System Echo SAR zmienia smartfony w nadajniki ratujące życie na miejscu katastrof

Kanadyjskie Robotics Centre zaprezentowało właśnie innowacyjny system dla służb ratowniczych, który ma szansę znacznie usprawnić niesienie pomocy na miejscu katastrof naturalnych, a także w każdej innej sytuacji, gdzie dostrzeżenie ofiar jest utrudnione.

Dla Echo SAR każdy smartfon jest jak specjalny nadajnik
Dla Echo SAR każdy smartfon jest jak specjalny nadajnikRobotics Centremateriały prasowe

Po dotarciu na miejsce katastrofy liczy się każda minuta, bo od tego zależy zdrowie i życie osób poszkodowanych - przysypanych gruzem, pyłem czy śniegiem. A że najczęściej warunki na miejscu wciąż są trudne, to w pierwszej fazie akcji ratunkowej coraz częściej wysyłamy tam drony, dzięki którym nie narażamy dodatkowo życia ratowników. 

Kanadyjska firma Robotic Centre zaprezentowała właśnie specjalne moduły, które mogą znacznie podnieść skuteczność tych systemów. A mowa o rozwiązaniu o nazwie Echo SAR (Search and Rescue), które pozwala zmienić smartfony w nadajniki systemu ratowniczego, wysyłające możliwy do odczytania przez drony sygnał radiowy.

Ten system zlokalizuje smartfon i umożliwi komunikację SMS

Jak podkreślają autorzy rozwiązania, jego podstawą jest system detekcji smartfonów Artemis, opracowany przez brytyjską firmę komórkową Smith Myers - pierwsza wersja tej technologii jest już stosowana w powietrznych statkach załogowych, ale teraz doczekała się miniaturyzacji umożliwiającej stosowanie w dużo mniejszych dronach.

Szybko zlokalizuj osoby potrzebujące pomocy, czy działasz w zasięgu lokalnej sieci komórkowej, przy kiepskiej jakości połączenia czy tego zasięgu nie ma wcale
czytamy na stronie projektu.

A jak to działa? Kiedy dron przelatuje nad miejscem katastrofy, zamontowany na nim moduł Echo SAR skanuje okolicę w poszukiwaniu sygnału radiowego emitowanego przez smartfony i jeśli jakiś wykryje, oznacza miejsca na mapie.

Co ciekawe, nie ma tu znaczenia, czy na miejscu jest zasięg sieci komórkowej, bo system działa niezależnie od niego, a co więcej umożliwia komunikację z użytkownikami smartfonów przez wiadomości tekstowe - można więc zebrać informacje o ich sytuacji, by ustalić kolejność niesienie pomocy, priorytetyzacja choćby osoby ciężej ranne.

Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to moduł Echo SAR waży 1.04 kg, ma 32 GB wewnętrznej pamięci do przechowywania danych i może pracować w temperaturach od -20 do 50℃, więc można z niego korzystać w naprawdę wielu różnych scenariuszach. Bo jak wskazują autorzy tego rozwiązania, katastrofy naturalne to tylko jedno z przewidzianych zastosowań i wskazują również na poszukiwanie osób, które zgubiły się w dziczy, patrolowanie granic czy też wręcz monitoring samych służb ratunkowych, np. ekip strażackich walczących z pożarami lasów.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas