Norwegia już w przyszłym roku otworzy zdalnie sterowane farmy łososi

Kiedy myślimy o najważniejszych towarach eksportowych, to najczęściej przychodzą nam do głowy takie surowce, jak węgiel, ropa naftowa i gaz, ale w niektórych krajach są to również... łososie, które można hodować z pomocą AI.

Norwegia produkuje i wysyła za granicę najwięcej łososi hodowlanych na świecie. W ubiegłym roku było to 1.1 mln ton. Nic więc dziwnego, że producenci szukają coraz to nowszych rozwiązań w zakresie hodowli, szczególnie że ta nie jest wcale taka prosta. Na przykład karmienie jej pochłania obecnie połowę wszystkich kosztów, a nie można też zapominać o tzw. wszach łososiowych, które żerują na niektórych rodzajach ryb łososiowatych i przyczyniają się do strat hodowlanych, bo nawet jeśli pasożyt nie zabije ryby, to mogą to uczynić niektóre metody odwszawiania, co kosztuje łososiowy biznes miliardy dolarów rocznie.

Reklama

Odpowiedzią na te problemy mają być zautomatyzowane zdalnie sterowane hodowle wymyślone przez Arctic Offshore Farming (należące do Norway Royal Salmon), gdzie w ogromnych monitorowanych zagrodach na otwartym morzu, pełnych odpowiednich narzędzi, Norwegowie będą hodować łososie i pstrągi. Mówimy tu o nawet 3500 wysoce wyspecjalizowanych zagród, mogących pomieścić nawet 400 mln ryb, które z jednej strony mają być odpowiedzią na stale zwiększające się zapotrzebowanie na te ryby, a z drugiej znacznie zredukować koszty ich produkcji, choćby przez wyeliminowanie wymienionych wyżej problemów. Zagrody wyposażone będą we wskaźniki, sensory i kamery, dające operatorom możliwość zdalnego monitorowania stanu ryb, ich karmienia, czyszczenia siatki oraz reagowania na zmieniające się warunki środowiskowo-meteorologiczne. 

Sam tylko system karmienia ma zredukować koszt energii o 50%, a co więcej, ryby będą znajdowały się na otwartym oceanie, jakieś 10-40 metrów pod powierzchnią, poniżej strefy eufotycznej, w której żerują wszy łososiowe, więc spaść ma również współczynnik ich śmiertelności. Testy nowego rozwiązania ruszą już w przyszłym roku, najpierw u wybrzeży okręgu Troms, a jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zagrody zostaną później przesunięte głębiej w morze. Jeżeli zaś chodzi o samą infrastrukturę, to mówimy o okrągłych zagrodach o średnicy ok. 79 metrów, przypominających wielkie kosze na ryby, z których każda jest w stanie pomieścić nawet 600 tysięcy dorosłych osobników.

Tak jak w tradycyjnych hodowlach, tak i tu łososie będą hodowane od jajeczka i po roku, kiedy osiągną wagę ok. 100 gramów, zostaną przeniesione do hodowli w fiordzie, ale teraz nie trzeba będzie już czekać do wagi 5 kg, bo w nowym systemie wystarczy 1,5 kg, żeby umieścić je w zagrodach na otwartym morzu, gdzie spędzą następne 10-11 miesięcy. Jak przy okazji zapewniają autorzy rozwiązania, choć jest ono pełne technologii, nie znaczy to wcale, że jest trudne w obsłudze - interfejs systemu ma być przyjazny użytkownikowi i udostępniać wszystkie opcje w bardzo intuicyjnym i uproszczonym dashboardzie. Jeśli zaś chodzi o same ryby, to dostaną warunki bardziej zbliżone do naturalnych, wiernie odwzorowujące ich drogę od krótkiego pobytu w słodkowodnych akwenach do pełnej dojrzałości osiąganej na otwartym oceanie. 
Źródło: GeekWeek.pl//Fot. arcticoffshorefarming

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy