Odpowiada za 14 tys. ciąż od 1991 roku

Największy bank nasienia na świecie nie narzeka na kryzys. Wręcz przeciwnie, duński Cryos ma problemy, żeby sprostać zapotrzebowaniom rynku.

Ole Schou w głównej siedzibie Cryos, Aarhus, 29 kwietnia 2009
Ole Schou w głównej siedzibie Cryos, Aarhus, 29 kwietnia 2009AFP

I to wszystko mimo gwałtownie rosnącej liczby dawców i otwarciu nowych biur na całym świecie...

A mogło być fatalnie...Ole Schou, dyrektor Cryos, często się uśmiecha, gdy siedzi w siedzibie firmy w Aarhus, na tle zdjęcia przedstawiającego uroczych bobasów. Ma powody. Jego firma odniosła niespodziewany, światowy sukces.Dwa lata temu miał już zamykać biznes, albo przynajmniej przenieść się do innego kraju. Wszystko dlatego, że duński rząd chciał opodatkować dochody dawców. Mogłoby to doprowadzić do utraty przez nich anonimowości. Na szczęście duńscy politycy wycofali się ze swojego pomysłu.

Rok później liczba dawców w czterech duńskich biurach firmy wzrosła z 30 do 100 dziennie, a liczba mężczyzn, którzy składają aplikacje - z 350 do około tysiąca. Firma przeniosła się do nowej siedziby, podwoiła się liczba zatrudnionych, a sprzedaż wzrosła z poziomu 2 mln euro w 2006 roku do 3 mln w 2008.

Ważne są też pieniądzeJesper, 28-letni student, jest jednym z dawców. Mówi, że zdecydował się na ten krok, gdy zobaczył w telewizji program poświęcony problemom par, borykających się z problemem bezpłodności. - Moja dziewczyna była w ciąży. Bardzo się tym przejęła i zasugerowała, żebym ja się zgłosił, by pomóc innym - opowiada.

Podobną motywację ma Hans, 38-letni elektryk. - Za każdym razem zapisuję sobie dobry uczynek. Ale oczywiście, ważne są też pieniądze - dodaje. Hans dostaje 80 euro za jedną "partię". To dużo, bo jego nasienie jest wyjątkowo dobrej jakości.

Tsunami dobrze wykształconychKażdego roku Cryos eksportuje 85 proc. ze swoich 15 do 20 tys. zebranych przez ten czas porcji. Nasienie trafia do 400 klinik w ponad 60 krajach świata.Zapotrzebowanie jest jednak zdecydowanie większe. Według szacunków Ole Schou'a, około 10 do 15 proc. par ma problem z bezpłodnością. Do tego dochodzą samotne kobiety u kresu swojej płodności, które chcą wziąć sprawę założenia rodziny w swoje ręce.

- To prawdziwe tsunami dobrze wykształconych, samotnych kobiet, które dużo wymagają. Spełniły się zawodowo i teraz chcą mieć dziecko, zanim będzie za późno - mówi Shou. Ten trend pojawił się jakieś trzy, cztery lata temu. Cryos "nie potrafi sprostać lawinie tego typu zamówień z zachodniego świata, w szczególności z USA".

Prawo sąsiadujących krajów, zakazujące pobierania spermy od anonimowych dawców (tak jest w Szwecji, Wielkiej Brytanii, Holandii, Austrii i Niemczech), przyczyniło się do powstania "zapłodnieniowej" turystyki.- Masowo przyjeżdżają do nas Szwedki - mówi Shou.Ten 55-letni obecnie ekonomista założył swoją firmę w małym biurze w 1987 roku. Cryos początkowo miał pomagać pacjentom chorym na raka, którzy chcieli zamrozić spermę przed poddaniem się chemioterapii. Od 1991 roku firma zajmuje się rozprowadzaniem nasienia po świecie.

Kluczem do sukcesu, zdaniem Schou - jest surowy proces selekcji. - 335 stałych dawców i najwyższa technologia, pozwalają nam dostarczać konkurencyjny produkt w szybkim czasie - chwali się Shou.

Cryos, od 1991 roku, odpowiedzialny jest za ponad 14 tys. ciąż. Do firmy przychodzą listowne podziękowania z całego świata.

Nie wszyscy chcą blondynaNasienie od błękitnookiego blondyna nie jest towarem równie pożądanym na całym świecie. Dlatego firma otworzyła biura w Nowym Jorku i Bombaju, a w ciągu pięciu lat planuje jeszcze 10 nowych oddziałów w Europie, Azji, Afryce i Australii.

Gert Bruun Petersen odpowiada w Cryos za selekcję kandydatów. - Odrzucamy ponad dwie trzecie potencjalnych dawców, głównie z powodu słabej jakości ich nasienia - mówi. Jego marzeniem jest "żeby wszystkie dzieci urodzone z naszej spermy były w 100 proc. zdrowe".

Badania kliniczne dowodzą, że od 15 do 20 dzieci rocznie rodzi się z jakąś formą niedorozwoju. To 4 proc. wszystkich zapłodnień, do których używa się nasienia z Cryosu. - Musimy wtedy szybko zidentyfikować dawcę i określić, czy jest to problem genetyczny - tłumaczy Petersen.

Kup sobie nasienie onlineOprócz dostarczania nasienia klinikom, Cryos prowadzi sprzedaż otwartą publicznie. Na stronie internetowej jest lista profili 50 dawców, w tym 44 anonimowych. W profilu każdego dawcy podaje się między innymi IQ, fotografie z dzieciństwa, hobby czy wykształcenie.Klienci mogą wybrać spermę od dawcy, który najlepiej spełnia ich oczekiwania. W klinikach, gdzie jakość spermy jest jedynym kryterium doboru, jest to niemożliwe. Ceny za spermę kupioną online sięgają nawet 8 tys. euro.

Tę inicjatywę firmy szeroko krytykuje się w Danii. Jej przeciwnicy argumentują, że sperma nie jest towarem, który można sprzedawać tak, jak każdy inny produkt.

20 proc. dawców zdecydowało się na to, żeby nie być anonimowym. Ich średnia wieku to 32 lata. Istnieje na nich konkretny rynek. - Lesbijki i samotne kobiety, które decydują się na dziecko, preferują nieanonimowych dawców. Wiedzą, że może przyjść dzień, kiedy ich dziecko będzie chciało dowiedzieć się, kim jest jego biologiczny ojciec - tłumaczy Petersen.

Slim Allagui, tłum i opr. ML

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas