Astronomowie odkryli wielką czarną dziurę, która nie powinna istnieć w naszej galaktyce

Wszyscy wiemy nie od dziś, że w centrum naszej galaktyki znajduje się potężna czarna dziura o nazwie Sagittarius A*. Oddalona jest ona od nas o ok. 25 tysięcy lat świetlnych i posiada masę 4,6 miliona razy większą od Słońca.

Mało kto jednak zdaje sobie sprawę z faktu, że w całej Drodze Mlecznej znajduje się przynajmniej 100 milionów czarnych dziur o różnej masie. Naukowcy próbują je badać, ale nie jest to proste zadanie. Muszą bowiem zajść specyficzne warunki, bo te obiekty same z siebie nie są widoczne. Najnowsze odkrycie wprawiło astronomów w osłupienie. Chińczycy odkryli bowiem potężną czarną dziurę, która przeczy obowiązującym teoriom.

Pomijając fakt istnienia Sagittarius A*, dotychczas świat naukowy sądził, że w naszej galaktyce nie występują tego typu obiekty o większej masie, niż 20-krotność masy Słońca. Tymczasem właśnie odkryto obiekt o masie 70-krotnie większej. Czarna dziura LB-1 znajduje się 15 tysięcy lat świetlnych od naszej planety. Dla porównania, nasza galaktyka ma średnicę 100 tysięcy lat świetlnych.

Reklama

Udało się ją zaobserwować, ponieważ pochłania ona obecnie materię z nieistniejącej już gwiazdy, która znajdowała się blisko jej horyzontu zdarzeń, okrążała ją w ciągu 79 dni i posiadała masę aż 8 razy większą od naszej dziennej gwiazdy. Czarna dziura pojawiła się na obrazach rentgenowskich wykonanych przez teleskop LAMOST, który znajduje się w Obserwatorium Xinglong w prowincji Hebei. Naukowcy podkreślają tutaj, że jest to naprawdę potężny obiekt, który dodatkowo wciąż zwiększa swoją masę. Jednocześnie mają teraz zagwozdkę, dlaczego takie obiekty w ogóle istnieją.

Wyjaśnienie nie będzie prostym zadaniem, ale skoro mamy do czynienia z takim fenomenem, to możemy przypuszczać, że może ich być znacznie więcej, niż dotychczas uważaliśmy. Obecnie naukowcy mają wiedzę na temat 24 czarnych dziur znajdujących się w Drodze Mlecznej. Jest wielce prawdopodobnie, że skoro jedna z takich potężnych pochłania gwiazdy na skraju galaktyki, to równie dobrze może ona istnieć gdzieś na rubieżach Układu Słonecznego.

Takie rewelacje doszły do nas ostatnio z NASA. Najnowsze badania nad Planetą X pokazują bowiem, że możemy mieć tu do czynienia nie z planetą, tylko małą czarną dziurą. Tak naprawdę wszystko rozbija się o grawitację, gdyż to właśnie ona ma odpowiadać za dziwne, nieregularne orbity odkrytych przez nas planetoid, znajdujących się w Pasie Kuipera.

Astronomowie uważają, że miniaturowa czarna dziura jest najlepszym sposobem na wytłumaczenie zjawisk tam zachodzących i faktu, że nie możemy jej wykryć, gdyż jak to zwykle bywa przy czarnych dziurach, są dla nas niewidoczne. Naukowcy sądzą jednak, że możemy ją wykryć, ale musimy zmienić sposób, w jaki prowadziliśmy do tej pory obserwacje i badania. Jeśli rzeczywiście ona tam istnieje, to nie wróży to dobrze przyszłości naszej cywilizacji.

Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. NASA/MaxPixel

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy