Postapokaliptyczny pojazd w Ukrainie. Oto "Arka", która ratuje żołnierzy
W Ukrainie jest tylko jeden taki pojazd. To mobilny szpital, który powstał w 2012 roku z myślą o końcu świata. Teraz służy żołnierzom na linii frontu.
Nazywa się "Arka" i jest prototypem mobilnego szpitala dla rannych ukraińskich żołnierzy. Pojazd rodem z Mad Maxa został zbudowany z myślą o dniach zagłady i wybuchu totalnej wojny, w której większość obiektów medycznych zostanie zniszczona, a ranni ludzie będą czekali na zbawienie. Wtedy do gry wkroczy "Arka".
Ten niesamowity wynalazek powstał w 2012 roku. Data nie jest przypadkowa. W tym roku miał nastąpić koniec świata zapowiadany przez cywilizację Majów. Pojazd powstał na bazie kołowego transportera opancerzonego BTR-60 z czasów sowieckich. "Arka" waży ok. 13 ton i może rozpędzić się do 80 km/h. Ten dziwny pojazd może pomieścić 24 osoby siedzące lub 10 leżących.
"Arka", czyli mobilny szpital na czas apokalipsy
Po ubiegłorocznych modyfikacjach, "Arka" zyskała grubą na trzy milimetry powłokę tytanową na większości jej zewnętrznej części, a także gumową izolację. Ma ona za zadanie zapewnić pewną ochronę przed odłamkami i pociskami z broni ręcznej.
Za całym projektem tego potwora stoi inżynier i projektant Wiaczesław Laszenka. Jego zamysłem było jak najszybsze udzielenie pomocy żołnierzom na polu walki. — Trzeba zrozumieć, że lekarze mówią, że nawet 20 procent żołnierzy umiera na froncie, ponieważ nie ma jak ich ustabilizować na polu bitwy — Jewgienij Myronenko.
Projektant chce ratować "arką" żołnierzy na froncie
W ubiegłym roku, powstała akcja wsparcia dla "Arki". Projektant chciał zebrać fundusze na udoskonalenie pojazdu. Wśród pomysłów znalazł się unikalny pokładowy generator prądu o mocy 5 kilowatów i zdolność do przechowywania do 500 litrów wody pitnej. W grę mają też wchodzić operacje chirurgiczne żołnierzy.
Na pokładzie "Arki" może znajdować się profesjonalny sprzęt medyczny, dzięki któremu można szybko zająć się rannymi, odpowiednio ich opatrzeć i przygotować do transportu do szpitala. Obecnie pojazd pełni taką rolę, ale jeszcze daleko do ideału. Wiaczesław Laszenka przyznał, że jeśli jego wynalazek sprawdzi się w boju, to zbuduje więcej tego typu maszyn, by można było z ich pomocą ratować żołnierzy na całej długości frontu.