Piano for freedom, czyli polskie NFT na pomoc Ukrainie
Chociaż koncepcja NFT wciąż jest dla wielu osób zupełnie niezrozumiała, to wygląda na to, że niewymienialne tokeny coraz śmielej poczynają sobie w sieci i zostaną z nami na dłużej. A jak pokazuje przykład polskiego kompozytora Patryka Repetskiego, można je też wykorzystać do niesienia pomocy rozdartej wojną Ukrainie.
Polacy od samego początku inwazji Rosji na Ukrainę pokazują swoje zaangażowanie w sprawę i chętnie wyciągają rękę do sąsiadów uciekających przed bombami spadającymi na ich głowy. Każdy pomaga jak może i uważa za stosowne - jedni organizują zbiórki żywności i ubrań, inni oferują dach nad głową i zatrudnienie, a jeszcze kolejni nagrywają muzykę ku pokrzepieniu serc... i przekazują potrzebującym Ukraińcom pieniądze z jej sprzedaży.
Na taki właśnie pomysł wpadł Patryk Repteski, polski kompozytor, który postanowił połączyć muzykę i niezwykle popularne ostatnio tokeny NFT.
Jak mówi o sobie w krótkim biogramie towarzyszącym nagraniu w serwisie YouTube: - Muzyka ciszy - cisza jest potrzebna, by usłyszeć głos Boga. Jestem polskim kompozytorem muzyki fortepianowej. Nie mam edukacji muzycznej. Nawet nie znam nut, dlatego staram się grać prosto z serca.
I właśnie z potrzeby serce skomponował podobno ten utwór fortepianowy, którego każdy może za darmo posłuchać w sieci, a następnie wystawił go jako NFT na aukcji w serwisie OpenSea. Jak zapewnia autor utworu i aukcji, będzie to jego cegiełka dla Ukrainy: -
Przekażę wszystkie pieniądze ze sprzedaży mojej kompozycji "Piano to freedom" jako NFT na wsparcie Ukrainy. Freedom to Ukraine!
Osoba, która zdecyduje się zapłacić za Piano NFT for Ukraine najwięcej, wesprze w ten sposób Ukrainę i będzie mogła się pochwalić, że oryginał należy do niej i zrobić z nim, co tylko zechce - może odsprzedać dalej, by zarobić jeszcze więcej? Na ten moment wygrywa użytkownik, który zdecydował się zapłacić 1.1 WETH, co przy dzisiejszym kursie daje blisko 3,5 tys. dolarów, czyli ok. 15 tys. złotych. Licytacja trwa jednak do 30 marca, więc do tego czasu dużo może się jeszcze zmienić - bo skoro są chętni na wirtualne działki, jachty, sneakersy i awatary cyberpunków, to na kawałek sztuki też powinni znaleźć się chętni i fundusze.