SpaceX miał zapłacić 250 tys. USD, by zatuszować... seksualne nadużycia Elona Muska!

Jak dowiadujemy się właśnie z doniesień Business Insidera, SpaceX miał zapłacić ćwierć miliona dolarów stewardessie, która oskarżyła Elona Muska o nadużycia seksualne - miliarder miał m.in. “dotykać ją w nieodpowiedni sposób" i prosić o “masaż erotyczny".

SpaceX płacił, by tuszować seksualne nadużycia Elona Muska?
SpaceX płacił, by tuszować seksualne nadużycia Elona Muska?Dimitrios Kambouris/Getty Images for The Met Museum/VogueGetty Images

Elon Musk i bez tego wzbudza wiele kontrowersji, więc najnowszy raport Business Insidera jeszcze doleje oliwy do ognia. Wynika z niego, że SpaceX miał zapłacić 250 tys. dolarów, by zatuszować zachowanie swojego szefa - firma chciała w ten sposób uciszyć i uniknąć pozwu ze strony stewardessy, która oskarżyła miliardera o obnażanie się przed nią, proponowanie stosunku i dotykanie w nieodpowiedni sposób.

Elon Musk miał dopuszczać się nadużyć seksualnych wobec stewardessy

Z doniesień Business Insidera dowiadujemy się, że chodzi o stewardessę, która pracowała jako część zespołu korporacyjnych lotów SpaceX. W czasie jednego z takich lotów poinformowała ona swoją koleżankę, że Elon Musk poprosił ją o masaż całego ciała w jego pokoju - samo zapytanie nie jest podobno nietypowe i firma zachęca stewardessy do ubiegania się o odpowiednie licencje.

Kobieta zdecydowała się na spełnienie prośby miliardera, który w trakcie masażu miał jednak odsłonić dolną część swojego ciała i obnażyć się przed nią. Co więcej, dotykał jej w nieodpowiedni sposób i zaoferował kobiecie, że jeśli ta “zrobi więcej", to kupi jej... konia (Elon Musk wiedział, że stewardessa jeździ konno).

Takie informacje przekazała Business Insiderowi jedna z przyjaciółek stewardessy, która została poproszona o potwierdzenie tej wersji przez prawników kobiety - przy okazji poinformowała, że ta odmówiła Elonowi Muskowi, co poskutkowało “zemstą" miliardera, czyli ograniczeniem stewardessie liczby lotów.

Stewardessa miała złożyć oficjalną skargę do działu kadr SpaceX w 2018  roku, informując w niej, że na skutek odmowy Elonowi Muskowi ucierpiała jej kariera w firmie. Sprawa trafiła w ręce mediatora i zakończyła się podobno podpisaniem ugody, na mocy której kobieta miała otrzymać 250 tys. USD - nie mogła jednak w żaden sposób krytykować działań SpaceX i Tesli, a także mówić o sprawie, w tym samym “odszkodowaniu".

Business Insider informuje, że kobieta, która zdecydowała się ujawnić sprawę, nie pytała poszkodowanej koleżanki o zgodę i nie podpisywała żadnych umów o poufności. Co ciekawe, sam Elon Musk zapytany o komentarz w sprawie, stwierdził, że jest tu dużo więcej wątków i najpewniej była ona politycznie motywowanym atakiem.

Zdecydował się też na serię wpisów na Twitterze, w których zapowiadał, że w nadchodzących miesiącach usłyszymy pewnie wiele brudnych ataków na jego osobę, które - jak donoszą źródła - zaczęły powstawać krótko po tym, jak Insider zgłosił się do niego w tej sprawie. Kampania wyprzedzająca? Zdecydowanie, a przy okazji próba obrócenia wszystkiego w żart, bo w jednym z nich Musk zachęca do nazywania skandalu z jego udziałem "Elongate". Wydaje się jednak, że to zdecydowanie zbyt mało, by oczyścić się z zarzutów.

Wodna pomoc naukowa. Uświadamia o zmianach klimatuAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas