Ogromne zwolnienia w Amazonie. Firma redukuje koszta i pozbędzie się nawet 18 000 pracowników

Big Tech wciąć z problemami. Ostatni kwartał poprzedniego roku stał niejako pod znakiem masowych zwolnień w dużych korporacjach, ale ten trend niestety nie ustał. Amazon poinformował właśnie, że szykuje się na redukcję kosztów, co z korporacyjnego na nasze można tłumaczyć, jako pozbycie się szeregu pracowników. Tym razem liczba jest naprawdę duża.

Amazon czekał, ale w końcu zwalnia

W pewnym momencie końcówki ubiegłego roku można było nawet pochwalić giganta e-commerce za podejście do przetrwania kryzysu. Firma przez długi czas wzbraniała się przed redukcją etatów, jedynie zamrażając niektóre projekty czy wstrzymując rekrutację. Ten wspaniałomyślny czas dobiega jednak końca. 

Wcześniej można było zaobserwować ostrożne działania ze strony Amazona, które w dużej mierze dotyczyły stanowisk biurowych i niektórych inwestycji. Tym samym firma zaprzestała kontynuowania rekrutacji na niektóre z wakatów, pozbyła się części przestrzeni transportowej w samolotach i zrezygnowała z rozbudowy powierzchni magazynowej. Teraz czas na rezygnację z ludzi.

Reklama

Zgodnie z informacjami podanymi przez BBC, Amazon rozsyła informacje do części personelu, który już wkrótce pożegna się z pracą. Szczegóły wszystkich zwolnień mają ukazać się do 18 stycznia. Dotyczyć będą głównie Europy, pracowników Amazon Fresh and Go i osób odpowiedzialnych za zarządzanie zasobami ludzkimi.

Zbyt szybka ekspansja?

Taki stan rzeczy jest motywowany niepewnością gospodarczą i wszechobecnym kryzysem, jednak w rzeczywistości nie jest to jedyny powód. Amazon, podobnie jak wiele innych firm technologicznych, ze zdecydowanie zbyt dużym optymizmem spoglądał w przyszłość w czasach pandemii.

Wówczas miał miejsce prawdziwie złoty czas dla producentów gadżetów i elektroniki, a wszystko to przekładało się bezpośrednio na e-commerce, w którym króluje Amazon. W obliczu takiej sytuacji potrzebni byli nowi pracownicy zatrudniani masowo — do noszenia paczek, nie zaś liczenia góry pieniędzy. Tym akurat zajmował się zarząd.

Czas ten się skończył, a wraz z nową, postpandemiczną rzeczywistością rynek sprzedaży internetowej zmalał. Ludzie zmienili nieco swoje preferencje, woląc iść do restauracji lub na wycieczkę, zamiast inwestować w kolejne kilogramy niekoniecznie użytecznych gadżetów. Amazon przekonał się o tym m.in. w czasie świątecznej gorączki zakupów. Teraz przyszedł czas na wykonanie kroku w tył.

Będzie coraz ciężej?

Amazon jest w związku z tym idealnym przykładem pandemicznego przerostu zatrudnienia. Tak, jak wiele firm ucierpiało na skutek pojawienia się COVID-19, tak też Amazon nawarzył sobie w ten sposób piwa, które teraz trzeba będzie wypić. Jak się jednak zastanowić, czas lockdownu był niejako idealnym scenariuszem dla firmy tego rodzaju.

Miliony osób pozostawało w domach, często zarabiając podobne pieniądze dzięki pracy zdalnej. Gotówka, która nie została wydana w małych sklepikach bądź restauracjach czy hotelach, musiała znaleźć inne ujście — w tym wypadku w rynku e-commerce. Nie ważne, czy był to sprzęt elektroniczny, gadżety, książki lub gry. Amazon miał to wszystko.

Czasy trudnych odpowiedzi na niezadane pytania

Poprzednie i nadchodzące miesiące to okres trudnej weryfikacji wielu podjętych decyzji. Zbyt wiele wakatów to jedno, ale Amazon ma na swoim koncie przecież kilka nietrafionych decyzji biznesowych. Mowa o Alexie (projekcie Echo) i systemie dronów dostawczych. Firma podjęła decyzję o ograniczeniu inwestowania we wspomniane produkty.

Nie oznacza to oczywiście, że zupełnie znikną. Chodzi jednak o to, że gadżety i nowinki tego rodzaju są miłe, jednak na siebie nie zarabiają — a to w biznesie kluczowy powód do tego, aby zastanowić się nad przyszłością funkcjonalności czy sprzętu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Amazon | Alexa | ecommerce
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy