Międzynarodowa Stacja Kosmiczna cudem uniknęła katastrofy

Amerykańska Agencja Kosmiczna poinformowała, że Międzynarodowa Stacja Kosmiczna znalazła się na kursie kolizyjnym ze szczątkami satelity, który Rosja zniszczyła na orbicie w listopadzie ubiegłego roku.

Amerykańska Agencja Kosmiczna poinformowała, że Międzynarodowa Stacja Kosmiczna znalazła się na kursie kolizyjnym ze szczątkami satelity, który Rosja zniszczyła na orbicie w listopadzie ubiegłego roku.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna na kursie kolizyjnym ze szczątkami satelity Kosmos-1408 /Hugh Lewis /YouTube /YouTube

Sytuacja wyglądała dramatycznie, ale ostatecznie udało się uniknąć zderzenia z chmurą szczątków po szybkiej korekcie orbity kosmicznego domu. W tym celu astronauci uruchomili silniki zadokowanego statku Progress 81 na dokładnie 5 minut i 5 sekund. To wystarczyło, by ominąć kosmiczne śmieci. NASA poinformowała, że załoga stacji kolejny raz znalazła się w ogromnym niebezpieczeństwie. Jest ono pokłosiem rosyjskiego testu broni antysatelitarnej, który został przeprowadzony w listopadzie ubiegłego roku.

Rosjanie wówczas zniszczyli rakietą systemu ASAT satelitę Kosmos-1408. Na skutek uderzenia, na różnych orbitach powstały tysiące szczątków. Astronomowie ogłosili, że będą one stanowiły zagrożenie zarówno dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, jak i najróżniejszych instalacji kosmicznych. W ostatnich 11 miesiącach dokonano zmiany orbit kilku satelitów i samego kosmicznego domu.

Reklama

Rosjanie zdewastowali ziemską orbitę

Eksperci od śledzenia kosmicznych śmieci doliczyli się 1500 dużych części satelity Kosmos-1408 i setek tysięcy mniejszych. Krążą one po orbitach na wysokości od 300 do 900 kilometrów ponad powierzchnią naszej planety. Warto tutaj dodać, że na ponad 400 kilometrach znajduje się Międzynarodowa Stacja Kosmiczna.

Analitycy z LeoLabs informują, że szczątki satelity będą stanowiły poważne zagrożenie dla instalacji kosmicznych przez następne 15 lat. Nawet jeśli nie dojdzie do zderzenia z kosmicznym śmieciem przez najbliższe miesiące, nie oznacza to, że nie nastąpi to za np. 10 lat. Szczątki poruszają się po orbicie z prędkością ponad 20 tysięcy kilometrów na godzinę.

Zagrożenie dla kosmicznego domu i misji załogowych

Amerykańska i Europejska Agencja Kosmiczna obawiają się, że teraz będzie trzeba o wiele precyzyjniej planować misje załogowe na orbitę czy niebawem na Księżyc i Marsa. Ten problem dotknie też misje badawcze sond na obce planety. Istnieje duże ryzyko, że rakiety w trakcie lotu na orbitę mogą zderzyć się z częściami satelity Kosmos-1408.

Chociaż opinia międzynarodowa ostro skrytykowała Rosję za ten bezmyślny test, to jednak Kreml nie przejął się tym faktem. Eksperci ze świata przemysłu kosmicznego uważają, że Rosja może powtórzyć test antysatelitarny, by kolejny raz pokazać swoją dominację w przestrzeni kosmicznej.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy