Rosyjskie zbrodnie wojenne tropi algorytm

Specjalny algorytm opracowany przez naukowców ułatwia zbieranie dowodów na rosyjskie zbrodnie. Przydaje się też w inny sposób - przewiduje kryzysy humanitarne.

Specjalny algorytm opracowany przez naukowców ułatwia zbieranie dowodów na rosyjskie zbrodnie. Przydaje się też w inny sposób - przewiduje kryzysy humanitarne.
Wpisy na Twitterze pomagają tropić rosyjskie zbrodnie wojenne. Robi to algorytm sztucznej inteligencji /123RF/PICSEL /123RF/PICSEL

Dane dla Ukrainy (Data for Ukraine) - taką nazwę nosi projekt naukowców. Specjaliści od analizy danych i uczenia maszynowego stworzyli narzędzie, które zdobywa dowody rosyjskich zbrodni wojennych na Ukrainie.

Odpowiednio wyszkolony algorytm uczenia maszynowego przeczesuje wpisy na Twitterze. Wyłapuje te, które świadczą o okrucieństwach rosyjskich wojska wobec cywilów. Śledzi poza tym migracje wewnętrze, kwestie humanitarne (jak brak wody czy żywności) oraz opór ludności cywilnej. Wszystko to tropi na żywo i nanosi także na mapę.

Czy potrzebny jest do tego algorytm? Na twitterze pojawia się pół miliarda nowych wpisów dziennie. To 6000 na sekundę. Nawet olbrzymi zespół ludzi nie byłby w stanie analizować takiej ilości informacji. Algorytmy obrabiające dane są tu bezcenne.

Reklama

Czy algorytm analizujący wojnę na Twitterze działa?

Czy to działa? Tak. Algorytm przewidział na przykład zamieszki w Chersoniu, gdzie 21 marca rosyjskie wojsko zaczęło strzelać do protestujących mieszkańców. Narzędzie wskazało wyraźny wzrost publikowanych informacji o przemieszczaniu się ludzi i planowanym proteście w centrum miasta.

Ponad 600 słów, których trzeba poszukiwać ustaliła dr Olga Onuch, Ukrainka i wykładowczyni politologii Uniwersytetu w Manchesterze. Ernesto Calvo z University of Maryland ustalił, jakie konta warto obserwować. To ograniczyło liczbę analizowanych tweedów z pół miliarda do kilku milionów dziennie.

Dr Onuch mówi, że algorytm przydaje się na dwa sposoby. Pozwala na żywo monitorować pojawiające się kryzysy humanitarne i kierować tam pomoc odpowiednio wcześnie. Cały czas dostarcza też dowodów na rosyjskie zbrodnie wojenne, czyli ataki na ludność cywilną, zabudowania mieszkalne, szpitale, czy wodociągi i elektrownie.

Wojna w Ukrainie jest pierwszą, podczas której wykorzystywane są media społecznościowe. Z pewnością nie będzie ostatnią - dodaje Calvo. Coraz częściej dane z sieci służą do monitorowania konfliktów na całym świecie. Algorytm jest dziełem grupy kilkunastu badaczy z grupy "Machine Learning for Peace" czyli "Uczenie maszynowe dla pokoju".

Innym sposobem na tropienie rosyjskich zbrodni są algorytmy rozpoznawania twarzy sprawców. Amerykańska firma Clearview dostarczyła Ukrainie taki algorytm bezpłatnie.

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy