Międzynarodowa Stacja Kosmiczna spłonie w atmosferze szybciej, niż oczekiwano?

Dramat na orbicie, jaki rozegrał się w związku z awarią rosyjskiego modułu Nauka, chociaż bezpośrednio nie zagroził astronautom, to jednak NASA i Roskosmos boją się, że Stacja uległa poważnym uszkodzeniom.

Kilka dni temu, do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej został podłączony rosyjski moduł Nauka. Nie obyło się bez problemów, gdyż tuż po podłączeniu go do Stacji, nastąpiła awaria komputera pokładowego, który włączył silniki. W rezultacie tego, moduł obrócił kosmiczny dom o aż 540 stopni.

Początkowo uważano, że było to tylko 45 stopni, ale jednak najdroższa i największa instalacja kosmiczna zbudowana w historii ludzkości wykonała jeden pełny obrót i jeszcze trochę. ISS wirowała z prędkością 0,5 stopnia na sekundę. NASA podała że taka rotacja znajduje się w górnych granicach projektowych systemów Stacji. Agencja poinformowała, że na razie nie wykryto uszkodzeń, ale mogą być one ukryte.

Reklama

Sprawa jest bardzo poważna. Obrót stacji o 540 stopni, przy prędkości 28 tysięcy km/h, sprawił, że moduły i panele solarne doznały ogromnych przeciążeń. Pomimo faktu, że na pierwszy rzut oka uszkodzenia mogą nie być widoczne, to jednak ich żywot może być teraz mocno skrócony.

NASA i Roskosmos zarządziły dokładną akcję serwisową wszystkich modułów i instalacji zewnętrznych kosmicznego domu. Nie będzie to proste zadanie, ale agencje nie mają wyjścia. Stacja i tak już boryka się z awariami, ale najgorsze może dopiero nadejść.

Eksperci ze świata przemysłu kosmicznego uważają, że to wydarzenie może przyspieszyć moment zakończenia misji do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i jej rychłą deorbitację. Jeśli tak się stanie, to może to być ogromny cios dla firm takich jak SpaceX, Sierra Nevada Corporation czy Boeing, które budują swoje pojazdy z przeznaczeniem realizowania misji właśnie na ISS.

Źródło: GeekWeek.pl/NASA/Roskosmos / Fot. NASA/Roskosmos

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy