Strony dla dorosłych przekazują Rosjanom informacje o wojnie
Strony z filmami dla dorosłych oraz hazardowe są wykorzystywane przez stronę ukraińską do informowania Rosjan o wojnie - jak przekonują organizatorzy akcji, tego typu witryny są często odwiedzane i jednocześnie charakteryzują się niskim współczynnikiem blokowania, co czyni z nich idealny kanał komunikacji...
Ukraińcy i społeczność międzynarodowa od samego początku wojny szukają sposobów przekazywania Rosjanom prawdziwych informacji o inwazji Kremla, licząc na to, że w końcu "otworzą oczy". Grupy hakerskie, w tym kolektyw Anonymous, przeprowadzały ataki na lokalne strony internetowe, serwis społecznościowy VKontakte, stacje telewizyjne, wyświetlacze na stacjach paliw czy nawet prywatne drukarki, a także organizowały w serwisach do randkowania akcje "uświadamiania", żeby pokazać Rosjanom, że Putin nie prowadzi żadnej "operacji specjalnej" ratowania prześladowanej społeczności rosyjskojęzycznej, ale prawdziwą krwawą wojnę, mordując również bezbronnych cywilów, w tym dzieci.
Czas na strony dla dorosłych. Pokazują prawdę o wojnie w Ukrainie
I wygląda na to, że tego typu inicjatywy ciągle mają miejsce, ale tym razem do przekazywania prawdy o wojnie wykorzystywane są strony dla dorosłych. Jak przekonuje Anastasija Bajdaczenko, CEO ukraińskiego Związku Pracodawców Branży Internetowej, czyli organizacji zrzeszającej podmioty z branży internetowej i reprezentującej ich interesy, wskaźniki blokad na tego typu stronach są niższe niż na innych, stąd idealnie nadają się do tego typu działalności.
Jesteśmy głęboko przekonani, że powinniśmy starać się przekazywać prawdziwe wiadomości tym, którzy przez dziesięciolecia byli pod wpływem państwowej propagandy
A co konkretnie robi szefowa IAB Ukraine? Wykupuje miejsca reklamowe w tego typu mediach i umieszcza w nich zdjęcia i filmy pokazujące prawdziwe oblicze rosyjskiej inwazji, aby w dobitny sposób zaprezentować Rosjanom i Białorusinom działalność Putina.
Jak przekonuje w wywiadzie dla Insidera, to relatywnie niedroga metoda, a biorąc pod uwagę popularność takich stron i fakt, że Rosjanie i Białorusini nie zostali pozbawieni dostępu nawet do tych międzynarodowych, jest szansa dotarcia do dużego grona odbiorców.
I chociaż IAB nie jest w stanie śledzić skuteczności tego typu akcji, szacuje się, że aż 80 proc. reklam dociera do celu. Oczywiście, nie wszyscy dorośli Rosjanie korzystają z tego typu stron, więc organizacja sięga również po serwisy największych gigantów, tj. Google czy Meta, ale koszty umieszczenia w nich reklam są dużo wyższe, a moderacja dużo dokładniejsza, więc prowadzenie podobnej działalności jest dużo trudniejsze. Niemniej, każdy przekonany Rosjanin i Białorusin się liczy, bo jak przekonuje Bajdaczenko:
[W Rosji] nie ma niezależnych mediów, a media tradycyjnie określane jako opozycja lub alternatywa są przynajmniej częściowo - jeśli nie w pełni - kierowane przez państwo. Nie ma wiadomości na antenie, tylko nagrania.