Zgubiła portfel obok paczkomatu. Reakcja kuriera przywraca wiarę w ludzi

O sporym szczęściu może mówić kobieta, która w roztargnieniu zgubiła pod paczkomatem swój... portfel. Taka przygoda przed samymi świętami, gdy nie brakuje wydatków, to prawdziwy koszmar. Na szczęście znalazł się ktoś, kto pomógł zgubie wrócić do właścicielki.

Dobro wraca. To hasło popularnych kampanii społecznych lub po prostu zdanie, w które wielu ludzi wierzy i w zgodzie z nim żyje. 

Do tego grona zaliczyć można kuriera o ormiańskim imieniu Vardan, obsługującego jeden z tysięcy paczkomatów w Polsce. Mężczyzna stał się bohaterem mediów społecznościowych po tym, jak znalazł portfel kobiety i zrobił wszystko, by go oddać.

- Kurierzy przed Świętami nie mają łatwo... A jednak kurier InPost zadał sobie trud odnalezienia "pani co z multiskrytki odebrała paczki i z gibającą się piramidką prędziutko pobiegła dalej". Po drodze gubiąc portfel, ma się rozumieć. I już już chciał go podnieść jeden z pijaczków spod sklepu, ale pan Vardan był szybszy. Podniósł, zadzwonił do biura i po godzinie oglądania monitoringu odnaleźli mnie pytając czy czegoś nie straciłam... - relacjonuje zajście pani Joanna.

Reklama

Zachowanie kuriera nie uszło uwadze samego szefa firmy InPost, który publicznie odniósł się do sytuacji. 

- Bo dobro zawsze wraca... Dumny z wszystkich swoich Kurierów, którzy ciężko pracują by do ostatniego dnia przed Świętami Bożego Narodzenia dostarczyć każdą paczkę, a do tego potrafią się zachować z klasą jak nasz kolega - napisał Rafał Brzoska, CEO InPostu w poście na LinkedIn.

Co ciekawe, szczęśliwa w tej sytuacji nie pozostaje jedynie właścicielka odnalezionego portfela. Dzięki rozgłosowi, jaki zyskał jej post, powody do zadowolenia może mieć także bohaterski kurier. Szef InPostu zgodził się, że mężczyzna zasługuje na premię, a jej wysokość w złotówkach uzależniona jest od... liczby reakcji pod postem pani Joanny. W momencie, gdy powstawał ten tekst, było ich tam już ponad 22 tysiące, a licznik stale rośnie. 

Przy okazji relacjonowania swojej przygody, pani Joanna zwróciła też uwagę na pewien paradoks, jakim jest zautomatyzowana do granic komunikacja ze wspomnianą firmą kurierską. Wielu użytkowników od dawna skarży się na ten fakt przy okazji rozmaitych okoliczności, gdy kontakt z dostawcą paczkomatów jest nieodzowny (uszkodzone lub zagubione przesyłki lub inne nieprzewidziane sytuacje). Ostatecznie jednak... dobro wraca, więc i tę barierę udało się pokonać.

Co myślicie o postawie kuriera? Dajcie znać w komentarzach.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy