Zakupy na AliExpress i Temu z podatkiem? Nowy pomysł
Internetowe mega-sklepy z Chin, jak Temu czy AliExpress cieszą się w Europie ogromną popularnością. Niektórzy politycy sugerują, że zakupy z Chin powinny zostać obarczone dodatkowym podatkiem.
Zakupy w Chinach na topie
Chińskie platformy sprzedażowe szturmem wdarły się na światowe rynki, kusząc klientów niskimi cenami i ogromnym wyborem produktów. W Polsce wiele osób korzysta regularnie z zakupów na AliExpress czy Temu, kupując w ten sposób tanie gadżety, elektronikę, ubrania czy inne rzeczy rodem z Chin. Ceny często nie przekraczają kilkudziesięciu złotych, a nawet koszt dostawy z tak daleka nie jest wysoki.
Niestety, taka konsumpcja ma katastrofalny wpływ na środowisko, jak i lokalne rynki. Jesteśmy zasypywani tanimi chińskimi produktami, które każdego dnia są masowo pakowane do kontenerów, wysyłane samolotami i statkami do naszego obszaru świata. Nie dziwi zatem, że nie wszystkim w Europie się to podoba. Właśnie pojawił się pomysł mający na celu ograniczenie kupowania rzeczy w Chinach przez sieć.
Nowy podatek na zakupy z Chin?
Swoim pomysłem na problem z chińskimi sklepami wyjawiło francuskie stronnictwo centroprawicowe Horizons. Zdaniem tamtejszych polityków powinno się objąć produkty odzieżowe z Chin specjalnym opodatkowaniem. Zaproponowano stawkę 10 euro od każdej paczki - bez względu na jej wartość czy liczbę przedmiotów. Na tym jednak propozycje się nie kończą.
Politycy z Francji chcieliby zakazać reklamowania produktów przez takie platformy jak choćby Temu i Shein. Jednocześnie te miałyby być zobowiązane do klarownego informowania klientów o negatywnym wpływie ich produktów na środowisko naturalne. To spotkało się od razu z oburzeniem przedstawicieli Shein we Francji. Czy takie obostrzenia są konieczne?
Sami niszczymy planetę
Fast fashion, czyli szybka moda okazuje się być ogromnym problemem dla środowiska, a działania firm takich, jak Shein tylko pogłębiają proces degradacji naszej planety. Niedawno na Zielonej Interii pisaliśmy o tym, jak wygląda to w praktyce - wnioski i dane są przerażające. Shein każdego dnia produkuje aż 1 milion sztuk ubrań. Tak, dobrze przeczytaliście - każdego dnia.
Gdy dodamy do tego rosnącą konkurencję (np. Temu) to okazuje się, że kilka mega-platform sprzedażowych z Chin ma gigantyczny wpływ na konsumpcję wody i emisję gazów cieplarnianych. Wszystko po to, aby za kilkanaście złotych można było sprawić sobie koszulkę, której jakość i tak nie pozwoli nam cieszyć się z niej przed długi czas. Czy warto? Każdy musi sobie na to pytanie odpowiedzieć samodzielnie.