"Nie jesteśmy dla nich ludźmi", tylko przynętą. Rosjanin o służbie w armii
Jak Rosja traktuje swoich żołnierzy? Jak "przynętę" na ukraińską artylerię, a przynajmniej tak opisują to wcieleni do armii osadzeni, wspominając też o zostawianiu ciał poległych, aby uniknąć wypłaty odszkodowania dla rodzin.
Byli więźniowie służący w rosyjskiej armii postanowili dać przerażające świadectwo tego, w jaki sposób Kreml traktuje wcielonych osadzonych, opowiadając w relacji The New York Times o swoich doświadczeniach. Jeden z nich, Aleksander, twierdzi, że przez miesiąc spędzony na froncie nie widział ani jednego ukraińskiego żołnierza i ledwie oddał strzał, ale groźba śmierci była zawsze obecna. Jego zdaniem dowództwo nie widziało w nich ludzi, a jedynie przestępców, których życiem można dowolnie rozporządzać.
Mężczyzna zdradza, że jego pospiesznie sformułowana jednostka, złożona prawie wyłącznie z więźniów, została wysłana w miejsce, gdzie nieustannie była celem bombardowań, ataków snajperskich i zasadzek, a teren uniemożliwiał znalezienie osłony. Jak opisuje, przez kilka tygodni pili wodę deszczową, przeszukiwali śmieci w poszukiwaniu jedzenia i oglądali, jak z oddziału liczącego pierwotnie 120 osób, zostaje zaledwie 40 osób.