Podgrzewane fotele w samochodzie za 88 PLN miesięcznie i inne funkcje. Nadchodzi raj dla piratów?
Chociaż pomysł jest kontrowersyjny i mocno krytykowany przez kierowców, zapowiadane od dłuższego czasu abonamenty na dodatkowe wyposażenie samochodów i motocykli stają się faktem - dziś dowiadujemy się, że Koreańczycy mogą już wykupić abonament np. na podgrzewane fotele.
Serwisy streamingowe z muzyką, filmami i grami oraz platformy oferujące darmowe produkcje, jak choćby Epic Games Store, mocno ograniczyły piractwo w sieci. Użytkownicy za bardzo cenią sobie wygodę tych rozwiązań i ich atrakcyjne ceny, żeby bawić się w odwiedziny pirackich stron i ściąganie nielegalnego oprogramowania, które nie zawsze działa, a do tego może zainfekować nasze urządzenie złośliwym oprogramowaniem. Wygląda jednak na to, że za sprawą producentów samochodów i motocykli zjawisko może powrócić w nowej formie.
Abonament na podgrzewane fotele i inne opcje. Piracki raj?
O co chodzi? Wyobraźcie sobie, że kupujecie bardzo drogi samochód albo motocykl, wyposażony w mnóstwo dodatkowych funkcji, ale nie możecie z nich korzystać, jeśli dodatkowo za nie zapłacicie. Tak w dużym skrócie wygląda przyszły model biznesowy koncernów motoryzacyjnych, które wymyśliły sobie, że bardziej opłacalne z ich punktu widzenia jest dostarczanie na rynek pojazdów w najbogatszym wyposażeniem, ale zablokowanym do czasu dodatkowego wykupienia przez klienta.
Oznacza to, że w niedalekiej przyszłości najpewniej nie będziemy decydować o wyposażeniu samochodu podczas zakupów w salonie, ale dopiero po jego odebraniu z poziomu własnego komputera czy smartfona. Część funkcji wymagać będzie jednorazowego zakupu, a inne dostępne będą w... czasowych abonamentach.
Wystarczy tylko spojrzeć na ofertę BMW w Korei Południowej, gdzie za sprawą aplikacji ConnectedDrive kierowcy mogą wykupić oraz "wypożyczyć", np. podgrzewane siedzenia, podgrzewaną kierownicę czy asystenta świateł drogowych, decydując się na miesięczną, 3-miesięczną, roczną czy 3-letnią subskrypcję (w zależności od funkcji).
W przypadku asystenta świateł drogowych odblokowanie na stałe to po przeliczeniu na złotówki koszt ok. 900 złotych, opłata przy subskrypcji miesięcznej wynosi 40 złotych, a roczny koszt to ok. 400 złotych. I choć nie są to duże kwoty, to przy niektórych opcjach są zdecydowanie wyższe, a poza tym jeśli będziemy chcieli wybrać więcej, łączny koszt może nieprzyjemnie zaskoczyć.
Nie tylko BMW idzie w abonament na wyposażenie samochodu
Co warto podkreślić, BMW wcale nie jest jedynym producentem, które zaproponował taki system, bo o podobnym mówią od jakiegoś czasu Volkswagen, Mercedes czy Audi, a ze strony motocykli widzieliśmy go choćby w elektrycznym Zero Motorcycles 2022 SR, gdzie z poziomu sklepu Cypher Store możemy dokupić tryb parkowania, podgrzewaną kierownicy, szybsze ładowanie, większy akumulator czy konie mechaniczne.
Nic więc dziwnego, że kierowcy coraz głośniej wyrażają swoje oburzenie, wskazując, że przez takie praktyki kupujemy samochód/motocykl, którego nie jesteśmy tak naprawdę właścicielem albo zarzucając producentom, że chcą zarabiać podwójnie na tych samych pojazdach, bo kiedy te zmienią właściciela, to cała "zabawa w wyposażenie" zaczyna się od początku.
Pojawiają się nawet opinie, że użytkownicy w końcu zaczną uciekać się do nielegalnych sposobów zdejmowania blokad. Czy to możliwe?
Zdecydowanie, nie dalej jak wczoraj pojawiły się informacje, że hakerzy są w stanie zdalnie otwierać i uruchamiać wiele modeli samochodów Honda (a nie jest to pierwszy tego typu przypadek), więc złamanie zabezpieczeń innego oprogramowania też nie będzie pewnie stanowić dla nich większego problemu. Co więcej, specjaliści ds. bezpieczeństwa już w 2016 roku znaleźli podatność w samych BWM ConnectedDrive, która pozwalała na zdalne odblokowanie pojazdu, uzyskanie dostępu do numeru VIN innych pojazdów, maila właściciela i danych systemu infotainment.
Ta została załatana, ale jak widać system można zhakować, podobnie jak rozwiązania innych producentów, bo choć ci stosują coraz lepsze zabezpieczenia, to na różnych forach w sieci nie brakuje informacji o kolejnych próbach, a informacje jak te z Korei tylko motywują użytkowników do działania. Śmiało można też zakładać, że kiedy tego typu subskrypcje staną się powszechne, pojawią się osoby specjalizujące się w ściąganiu takich blokad za opłatą. I przed korzystaniem z ich usług kierowców może powstrzymać tylko jedno, a mianowicie utrata gwarancji po wykryciu modyfikacji w systemie. Ale może ktoś wcześniej powstrzyma koncerny motoryzacyjne?