Tajemnicza spirala na nowozelandzkim niebie. Czym była? Jest wyjaśnienie
Mieszkańcy Nowej Zelandii ze zdziwieniem oglądali na niebie dziwne spiralne obiekty. Wyjaśnienie jest jednak dość prozaiczne.
Amatorzy obserwacji nocnego nieba w Nowej Zelandii w ten weekend zostali zupełnie zaskoczeni niezwykłym widokiem na niebie. Około 19:30 czasu miejscowego ujrzeli jasny i duży obiekt. Wyglądał niczym galaktyka spiralna, ale wirował i przesuwał się.
Wywołało to poruszenie obserwatorów. Szybko dołączyli do nich powiadamiani znajomi i rodziny. Internet zapełniły teorie o naturze tajemniczego obiektu. Spekulowano rzecz jasna także o UFO. Prawda okazała się bardziej prozaiczna.
Takie zjawiska powstają czasem po starcie rakiet kosmicznych. Jasny ślad to po prostu spaliny z silników rakiety. Rakietowe spaliny to głównie dwutlenek węgla i woda. Wysoko w atmosferze szybko zamarzają i powstaje lodowy pył. Taki obłok rozchodzi się spiralnie, gdy źródło gazów wiruje.
Źródłem spiralnego obłogu był start należącej do SpaceX rakiety Falcon 9, która w niedzielę wyniosła na orbitę zapasowego satelitę systemu Globalstar i cztery nieujawnione ładunki wojskowe.
Internautów zaniepokoiło to, czy wirujący obłok nie oznacza, że coś poszło niezgodnie z planem. Start był udany, a wirowanie gazów jest skutkiem ruchu obrotowego ostatniego odrzuconego członu rakiety.
Podobną spiralę na niebie widziano już w 2009 roku nad Norwegią. Jej przyczyną był prawdopodobnie nieudany test rosyjskiej rakiety balistycznej.
W maju tego roku mieszkańcy USA ujrzeli z kolei na porannym niebie wielką "kosmiczną meduzę". Ona również była wynikiem startu rakiety Falcon z Florydy, uspokajali fizycy.
Mimo tego, że zjawisko jest już znane i ma racjonalne wyjaśnienie, jest niezwykle rzadkie i widowiskowe. Nic dziwnego, że wzbudza tyle emocji.