Zobaczcie, jak astronauci wybierali prezydenta USA w kosmicznym domu [FILM]

Amerykanie wyrażają swoje poparcie dla któregoś z kandydatów w wyścigu prezydenckim z przeróżnych miejsc na całym świecie, a jedna z kart do głosowania będzie musiała powędrować nawet tak daleko jak na Międzynarodową Stację Kosmiczną.

Podczas wczesnych lat lotów kosmicznych, astronauci odwiedzali kosmos na kilka dni, a co najwyżej tygodni, ale dziś jest zupełnie inaczej - większość z nich przebywa na ISS w 6-miesięcznych misjach, więc rząd musiał im zapewnić możliwość głosowania. Tak się stało już w 1997 roku i NASA zapewnia, że nic się w tym zakresie nie zmieni, astronauci będą mogli głosować w wyborach niezależnie od tego, gdzie w układzie słonecznym się obecnie znajdują. Jak jednak łatwo się domyślić, pewne procedury muszą zostać zachowane, dlatego też astronauci muszą najpierw wypełnić kilka druków, zupełnie jak żołnierze przebywający na misjach. 

Reklama

Jako że większość astronautów przeprowadza się do Houston na czas treningu, to większość decyduje się na głosowanie jako rezydenci Teksasu. Oczywiście, jeśli chcą głosować jako mieszkańcy swoich rodzinnych stanów, to również jest to możliwe, ale wymaga znowu specjalnej zgody ich hrabstwa. Jeśli te formalności zostaną spełnione, pozostaje tylko przeprowadzić głosowanie testowe - urzędnik hrabstwa odpowiadający za wybory wysyła do zespołu NASA testową kartę do głosowania, która jest wypełniana na specjalnym komputerze treningowym kosmicznej stacji, żeby sprawdzić, czy głos bez problemu wróci do komisji wyborczej. 

Po pozytywnym wyniku oryginalna zaszyfrowana elektroniczna karta do głosowania jest przekazywana astronaucie, który mailem dostaje też od urzędnika hrabstwa specjalne dane pozwalające otworzyć i wypełnić kartę do głosowania. Następnie wypełniona karta jest pobierana i dostarczana do komisji mailem - tam tylko jeden urzędnik ze specjalnym hasłem może ją otworzyć, żeby oficjalnie zapisać głos. I choć nie wygląda to na szybki i sprawny proces, to taki właśnie jest, a w praktyce astronauci muszą pamiętać jedynie, że obowiązuje ich taki sam czas głosowania jak wszystkich mieszkańców Teksasu, czyli do 7 wieczorem w dniu wyborów. 

Jak już wspomnieliśmy, tym razem z możliwości głosowania z ISS skorzysta tylko jedna osoba, bo jest ona obecnie jedynym amerykańskim mieszkańcem stacji, a mowa o Kate Rubins, która wyleciała na misję 14 października. Co jednak ciekawe, ma już doświadczenie w tej kwestii, bo głosowała już z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej podczas wyborów w 2016 roku. Jak sama podkreśla, proces niewiele różni się od głosowania elektronicznego z domu, tyle tylko, że znajduje się obecnie w wyjątkowym miejscu. 

Źródło: GeekWeek.pl/NASA

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy