Paweł Loroch: Pyzy mogłyby być polskim fast foodem
Polski fast food? Paweł Loroch przekonuje, że szansę na ten tytuł mają... pyzy. "Kto zrobi to jako pierwszy, spije śmietanę" - zapewnia ekspert kulinarny. Loroch, mimo że dobrze ocenia polskie knajpy, radzi restauratorom popracować nad jakością dań.


Polski fast food - czy my, Polacy, mamy w ogóle szansę na coś takiego?
Paweł Loroch: - Swego czasu rozmawiałem z jednym z potężnych restauratorów i mówiłem o tym, że dla mnie to niezrozumiała sytuacja, że nie ma choćby konceptu typu "pyza express" czy "pani pyza" - różne rzeczy można by tu pięknie wizerunkowo wymyślić.
- Pyzy są tanie, szybkie, smaczne, spełniające wszystkie kryteria fast foodu i niesłychanie oryginalne - chociażby w porównaniu z oklepanymi pierogami. Uważam, że to jest kwestia jednej odważnej i zapewne mądrej decyzji, bo można przyjąć złe założenia, ale brak polskiego charakterystycznego fast foodu, jedzenia taniego i dostępnego jest dla mnie niezrozumiały w 2015 roku.
Nasze pierogi bardzo chwalą sobie turyści z zagranicy, a tych w stolicy nie brakuje...
- Pierogi i kiełbasa to są podstawowe skojarzenia turystyczne. Niemcy z kiełbasami zrobili wszytko, co się dało. Tam kiełbasę zje się wszędzie, w każdej postaci, currywursty właśnie z takich przenośnych stoisk. Natomiast w Polsce, nasza kiełbasa - znacznie od niemieckiej lepsza - w ogóle nie ma takiego wyrazu, że jest daniem gotowym, że kiełbasę należy wyłącznie podgrzać i że jest gotowa.
- W związku z tym to, że tego nie robimy być może wynika z tego, że mamy za dużo do zrobienia na innych frontach i że jeszcze nie było czasu, żeby się tym zająć, a czym prędzej trzeba. Kto zrobi to jako pierwszy, spije śmietanę.
Często wybiera się pan do lokali gastronomicznych na mieście?
- Kulinariami zajmuję się zawodowo, więc knajpy to moje biura. Praktycznie odwiedzam i badam je codziennie - do niektórych wpadam regularnie, ale większość staram się zobaczyć chociaż raz, więc tak. Żyję w knajpach.
Jak pan ocenia polskie restauracje?
- Ze względu na ich mnogość jestem przekonany, że każdy może wybrać dla siebie restaurację precyzyjnie odpowiadającą zarówno możliwościom finansowym, jak i gustowi, jak i okoliczności, która ma być celebrowana daną wizytą w knajpie.- Generalnie oceniam je jako znakomite. Mam świadomość tego, jak wyglądała polska gastronomia 10 czy 20 lat temu. W porównaniu z naszą wcale nie zamierzchłą przyszłością uważam, że jest przynajmniej bardzo dobrze.
Nad czym powinni popracować polscy restauratorzy?
- Przede wszystkim nad tym, żeby nie podawać byle czego, czyli nad jakością i nad uczciwością serwowanych dań. Myślę, że to jest kluczowa kwestia, bo jeżeli to "byle co" wyląduje na talerzu, to knajpa traci gościa, prawdopodobnie bezpowrotnie, a gość traci radość i entuzjazm wynikający z dobrego doświadczenia.
- Więc jeżeli dostaniemy źle jeść w knajpie, obydwie strony bardzo tracą. Dlatego przede wszystkim właśnie na to zwracałbym uwagę. Nie możemy dostawać złego jedzenia na mieście, a wtedy będziemy wychodzić coraz częściej, będziemy wydawać coraz więcej, knajpiarze będą bardziej zadowoleni, a nasza gastronomia będzie się rozwijać i kręcić w nieskończoność.
* * * Paweł Loroch - dziennikarz radiowy i telewizyjny, ekspert kulinarny, prezenter i założyciel stacji "JemRadio".

Rozmawiała: Paulina Persa