiem sprawnie w tej konwencji porusza się OnePlus. Firma obrała tym razem na cel Samsunga, który króluje w internecie dzięki wyczekiwanej premierze serii Galaxy S23.
Biję się w pierś, sam przed premierą w kąśliwy sposób komentowałem doniesienia o najnowszych urządzeniach z Korei, zarzucając im niewiele zmian, obawiając się wysokich cen i braku rewolucji czy popchnięcia rynku do przodu. Swojego zdania nie zmienia, a w obecnej sytuacji pozostaje mi jedynie z zadowoleniem pogładzić wąs na widok wesołej twórczości OnePlus.
Czy byłeś na otwarciu?
Trzeba przyznać, że żarty chińskiej firmy trzymają się granic dobrego smaku. Może nie jest to istny szczyt komedii, ale trafia w sedno. Co jednak najistotniejsze, pod płaszczykiem kawału znaleźć możemy swoisty komentarz i satyrę z obecnej sytuacji na rynku technologii. OnePlus żartuje bowiem, że przy pomocy 200-pikselowego aparatu próbuje znaleźć ładowarkę w opakowaniu.
Pozostając w temacie aparatów, oberwało się również samym obiektywom. Mogą one stanowić powód lęku osób cierpiących na trypofobię. Fakt, kilka oczek wystających z tylnego panelu nie pozostawia wątpliwości. Taki problem nie wystąpi jednak w nadchodzącym OnePlus 11.
Nie z tej galaktyki
Całość to forma reklamy nadchodzącej premiery urządzenia OnePlus 11 5G. Firma znalazła zatem bardzo żyzne pole do tego, aby w zabawny sposób zwracać uwagę na przywary koreańskiego konkurenta. Ich urządzenia mają nosić nazwę Galaxy przez to, że ceny są z kosmosu. Podobnie wyśmiany został też fakt istnienia kilku wersji smartfonów.
OnePlus 11 (według grafiki reklamowej) ma być wersją Pro, Max i Ultra w jednym — ale z normalną ceną. Trzeba przyznać, że taka strategia nie jest głupia. Wystarczy nieco zainteresować się nadchodzącym sprzętem, aby wiedzieć, że jest to godny konkurent dla topowego flagowca.
Najnowsza oferta OnePlus
Premiera OnePlus 11 będzie mieć miejsce już 7 lutego. Producent oferuje specjalną promocję, w ramach której do zamówień przedpremierowych otrzymamy głośnik Beosound A1 2nd Gen od Bang & Olufsen. Szybkie sprawdzenie cen podpowiada, że sprzęt ten wart jest ponad 1000 zł.
To nie koniec dobrych wieści, ponieważ propozycja z gatunku “zabójcy flagowców" jest dopakowana aż pod kurek. W ofercie nie znajdziemy żadnego wariantu z 8GB RAM. Wszystko startuje od przynajmniej 12GB i minimum 256GB na dane użytkownika. Najpotężniejszy wariant zaoferuje aż 16GB RAM przy 512GB pamięci.
Na pokładzie śmigać będzie Qualcomm Snapdragon 8 Gen 2, ekran AMOLED LTPO 3.0 o rozdzielczości WQHD+ 3216 na 1440 pikseli i matryce aparatów od Sony. Cena? Podstawowa wersja zostanie wyceniona najpewniej na nieco ponad 4 tysiące złotych, najwyższy wariant nie osiągnie jednak 5 tysięcy.
To nie pierwszy raz
Naśmiewanie się i wzajemne żarty lub przytyki to w świecie różnych firm swego rodzaju norma, choć nie codzienność. Świetnym przykładem może być rynek motoryzacyjny, gdzie przykłady wzajemnych uszczypliwości można by mnożyć. Weźmy na przykład Jaguara, który postanowił zażartować z niemieckiej motoryzacji:
Ciekawy manewr zastosowało również Audi. Niemiecki producent był swego czasu piętnowany przez brak technologii asysty parkowania, która znalazła się np. w Lexusie. Firma postawiła sprawę jasno, sugerując, że jej klientela jest w stanie parkować swój wóz bezproblemowo, samodzielnie i przy większych prędkościach. A strach przed równoległym niech pozostanie domeną japońskiej marki.