Płatny Twitter? Błękitna katastrofa trwa
Nowe rozdanie w przypadku Twittera rozpoczęło się od wielkiego medialnego szumu. Mało kto wie, co dokładnie dzieje się w firmie, w którą zmierza stronę i jaka przyszłość ją czeka. Nowi włodarze na czele z Elonem Muskiem zastanawiają się nad wprowadzeniem płatnego korzystania z usługi, co można zaliczyć w poczet trwającej rewolucji.
Ostatnie dni były dla tej platformy społecznościowej niczym jazda bez trzymanki. Wielkie przejęcie Twittera przez Elona Muska, okazało się akceleratorem dla wielkich zmian nie tylko kadrowych, ale i tych dotyczących działania samego medium. Jedną z pierwszych decyzji kadrowych było zwolnienie wielu pracowników, a to dopiero początek.
Twitter jest darmowy — ale czy na zawsze?
Okazuje się, że firma poszukuje nowych sposobów na zarabianie. Niedawne zmiany na szczeblu właścicielskim spowodowały ogromny chaos i poruszenie wśród użytkowników, jak i reklamodawców. Przychody spadły w zasadzie z dnia na dzień, a mowa o inwestycji, na którą Musk wydał przeszło 44 miliardy dolarów.
Wśród nowych koncepcji firmy należy wymienić nie tylko niesławny system nowej weryfikacji Twitter Blue (wyceniony na 8 dolarów), ale i możliwość postawienia całego serwisu za tzw. paywall’em. W dużym skrócie, szefostwo Twittera dość otwarcie myśli nad rozpoczęciem pobierania opłat za korzystanie z platformy.
Z jednej strony jest to informacja wyciągnięta z gąszczu spekulacji i innych dziwnych pomysłów krążących wokół Twittera. Z drugiej, niemal identycznie wyglądało to w przypadku płatnej weryfikacji, która początkowo została wyceniona na 20 dolarów, ostatecznie jednak Elon Musk zaproponował wariant kosztujący ponad połowę mniej. Niestety, płatny Twitter z tej perspektywy nie brzmi wcale absurdalnie.
Dziwna przyszłość ćwierkania
Źródła mające dostęp do informacji z wewnątrz firmy potwierdzają, że ostatnie spotkania Elona Muska i Davida Sacks’a (prawej ręki nowego CEO) pełne były debat na temat wprowadzenia opłat obowiązujących wszystkich użytkowników Twittera. Panowie mieli zaproponować pewnego rodzaju kompromis.
Ten polegałby na czasowo ograniczonym bezpłatnym dostępie do platformy dla każdego. Okres jednak (na wzór np. internetu mobilnego w telefonii komórkowej) nie trwałby cały miesiąc, a po wykorzystaniu konieczne byłoby uiszczenie stosownych opłat w formie wykupywanej subskrypcji.
W niektórych sytuacjach brak odpowiedzi jest w stanie przekazać znacznie więcej, niż nawet kilka zdań — a tak właśnie jest w przypadku Twittera. Do firmy trafiło odpowiednie zapytanie ze strony reporterów odnośnie do planów wprowadzenia płatnych funkcji — to jednak pozostało bez odpowiedzi. Czy takie zachowanie można uznać za wymowne?
Problemy, chaos i dezorganizacja
W całej sadze Twitterowej na brak informacji narzekają nawet sami pracownicy. Ostatnie zwolnienia zaowocowały zniszczeniem wielu wewnętrznych struktur firmy, a część zespołów pozbawiona została specjalistów koniecznych do dalszego funkcjonowania. Nie działa również komunikacja wewnętrzna, zachwiany jest łańcuch dowodzenia — często pojawiają się pytania zatrudnionych o to, przed kim tak naprawdę odpowiadają.
Jak donosi Platformer, Twitter jest obecnie podzielony na dwie części. Jedna na czele z Muskiem skupiona jest na usłudze Twitter Blue i szeroko pojętej monetyzacji serwisu, druga zaś została zostawiona sama sobie.
Kilka zespołów, które pracują nad jego ulubionymi projektami, pracuje przez 20 godzin dziennie. Większość firmy po prostu siedzi. Bez łańcucha dowodzenia, bez priorytetów, bez schematu organizacyjnego, a w wielu przypadkach bez pojęcia, kim jest twój menedżer lub zespół.
To jednak nie koniec. Chaos organizacyjny dotyka również i innych obszarów firmy, nawet tych kadrowych. Zgodnie z wcześniejszymi planami, pracownicy mieli mieć dostęp do wyboru planów opieki zdrowotnej, które w USA stanowią istotny element zatrudnienia. Termin jednak nie został dotrzymany, działy kadr nie otrzymały nawet stosownych informacji o opóźnieniach czy dalszych działaniach.
Zapłacimy lub zrezygnujemy
W obliczu takich rewelacji można sądzić, że płatny Twitter brzmi absurdalnie, ale jest już bliżej, niż kiedykolwiek wcześniej. Tempo wprowadzanych zmian i pewna dziwna zawziętość Muska w swoich ideach sugeruje, że może to być zarówno kwestia miesięcy, jak i tygodni czy zaledwie dni.
Czy już niedługo staniemy przed sytuacją, w której nie skorzystamy z platformy bez uiszczenia opłaty? Mimo wszystko nie jest to jeszcze pewnik. Elon Musk zagwarantował nam natomiast to, że Twitter już nigdy nie będzie taki sam.