Fałszerze dzieł sztuki jej nienawidzą. AI pozamiata rynek

Te najbardziej znane dzieła sztuki znamy z muzeów i galerii. Ale na aukcjach możemy spotkać prawdziwe perełki warte dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych. Problem w tym, że na rynku królują obrazy... fałszowane. Eksperci chcą wyeliminować je przy pomocy sztucznej inteligencji. Czy to się uda?

Sztuka dla większości osób jest niezwykle tajemniczym obszarem. Wiemy, kim byli da Vinci, Van Gogh, Picasso czy Matejko. Ale obrazy najczęściej kojarzymy z galerii i muzeów, w wielu domach znajdziemy ewentualnie kopie drukowane na płótnie. Tymczasem (wbrew pozorom) rynek sztuki jest daleki od wyobrażeń artysty jako lekkoducha z głową w chmurach, który czeka na inspirację, a później maluje dzieło pokroju Mona Lisy. To branża twardo stąpająca po ziemi, która często traktuje działalność artystyczną jak inwestycję na lata. Znajdziemy w niej nie tylko zachwyt pięknem, ale też walkę z fałszerzami, którzy za wszelką cenę próbują wyciągnąć od inwestorów duże pieniądze.

Reklama

Nawet muzea i galerie nie kupują dzieł  w oparciu o zaufanie. Obrazy są sprawdzane przez specjalistów z ogromną wiedzą z zakresu historii sztuki, a niejednokrotnie możemy przeczytać, że ustalaniu prawdziwości odnajdowanych malowideł towarzyszą analizy chemiczne czy badania rentgenowskie.

Ekspertom podziękujemy, AI was wyręczy

Szwajcarska firma Art Recognition wykorzystuje sztuczną inteligencję w celu uwierzytelniania dzieł sztuki. Wraz z innymi tego typu firmami chcą posprzątać rynek sztuki z podróbek i falsyfikatów z niespotykaną dotąd wydajnością i automatyzacją. Carinę Popovici, CEO i współzałożycielka Art Recognition uważa, że wysyłanie dzieł ekspertom oznacza, że "musiałbyś spakować swój obraz, wysłać go do innego kraju w celu wyceny... a potem musiałbyś czekać kilka miesięcy, a czasem nawet lat, na odpowiedź". Program potrzebuje trzech dni, aby nauczyć się szczegółów na podstawie 700 obrazów szkoleniowych i "mniej niż 5 minut, aby obliczyć prawdopodobieństwo autentyczności dzieła sztuki".

Eksperci zwracają uwagę, że fałszerstwa to prawdziwa plaga, a szczególnie patologiczny pod tym względem jest rynek rosyjski i ukraiński. Denis Moiseev, założyciel i dyrektor generalny Hephaestus - londyńskiej firmy technologicznej, która integruje analizę AI i uczenie maszynowe trenowane na podstawie zestawów danych próbkowanych z testami naukowymi, badaniami proweniencji i "ekspercką wiedzą specjalistyczną w celu analizy dzieł" - zaznacza, że 95 proc. rosyjskich obrazów awangardowych, z jakimi się spotkał podczas analizy to podróbki. James Butterwick, jeden z londyńskich dealerów specjalizujących się w ukraińskich artystach modernistycznych również twierdzi, że przynajmniej 95 proc. oferowanych mu obrazów nie jest autentyczna.

Sztuczna inteligencja mogłaby także pomóc w usunięciu jeszcze jednej patologii - "ekspertów", którzy uwierzytelniają, lub przyczyniają się do uwierzytelnienia fałszerstw. - Są ludzie, którzy twierdzą, że rzeczy są prawdziwe, a tak naprawdę nie są. To sprawia, że ten rynek jest tak skomplikowany, ale tak naprawdę nie powinien taki być - zaznacza Denis Moiseev.

