Kosmiczna anemia naprawdę zagraża życiu astronautów. Koniec marzeń o Marsie?

Ludzkie ciało nie jest przystosowane do życia w kosmosie, co dobrze widać po naszej krwi. Od czasu, kiedy tylko rozpoczęliśmy podróże kosmiczne, naukowcy obserwują interesującą i konsekwentną utratę czerwonych krwinek u astronautów.

Ludzkie ciało nie jest przystosowane do życia w kosmosie, co dobrze widać po naszej krwi. Od czasu, kiedy tylko rozpoczęliśmy podróże kosmiczne, naukowcy obserwują interesującą i konsekwentną utratę czerwonych krwinek u astronautów.
Organizmy astronautów w kosmosie niszczą 3 mln czerwonych krwinek na sekundę /123RF/PICSEL

Przypadłość ta nazywana jest kosmiczną anemią i do dziś pozostawała zagadką. Część ekspertów sugerowała, że to tylko krótkoterminowy fenomen i efekt zmian w zakresie płynów ustrojowych, jakie zachodzą w naszym ciele w warunkach mikrograwitacji. 

Nowe badanie wskazuje jednak, że to zdecydowanie bardziej destrukcyjny i długotrwały mechanizm. Naukowcy odkryli, że podczas 6-miesięcznej misji kosmicznej, ludzkie ciało niszczy ok. 54% czerwonych krwinek więcej niż w normalnych warunkach. To liczby zdecydowanie wyższe od spodziewanych, ale trudno podważać ich wiarygodność, skoro pochodzą bezpośrednio z wydychanego powietrza i krwi 14 astronautów z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).

Reklama

Kosmiczna anemia to fakt. W końcu znamy skalę problemu

Pomiary były dokonywane za pomocą testów żelaza we krwi i testów oddechowych opartych o tlenek węgla - na każdą wydychaną cząsteczkę tlenku węgla, niszczona jest jedna cząsteczka barwnika obecna w czerwonych krwinkach, co pozwala w relatywnie prosty sposób oszacować kosmiczne zniszczenia.

Kiedy astronauci przebywali na Ziemi, ich organizmy tworzyły i niszczyły ok. 2 mln czerwonych krwinek na sekundę, a kiedy pomiary powtórzono w kosmosie, ich ciała niszczyły ok. 3 mln czerwonych krwinek na sekundę.  

W warunkach mikrograwitacji, wraz z kumulacją krwi w głowie i klatce piersiowej, ludzkie ciało traci ok. 10% płynów ustrojowych. To dlatego astronauci czasem wyglądają na opuchniętych na nagraniach z ISS i do tej pory było to również powszechnie przyjęte wytłumaczenie kosmicznej anemii - miał to być sposób, w jaki organizm kompensuje sobie ubytek całkowitej objętości krwi.

Nowe badania sugerują jednak coś zupełnie innego, bo proces ten nie zatrzymuje się w żadnym momencie i wydaje się trwać przez cały pobyt w kosmosie. Nawet po 120 dniach podróży, kiedy wszystkie czerwone krwinki w organizmie zostały już wyprodukowane w kosmosie, straty wciąż pozostają na podwyższonym poziomie. 

Utrata takiej liczby czerwonych krwinek, a konkretniej ich niewystarczająca do zaopatrzenia organizmu w żelazo ilość, sprawia, że astronauci mogą popaść w anemię, od lekkiej po naprawdę poważną. Poziom czerwonych krwinek wraca do normy dopiero po 3-4 miesiącach, ale nawet rok po podróży kosmicznej, ciała astronautów wciąż niszczą 30% czerwonych krwinek więcej niż przed pobytem w kosmosie.

Oznacza to, że długotrwałe przebywanie w kosmosie może skutkować strukturalnymi zmianami, które dotykają czerwonych krwinek, a skutki takiego stanu rzeczy są trudne do przewidzenia (szczególnie że poprzednie badania pokazują, że im dłuższy pobyt, tym gorsza anemia), więc szczegółowe badania astronautów i potencjalnych kosmicznych turystów to konieczność. 

Badacze nie byli w stanie dokładnie zbadać produkcji czerwonych krwinek, ale biorąc pod uwagę stan zdrowia astronautów po powrocie, można założyć, że ta również była podwyższona - w innym wypadku astronauci cierpieliby z powodu naprawdę poważnej anemii. Trudno jednak ocenić, jak długo ludzkie ciało jest w stanie wytrzymać takie podwyższone poziomy produkcji i niszczenia czerwonych krwinek.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy