Im więcej lat, tym gorszy kac. Dlaczego tak się dzieje?
W chwili, gdy czytacie te słowa zapewne udało ci się dojść do siebie po szaleństwach sylwestrowej nocy. Pytanie brzmi: dlaczego powrót do formy był tak długi i tak bolesny?
Jeśli "zmartwychwstanie" kosztowało was więcej niż kilka łyków dobrej kawy i jedną aspirynę, to zapewne nie macie już dwudziestu lat, kiedy to byliście w stanie imprezować do wczesnych godzinnych porannych nawet po kilka razy w tygodniu. Dlaczego mając na karku o dekadę lub dwie więcej nie jesteście w stanie tego powtórzyć?
To oczywiste, że się starzejemy, ale odpowiedź na zadane pytanie jest nie tylko trochę bardziej skomplikowana, ale i ciekawsza. Nie jest tajemnicą, że alkohol wpływa na funkcjonowanie wielu elementów organizmu. Po kilku głębszych skutki jego spożywania odczuwają także żołądek i serce, a te z wiekiem kurczą się i pracują wolniej. Dlatego też trudniej jest im pozbyć się procentów w odpowiednim - czytaj szybkim - tempie. Co więcej, z biegiem lat ciało ludzkie wymaga mocniejszego nawodnienia. Im mniej H2O, tym dłuższy czas "rozkładu" alkoholu.
Należy również wspomnieć o tym, że picie alkoholu powoduje kurczenie się wątroby. Ta na szczęście może wrócić do dawnego rozmiaru, ale pod warunkiem, że da się jej przynajmniej trzy dni na regenerację. Mówimy tutaj jednak o przypadku wieczornego wyjścia do pubu, a nie o kilkudniowej libacji, po której zalecana jest o wiele dłuższa abstynencja.
Z upływem lat nie można wygrać, na szczęście im jesteśmy starsi, tym bardziej doceniamy smak spożywanych procentów, a nie ich efekt. To chyba też naturalny mechanizm obrony przed kacem-mordercą...