Czy sztuczna inteligencja zastąpi ekspertów? Dyrektorzy firm technologicznych są zgodni

Mimo zachwytu nad zastosowaniem nowych technologii szefowie firm analizujących dzieła sztuki z wykorzystaniem sztucznej inteligencji twierdzą, że nie powinniśmy traktować technologii w kategorii albo-albo. Ona nie zastąpi człowieka, ale będzie stanowiła jedno z narzędzi, które przyspieszy pracę człowieka. To eksperci od sztuki będą najlepiej wiedzieli, jak ich używać, jak zadawać najlepsze pytania i ją trenować. Moiseev z Hephaestus podkreślił również, że AI jest narzędziem, a "nie cudownym środkiem" i powinna być stosowana obok ludzkiej wiedzy fachowej i testów naukowych.

Czy w Polsce korzysta się ze sztucznej inteligencji w celu weryfikacji dzieł sztuki?

Od 26 kwietnia 2024 r. w Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego w Warszawie można oglądać jedyny w Polsce obraz Vincenta van Gogha - "Wiejskie chaty pośród drzew". Dzieło powstało w 1883 r. i należy do wczesnych prac artysty. Powstało przed słynnymi "Słonecznikami" i "Gwiaździstą nocą". Obraz nie jest sygnowany, co jest typowe dla wczesnych prac tego malarza.Skąd więc wiadomo, że jest autentyczne? Mimo że nie było wątpliwości co do autentyczności, to przeprowadzono badania potwierdzające jego autentyczność. Czy pomagała w tym sztuczna inteligencja? Zapytaliśmy o to warszawską instytucję.

- W badaniach obrazu "Wiejskie chaty pośród drzew" Vincenta van Gogha nie korzystaliśmy z pomocy sztucznej inteligencji. Nie planujemy tego również w badaniach pozostałych obrazów z naszej Kolekcji. We wszystkie technologiczne badania - przeprowadzone w krakowskim LANBOZ-ie - byli zaangażowani specjaliści. Dodatkowo konsultowaliśmy się ze znawcami z Muzeum van Gogha w Amsterdamie w sprawie opinii historycznosztucznej - przekazała Anna Biskupska z Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego.

A jak jest z dziełami młodszych, żyjących obecnie artystów, których obrazy osiągają wysokie ceny na aukcjach? - Wykorzystanie sztucznej inteligencji w obszarze sprawdzania i potwierdzania autentyczności dzieł sztuki to dwie różne kwestie. W obu przypadkach domy aukcyjne i galerie są otwarte na posługiwanie się nowymi narzędziami, ale też świadome tego, jak istotną kwestią jest autentyczność i atrybucja dzieł sztuki. Dlatego nie gonimy za nowinkami, a raczej obserwujemy - powiedziała Agnieszka Gniotek, właścicielka Xanadu Galerii i Domu Aukcyjnego.

Okazuje się, że w przypadku galerii, bardziej niż sztuczna inteligencja, przydatne i rzeczywiście stosowane są elektroniczne certyfikaty, które mogą przyspieszyć pracę ekspertów rynku sztuki. Ale niezwykle istotne jest, by mimo technologicznej pomocy, dzieło było odręcznie sygnowane przez twórcę.
W przypadku potwierdzenia autentyczności dzieła sztuczna inteligencja może pomóc, ale według Agnieszki Gniotek nigdy nie zastąpi doświadczonego eksperta, który często ma wieloletnie doświadczenie z pracami konkretnego artysty. AI brakuje też czegoś charakterystycznego dla osoby z doświadczeniem - intuicji. Co więcej, wielokrotnie (głównie w odniesieniu do medycyny) ostrzega się przed tym, że sztuczna inteligencja potrafi kłamać. Zaufanie technologii w 100 proc. nie jest więc dobrym rozwiązaniem.

- Na rynku sztuki pracuje się szybko. Taka jest jego cecha. A badania nad autentycznością prac to długotrwałe, czasami ciągnące się latami procesy. Niemniej chętnie także na rynku sztuki będziemy korzystać z AI, aby przyspieszyć swoją pracę - dodała właścicielka Xanadu Galerii i Domu Aukcyjnego.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dzieła sztuki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy