"Nie jesteśmy dla nich ludźmi", tylko przynętą. Rosjanin o służbie w armii

Jak Rosja traktuje swoich żołnierzy? Jak "przynętę" na ukraińską artylerię, a przynajmniej tak opisują to wcieleni do armii osadzeni, wspominając też o zostawianiu ciał poległych, aby uniknąć wypłaty odszkodowania dla rodzin.

Jak Rosja traktuje swoich żołnierzy? Jak "przynętę" na ukraińską artylerię, a przynajmniej tak opisują to wcieleni do armii osadzeni, wspominając też o zostawianiu ciał poległych, aby uniknąć wypłaty odszkodowania dla rodzin.
Artylerzyści ukraińskiej 80. powietrznodesantowej brygady szturmowej strzelają z wyrzutni rakiet BM-21 Grad w kierunku rosyjskich pozycji na linii frontu w pobliżu Bachmutu w obwodzie donieckim /ANATOLII STEPANOV /AFP

Byli więźniowie służący w rosyjskiej armii postanowili dać przerażające świadectwo tego, w jaki sposób Kreml traktuje wcielonych osadzonych, opowiadając w relacji The New York Times o swoich doświadczeniach. Jeden z nich, Aleksander, twierdzi, że przez miesiąc spędzony na froncie nie widział ani jednego ukraińskiego żołnierza i ledwie oddał strzał, ale groźba śmierci była zawsze obecna. Jego zdaniem dowództwo nie widziało w nich ludzi, a jedynie przestępców, których życiem można dowolnie rozporządzać.

Nie jesteśmy dla nich ludźmi. Rosjanie o służbie w armii

Mężczyzna zdradza, że jego pospiesznie sformułowana jednostka, złożona prawie wyłącznie z więźniów, została wysłana w miejsce, gdzie nieustannie była celem bombardowań, ataków snajperskich i zasadzek, a teren uniemożliwiał znalezienie osłony. Jak opisuje, przez kilka tygodni pili wodę deszczową, przeszukiwali śmieci w poszukiwaniu jedzenia i oglądali, jak z oddziału liczącego pierwotnie 120 osób, zostaje zaledwie 40 osób.

Reklama



Co więcej, Rosjanin opisuje trudności w uzyskaniu odszkodowania za odniesione obrażenia oraz "oglądanie, jak psy zjadają zwłoki zmarłych towarzyszy", bo dowódcy uniemożliwili im zabieranie ciał z pola bitwy. Jego zdaniem wszystko po to, aby uniemożliwić ich rodzinom dochodzenie rekompensaty, ponieważ jeśli nie ma ciała, żołnierze są rejestrowani jako zaginieni w akcji, a nie polegli.

"Jesteśmy tylko przynętą na ukraińską artylerię"

I chociaż słowa rosyjskiego żołnierza trudno potwierdzić u niezależnych źródeł, pokrywają się one z relacjami Ukraińców, sugerującymi, że Moskwa zasadniczo wykorzystywała więźniów jako mięso armatnie - inni rosyjscy osadzeni z tego samego oddziału opowiadają zresztą podobne historie.

The New York Times oddaje głos jeszcze jednemu z nich, mężczyźnie imieniem Dmitri, dzieląc się jego wiadomościami wysyłanymi do żony. Dowiadujemy się z nich, że Rosja traktuje zrekrutowanych do armii osadzonych jak przynętę na ukraińską artylerię - mają tylko odsłonić jej pozycję, ich życie się nie liczy: 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wojna Ukraina-Rosja | rosyjscy żołnierze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy